poniedziałek, 30 listopada 2020

Wydawnictwo HarperCollins Polska Książka pt.: „Gwiezdny zegar. Cienista ćma" - Recenzja

 

Zapraszam na opinię o książce pt.: „Gwiezdny zegar. Cienista ćma”, jaką otrzymałam od wydawnictwa Harper Kids.





Imogen widząc piękną, o srebrnych skrzydłach ćmę postanawia za nią podążyć, wtedy jeszcze nie wie, że za nią podąża jej młodsza siostra Marie. Idąc za ćmą, dziewczynka dociera do drzewa, w którym są tajemnicze drzwi. Postanawia dowiedzieć się, co za nimi jest. Dziewczynka trafia do magicznego świata, a za nią jej siostra. Dość szybko zdają sobie sprawę, że nie wiedzą jak wrócić do domu. Świat, w którym się znalazły, okazuje się piękny i niebezpieczny jednocześnie. Imogen i Marie próbują odnaleźć drogę powrotną do domu, a jednocześnie nie dać się złapać potworą, które pojawiają się po zmroku. Poznają księcia Miro, chłopaka, który jest rozpieszczony i chce, aby każdy spełniał jego rozkazy. Czy dziewczynki odnajdą drogę do domu? Jakie przygody przeżyją?

Historia w książce jest ciekawa, pełna magicznych przygód, magicznych postaci. Wciąga młodego czytelnika w swój świat, sprawiając, że z zainteresowaniem śledzi przygody sióstr.

Bohaterowie są dość ciekawi (a przynajmniej według Amelki, która książkę czytała).
Imogen to dziewczynka, która jest dość impulsywna, co nie zawsze się dobrze kończy. Nie przepada za chłopakiem mamy, a także swoją siostrą i nieraz potrafi to okazać. Jednak jak trzeba, potrafi zapomnieć, o swoich uczuciach i pomyśleć o innych, zadbać o nich. To bohaterka, która według Amelki jest ciekawa, dająca się lubić.

W książce znajdziemy ciekawe, biało – czarne ilustracje.

„Gwiezdny zegar. Cienista ćma” to książka, która zabiera młodego czytelnika w magiczną przygodę. Córce zdecydowanie się podobała i z przyjemnością polecamy.



Moja ocena – 8\10



Serdecznie zapraszam na stronę Wydawnictwo Egmont gdzie kupicie książki wydawnictwa HarperCollins Polska oraz na FB KsiążkoSfera HarperKids



Gwiezdny zegar. Cienista ćma

Wydawnictwo WasPos Książka pt.: "Anioły ciemności" - Recenzja

 

Zapraszam na opinię o książce pt.: „Anioły ciemności”, jaką otrzymałam od Wydawnictwa WasPos.





Gena od początku dnia miała złe przeczucia. Nie chciała iść w odwiedziny do ojca w więzieniu, jednak namówiona przez brata, poszła i dość szybko pożałowała tej decyzji. Podczas ich wizyty w więzieniu doszło do odbicia groźnego przestępcy należącego do klubu motocyklowego, a ona została brutalnie zgwałcona i naznaczona. Kobieta nie radzi sobie, z tym, co ją spotkało, a wyjazd z Florydy ma być początkiem nowego życia, próbom zaczęcia wszystkiego od nowa.
W nowym miejscu jej brat z przyjacielem zakładają wspólnie warsztat, a ona poznaje dwie młode dziewczyny, z którymi się zaprzyjaźnia. Niestety traumatyczna przeszłość nie chce dać o sobie zapomnieć, a w miasteczku, w którym zamieszkała również jest klub motocyklowy. Gena boi się i to bardzo, ma ataki paniki, jednak chce to pokonać, chce choć trochę zacząć żyć jak dawniej, znowu być tą uśmiechniętą, pyskatą kobietą sprzed zdarzenia za więziennymi murami.
Mo budzi w niej strach, ale również ciekawość, jest motocyklistą, należy do klubu, a mimo to Gene do niego ciągnie. Również ona nie jest mu obojętna, jednak czuje, że ta dziewczyna skrywa bolesną tajemnicę. Czy Gene poradzi sobie z traumą? Czy da szansę ludziom z klubu motocyklowego? Czy odnajdzie tam szczęście? Czy ona i Mo mają szansę na wspólną przyszłość?

Historia zdecydowanie mi się podobała. Książka mnie wciągnęła praktycznie od samego początku i nie mogłam się od niej oderwać do ostatnich stron. Podczas czytania towarzyszyło mi wiele emocji, od złości, smutku (szczególnie na początku, kiedy czytałam o zdarzeniach z więzienia) po radość, kiedy Gena zaczęła układać sobie życie na nowo. Historia jest dość dynamiczna, a ostatnie strony książki bardzo mnie zaskoczyły (szczerze powiedziawszy ani przez chwilę nie podejrzewam, że ta osoba okaże się zdrajcą i psychopatą).

Gena jest młodą kobietą, która sporo w życiu przeszła. Była małą dziewczynką, kiedy jej ojciec trafił do więzienia za zabójstwo, a niedługo później jej matka zaczęła pić. Tak naprawdę miała tylko brata, tylko na niego mogła liczyć. Później przeżyła gwałt, o którym ciągle jej przypominają blizny na plecach. Owszem załamała się (dziwne by było, jakby po czymś takim od razu zaczęła normalnie żyć), a po pewnym czasie zaczęła budować swoje życie na nowo, a przynajmniej starała się to zrobić. To bohaterka, którą polubiłam i której mocno kibicowałam, aby w końcu odnalazła spokój i szczęście.
Mo należy do klubu motocyklowego, jest synem prezesa, kimś ważnym, kimś z kim inni się liczą. Przystojny, seksowny, wzbudza zachwyt w kobietach, co mu się podoba. Jednak do tej pory był to dla niego tylko seks i nic więcej, aż nie zobaczył Geny. Ta wystraszona dziewczyna wzbudziła w nim uczucia, o których istnienia nie miał pojęcia. Owszem ma ochotę znaleźć się z nią w łóżku, jednak nie to jest najważniejsze, bardziej pragnie ją ochronić, sprawić, aby na jej ustach zagościł uśmiech, aby poczuła się bezpieczna i mu zaufała. To bohater, którego polubiłam.

„Anioły ciemności” to książka, która zdecydowanie mi się podobała. Historia Geny i Mo wywołała we mnie wiele emocji i wciągnęła na tyle, że nie mogłam się od niej oderwać. Z przyjemnością polecam, a sama z niecierpliwością czekam na kolejny tom.



Moja ocena – 9\10


Serdecznie zaprasza na stronę Wydawnictwo WasPos oraz na FB



Wydawnictwo Zielona Sowa Książka pt.: „Słownik obrazkowy (5 języków)” - Recenzja

 

Zapraszam na opinię o słowniku obrazkowym, jaki otrzymałam od Wydawnictwa Zielona Sowa.








Przeważnie słowniki, w szczególności te dla dzieci, to dwa języki – Polski + jeszcze jeden. Ten jest zupełnie inny, ponieważ znajdziemy w nim aż pięć języków — polski, angielski, niemiecki, francuski i hiszpański. To świetne rozwiązanie, jeśli chcemy, aby dziecko uczyło się więcej niż tylko jednego języka.

Podzielony jest tematycznie, co zdecydowanie jest plusem. Możemy np. rozmawiać z dzieckiem o tym, co można znaleźć w lesie, a przy tym pokazywać to na ilustracji oraz czytać w różnych językach. Moim zdaniem nauka w formie zabawy jest najlepsza dla dziecka.

Obrazki są ładne, realistyczne, kolorowe. Przyciągają wzrok i zachęcają do korzystania ze słownika.

Okładka jest twarda i solidna. Dzięki niej słownik posłuży długi czas.

Moim zdaniem słownik jest ślicznie wydany i doskonale służy do nauki przez zabawę. Z przyjemnością polecam.



Moja ocena – 10\10


Serdecznie zapraszam na stronę Wydawnictwo Zielona Sowa oraz na FB


Słownik obrazkowy (5 języków)

niedziela, 29 listopada 2020

Moi dziadkowie Książka pt.: „Opowiedz mi Babciu. Książka do przechowywania wspomnień." - Recenzja

 

Zapraszam na opinie o książce pt.: „Opowiedz mi Babciu. Książka do przechowywania wspomnień.”, jaką otrzymałam od strony Moi Dziadkowie.









Wspomnienia są bardzo ważne, tworzą naszą historię, pozwalają wrócić do przeszłości. Warto o nie dbać, pielęgnować je i zapisywać, aby po wielu latach nie zostały zapomniane. Książka podarowana babci pozwoli jej spisać własne wspomnienia, wrócić do czasów dzieciństwa, młodości, do tych wszystkich ważnych chwil i je spisać w jednym miejscu, aby kiedyś mógł je przeczytać ktoś inny.

W książce znajdziemy pytania i dość sporo miejsca na odpowiedź. Według mnie to spora zaleta, dzięki temu wszystko będzie przejrzyste i czytelne.

Oprócz spisanych wspomnień, w książce jest również miejsce na zdjęcia, dzięki którym gotowy album będzie ciekawszy.

Wizualnie książka jest bardzo ładna. Okładka jest gruba i solidna, utrzymana w czerwonych i pastelowych kolorach, a na niej piękne kwiaty. Strony są ozdobione rysunkami oraz zdjęciami. Całość wyszła naprawdę ciekawie.

Moim zdaniem książka pt.: „Opowiedz mi Babciu. Książka do przechowywania wspomnień.” to wspaniały pomysł na prezent dla babci, aby mogła wypełnić książkę samodzielnie lub wspólnie z nami, przy okazji opowiadając nam swoją historię. Z przyjemnością polecam.



Moja ocena – 9\10


Serdecznie zapraszam na stronę Moi dziadkowie oraz na FB


Opowiedz mi Babciu. Książka do przechowywania wspomnień.

Mintra Home&Kitchen Zestaw misek 6+1 Party - OPINIA

 

Zapraszam na opinie o zestawie misek 6+1 Party, jaki otrzymałam od firmy Mintra Home&Kitchen.









W skład zestawu wchodzi w sumie siedem misek, jedna duża z pokrywką oraz sześć mniejszych.

Duża miska z pokrywką.
Miska jest dość spora o wymiarach wysokość 13,5 cm, średnica 27,8 cm oraz pojemność 4 l. Dzięki pokrywce doskonale zdaje egzamin do przechowywania i przenoszenia pokarmu różnego typu.

Mała miska.
W zestawie znajdziemy 6 misek, moje są różnokolorowe, co zdecydowanie mi się podoba. Ich wymiary to wysokość 6,5 cm, średnica 15 cm oraz pojemność 600 ml. Według mnie miski są średniej wielkości, doskonale zdają egzamin zarówno do przechowywania jedzenia w lodówce (np. jak zostanie mam trochę ziemniaków z obiadu), jak i serwowania w nich jedzenia.

Wizualnie miski są dość ładne, a dzięki żywym kolorom przyciągają wzrok.

Dużą zaletą misek jest fakt, że można je używać w mikrofalówce, a także wkładać do zamrażarki. Mniejsze miski bardzo często moje dzieci używają, kiedy mają ochotę na płatki z mlekiem. Mogą zagrzać je bezpośrednio w miseczkach, a następnie bez problemu przenieść je do miejsca, w którym zamierzają zjeść.

Są bardzo wytrzymałe. Przy „normalnym”, ale nie za bardzo delikatnym używaniu nie pękają, nie widać na nich rys, a ich kształt się nie zmienił.

Zestaw misek 6+1 Party to doskonały zestaw na co dzień, a także, kiedy mamy zamiar zrobić w domu lub w plenerze przyjęcie. Osobiście nie znalazłam w nich żadnej wady i z przyjemnością polecam.



Moja ocena – 9\10


Serdecznie zapraszam na stronę mintra.


zestaw misek 6+1 Party

Farmasi Pakiet powitalny.

 









Pakiet powitalny kosztuje tylko 61,99zł a zawiera aż 6 produktów o wartości katalogowej 241zł.

W pakiecie znajdziemy:

  1. Koncentrat do mycia naczyń 300ml żel do hig int 225ml

  2. 2x żel z kasztanowca 125ml

  3. Szampon do włosów z czosnkiem 225ml

  4. Krem do twarzy z nagietkiem 50ml

  5. Chusteczki czyszczące 40szt

  6. 12 próbek i katalog


Pakiet dostępny tylko dla nowych klientów ze specjalnym rabatem -74% , który daje możliwość przetestowania i poznania produktów.


Zapraszam serdecznie do grupy ŻYJ W ZGODZIE Z NATURĄ I SAMYM SOBĄ gdzie dowiecie się więcej o kosmetykach Farmasi, a także możecie je zamówić - https://www.farmasi.pl/Account/Create?sponsorCode=83e3e180-49a0-e911-b836-005056b20703&fbclid=IwAR1iSJyFODAYpXSZVkcxbYPHrM38zJHNjwNE8btnj0FpWlMKQFlbNAeHTw0


Rejestracja jest całkowicie darmowa, a po zarejestrowaniu nie mamy obowiązku składania regularnych zamówień.

Link do rejestracji w sklepie Farmasi - https://www.facebook.com/groups/670584193406562

Wydawnictwo Insignis Książka pt.: „Trudna miłość. Mama i ja" - Recenzja

 

Zapraszam na opinię o książce pt.: „Trudna miłość. Mama i ja”, jaką otrzymałam od Wydawnictwa Insignis.







Książkę czytała mama i jej oczami będzie recenzja.

Dzieciństwo Reginy Brett nie należało do łatwych, a wręcz przeciwne, było dość ciężkie. Niekochana przez matkę, krzywdzona przez ojca, była bardzo samotna, a jej jedynym przyjacielem był pies. Po wielu latach, kiedy kobieta poradziła sobie z traumami przeszłości, ona do niej wróciła. Jej matka zachorowała na alzheimera, a ona ma się nią zająć. Regina próbuje zapomnieć o przeszłości, przebaczyć i zająć się matką najlepiej jak potrafi.

Książka to autobiografia Reginy Brett, pełna bolesnych wspomnień. Praktycznie od pierwszej strony czytelnikowi towarzyszy wiele emocji, które pozostają nawet po zamknięciu książki. Pełna bólu, niezrozumienia, braku miłości i akceptacji od osoby, która powinna kochać nas bezwarunkowo, bronić przed innymi, prowadzić za rękę przez życie.

To nie jest lekka pozycja na leniwe popołudnie. To książka, o której będzie się pamiętać na długi czas, podczas której czytania będzie się „czuć” ból bohaterki, a momentami będzie się niedowierzań, że można taką krzywdę wyrządzać własnemu dziecku.

Mama książki autorstwa Reginy Brett zna od dawna, dlatego z wielkim zaciekawieniem sięgnęła po ten tytuł. Była bardzo zaskoczona, wiedziała, że życie kobiety nie było lekkie, ale nie wiedziała, że aż tak traumatyczne. Wielokrotnie podczas czytania podziwiała ją, że pomimo traumatycznego dzieciństwa stała się tak pozytywną osobą. Według mamy książkę powinien przeczytać, każdy, kto lubi autorkę Reginę Brett. Polecamy.



Moja ocena – 9\10



Serdecznie zapraszam na stronę Wydawnictwo Insignis oraz na FB


Trudna miłość. Mama i ja

Kosmetyki dla Ciebie Avon płyn do kąpieli - Pure - Opinia

 

Zapraszam na opinię o Avon płynie do kąpieli - Pure, jaki otrzymałam od strony Kosmetyki dla Ciebie.




Wanna pełna gorącej wody i pachnącej piany to dla mnie idealne zakończenie dnia. To taka chwila tylko dla mnie, gdy mogę się zrelaksować, odprężyć, wyciszyć przed snem. Płyn do kąpieli Avon Pure właśnie taką kąpiel mi zapewnił.

Płyn ma zapach, który bardzo mi się spodobał, a wszystko za sprawą piżma, które uwielbia, a którym płyn pachnie. W opakowaniu zapach jest dość intensywny, po dodaniu do wanny tworzy się dużo pachnącej piany. Zapach z piany jest doskonale wyczuwalny, a jednocześnie nie bardzo intensywny.

Opakowanie to plastikowa buteleczka. Wizualnie dość ładna, a dzięki temu, że jest karbowana, wygodna w użyciu.

Wydajność według mnie jest na poziomie średnim. Osobiście dodaję 5 zakrętek do pełnej wanny wody, ale ja kocham duże ilości piany, a wody nalewam dużą ilość. Jednak jeśli się kompie w mniejszej ilości wody wystarczy zdecydowanie mniej, np. moja mama dodaje dwie zakrętki i według niej tyle zdecydowanie wystarczy.

Płyn jest delikatny dla skóry. Nie powoduje podrażnień, uczuleń czy też innych reakcji alergicznych. W przypadku mojej skóry „normalnej” nie wysusza jej, a po kąpieli skóra jest miękka i delikatna, przyjemna w dotyku.

To już kolejny płyn Avon, który bardzo polubiłam i z przyjemnością polecam.


Moja ocena – 8\10


Serdecznie zapraszam na stronę Kosmetyki dla Ciebie gdzie zamówicie kosmetyki Avon.

sobota, 28 listopada 2020

Wydawnictwo Jedność Książka pt.: „Na arenach Lyonu” - Rencenzja

 

Zapraszam na opinię o książce pt.: „Na arenach Lyonu”, jaką otrzymałam od Wydawnictwa Jedność.








To nasza kolejna przygoda z książkami z serii Klub fanów przygody. Jakiś czas temu pokazywałam Wam „Na murach Orleanu”.

Tym razem wraz z Jeanne, François, Louis oraz uroczym psem przenosimy się do 177r, w którym wyznawcy Chrystusa byli bardzo prześladowani. Dzieci poznają Blandynę, która jest ich rówieśnicą, zobaczą, jak wygląda życie w tamtych czasach, jak trzeba być odważnym, aby nie wyrzec się wiary.

O prześladowaniach chrześcijan zarówno Ksawery, jak i Amelka niejednokrotnie uczyli się na lekcji religii. Jednak tak naprawdę nic o tym nie wiedzieli, w szkole poznali „suche” wiadomości, które ani trochę ich nie zainteresowały, a co za tym idzie, dość szybko o tym zapomnieli. Książka pokazuje to przez ciekawą historię o przygodach dzieci, co sprawiło, że dzieci przeczytały ją z zainteresowaniem i na pewno coś w ich pamięci zostanie na dłuższy czas.

Ilustracje są czarno – białe, dość ciekawe. Przyciągają wzrok i zachęcają do poznania treści.

Tekst jest dość prosty, a przy tym ciekawy.

„Na arenach Lyonu” to książka, którą moim zdaniem warto podarować dziecku, aby to uczy się na lekcji religii, poznało na nowo, w zupełnie inny, ciekawy sposób. Polecam.



Moja ocena – 9\10


Serdecznie zapraszam na stronę Wydawnictwo Jedność oraz na FB


Na arenach Lyonu

Wydawnictwo NieZwykłe Książka pt.: "Zimowe serca" - Recenzja

 

Zapraszam na opinię o książce pt.: „Zimowe serca”, jaką otrzymałam od Wydawnictwa NieZwykłego.





Tara ma za sobą trudne małżeństwo. Jest po rozwodzie, mieszka z dwiema córkami i próbuje poukładać swoje życie na nowo, bez kłótni, strachu, przemocy.
Erick kiedyś był dilerem, jednak odsiedział swoje i zamierza zacząć normalne, całkowicie legalne życie. Po tamtych czasach została mu jedynie blizna i strach, jaki budzi w ludziach.
Pierwszy raz spotykają się rok wcześniej. Tara znajduje mężczyznę nieprzytomnego, uwięzionego w aucie i wzywa pomoc. Kolejny raz widzą się pod sklepem, jednak żadne z nich nie rozpoznaje się, a kobieta na widok mężczyzny ucieka. Dopiero kolejne spotkania pozwalają im się pomału poznawać, aż ich serca zaczynają bić szybciej na widok tego drugiego. Jednak przeszłość obojga wraca, nie pozwalając im cieszyć się sobą oraz nadchodzącymi świętami Bożego Narodzenia. Czy pokonają przeszkody? Czy będą razem?

Historia mi się spodobała. Uważam, że była ciekawa, wciągająca. Znalazłam w niej nie tylko historię o miłości, ale również pokonywanie przeciwności losu, ciężką przeszłość, która wraca w najmniej oczekiwanym momencie, a wszystko w tle świąt. Książkę czyta się bardzo szybko, ma tylko około 200 stron.

Tara przeszła w życiu dużo. Nieudane małżeństwo, mężczyzna, który miał ją chronić, miał być jej oparciem, a okazał się katem. Kobieta odeszła od niego, ten jednak mimo rozwodu nie chce dać jej spokoju, uważa ją nadal za swoją własność. To kobieta silna i odważna, a przy tym kochająca i opiekuńcza. Osobiście bardzo ją polubiłam.
Erick pragnie się ustatkować, odnaleźć kobietę, z którą będzie mógł spędzić swoje życie, założyć rodzinę. Jednak wie, że to będzie bardzo ciężkie, uważa się za brzydkiego, budzi strach w innych. Kiedyś był przestępcą, jednak nie zamierza do tego wracać. Tylko czy tak się da? To bohater, którego polubiłam, pomimo jego wad, ale właśnie dzięki nim stał się postacią ciekawą.

„Zimowe serca” to niepozorna książka, w której znalazłam ciekawą historię ze Świętami Bożego Narodzenia w tle. Z przyjemnością polecam.



Moja ocena – 9\10


Serdecznie zaprasza na stronę Wydawnictwo NieZwykłe oraz na FB


Zimowe serca

Wydawnictwo NieZwykłe Książka pt.: "Układ z milionerem" - Rozdział 2

 


II


Kiedy wróciłam do domu po całym dniu zbierania butelek, od razu zabrałam się do przygotowania kolacji wygłodniałemu rodzeństwu. Dzieci stały wokół mnie, uważnie przyglądając się procesowi przygotowywania posiłku, i uśmiechały się szeroko, widząc, że tym razem przyniosłam dużo więcej niż ostatnio.

– Ivon. – Ktoś szarpnął skrawek mojej szarej spódnicy.

– Co się stało? – Zwróciłam wzrok w kierunku Marry, za którą stali Madaline i Chris wlepiający spojrzenia w podłogę. Doskonale wiedziałam, co to oznaczało. Tym razem to ją wybrali do zadawania trudnych pytań.

– Czy to znaczy, że – zaczęła niepewnie – dziś jest ten dzień, gdy możemy zjeść łyżkę więcej? – zapytała, patrząc na mnie ślicznymi, zielonymi, błyszczącymi oczkami.

W pierwszej chwili miałam od razu odpowiedzieć, że choć bardzo bym chciała, to nie mogą, bo zawsze trzeba być gotowym na dzień, gdy nic nie udałoby mi się zarobić i dobrze wtedy mieć coś drobnego w zapasie. Jednak widząc nadzieję w ich spojrzeniach… nie potrafiłam odmówić.

– Tak, aniołku – mruknęłam z uśmiechem, tarmosząc jej śliczne włoski, aby przestała się stresować. – Dziś jest ten dzień, gdy możecie zjeść łyżkę więcej – potwierdziłam, a ich twarze od razu się rozpromieniły.

Ta informacja dała im tyle szczęścia, że niemal skakały z radości, a przecież to było jedynie odrobinę więcej niż zwykle. Na tę myśl poczułam łzy zbierające się oczach.

Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Wyjrzałam przez okienko, uśmiechając się ciepło na widok pulchnej, siwowłosej, przygarbionej ze zmęczenia i zmartwień Genowefy.

– Niech ciotka wejdzie – powiedziałam, wpuszczając ją do środka.

– Dzień dobry, dziecinko – wysapała, a ja uściskałam ją mocno na powitanie.

– Ile dziś zarobiłaś? – zapytała, mało dyskretnie zaglądając mi przez ramię do garnka.

– Dwa reale… – mruknęłam, a następnie zabrałam ze stołka lalki dziewczynek, zrobione z cienkich gałęzi i kawałków szmatek. – Zje coś ciocia? – spytałam z serdecznym uśmiechem, bo ona nigdy nie odmawiała mi pomocy, a ja domyślałam się, że nie przyszła do końca bezinteresownie. W dodatku jako miejscowa znachorka była bardzo dobrze znana, więc tym bardziej zależało mi na dobrych stosunkach z nią.

– Ivon… – Westchnęła z wdzięcznością, widząc, że ją zrozumiałam, a w jej oczach zakręciły się łzy.

Proszenie o jedzenie nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy, ale nie było w tym wstydu, jeśli robiło się wszystko, aby o to jedzenie nie musieć prosić. Czasem po prostu zdarzało się, że stawało się to koniecznością. Dlatego żadna z nas nigdy nie odmówiła drugiej pomocy i to nie tylko tej materialnej, bo wiedziałyśmy, że każdy dzień pod względem zarobków był inny.

– Ojca nie ma? – zapytała, gdy podałam jej miskę, po czym spojrzała na drzwi od pokoju Roya.

– Nie ma. Wróci pewnie za kilka minut – oznajmiłam cicho.

– Czy ten Danny znów cię zaczepiał? – rzuciła, aby przerwać niezręczną ciszę.

Pokiwałam lekko głową, wlepiając wzrok w podłogę, aby ukryć łzy. Wiedziałam, że nie mogłam okazywać słabości przy dzieciach. Byłam ich jedyną nadzieją, a gdy widziały mnie zrozpaczoną, bały się podwójnie.

Danny, od kiedy tylko pamiętałam, usilnie próbował zwerbować mnie do swojego domu publicznego. Twierdził, że byłam jedną z bardziej zadbanych, pięknych i ponętnych kobiet, co pozwalałoby zarabiać takie pieniądze, że kiedyś mogłabym znów zamieszkać wśród bogaczy. Czasami po prostu wspominał, że u niego żyłoby mi się lepiej, ale częściej rzucał wyzwiskami oraz groźbami, wylewając w ten sposób frustrację z powodu usłyszenia kolejnej odmowy.

Bycie prostytutką wydawało się prostszym rozwiązaniem, ale tylko wydawało. Alfons najpierw pozwalał zarabiać dziewczynie dobre pieniądze, a potem tworzył nieistniejące koszty, sprawiając, że ostatecznie pracowała za miskę ryżu.

– Nie płacz. – Przysunęła się i pogładziła moje czarne włosy. – Jeszcze los się odmieni – mruknęła.

Powtarzała mi to codziennie, a los… nigdy się nie odmieniał.


***


Obudziłam się jak zwykle o świcie, próbując ignorować ból karku oraz pleców, który towarzyszył mi niemal każdego dnia, po czym wstałam półprzytomna i zaczęłam szykować śniadanie dla dzieci. Na dźwięk krzątaniny Madeline i Christopher zaczęli kręcić się w posłaniach.

– Jak tam? – Podeszłam do nich z uśmiechem. – Wyspaliście się? – zapytałam, głaszcząc ich po główkach. Wtedy zorientowałam się, że Marry nie wyglądała najlepiej.

Była zlana potem, drżała i najwyraźniej miała wysoką gorączkę. Zaniepokojona podeszłam do małej szafki przy piecyku, a następnie wyciągnęłam z niej prawie pusty, nieduży flakonik z lekarstwem. Nalałam do niego wody, wstrząsając nim w drodze do posłania siostry. Podałam jej odrobinę, próbując określić co się stało. Najbardziej jednak bałam się tego, że dzieci zarażą się od siebie, a ja nie będę miała pieniędzy na medykamenty.

– Dbajcie o siostrę. Ryż jest w garnku. Postaram się dziś wrócić szybciej – powiedziałam z wymuszonym uśmiechem, głaszcząc ostatni raz skuloną Marry po główce, po czym wyszłam z domu.

Na ulicach było pełno zbieraczy. Mało kto mógł znaleźć zatrudnienie w innej dziedzinie, więc większość z nas pałętała się po dzielnicy i szukała śmieci, które wyrzucali bogacze. To, co nadawało się do przetworzenia lub ponownego wykorzystania, trafiało do skupu, gdzie produkty dostawały drugie życie.

Mijałam znajome, liche domki wyglądające bardzo podobnie. Wykonano je z tanich, zniszczonych materiałów, naznaczonych pleśnią oraz grzybem, które sprawiały, że na ścianach tworzyły się pęcherze oraz wybrzuszenia, a w wilgotne dni wszędzie unosił się zapach stęchlizny.

W końcu dotarłam pod mur, gdzie zawsze można było znaleźć wiele ciekawych rzeczy i podeszłam pod bramę, przy której przystanęłam wraz z kilkoma kobietami, aby popatrzeć na ogromną posiadłość Olivera.

W ogrodzie stały lampy, rosły piękne, kolorowe kwiaty, a także różne drzewa owocowe. Trawa była idealnie przycięta, ciesząc oczy żywą zielenią. W dzielnicy biedy, z powodu gęstej zabudowy, nawet o nią było trudno, bo zwłaszcza latem ostre słońce uniemożliwiało ukorzenienie się czemukolwiek w skamieniałej ziemi. Patrzyłam na rozciągający się sad pełen owoców, a mój żołądek zaburczał na widok stosów mango, papai… i pojawił się żal do bogaczy. Nie rozumiałam, dlaczego ich nie rozdawali, skoro się marnowały? Dlaczego nie chcieli pomóc, wiedząc w jak złych warunkach żyliśmy? Dlaczego dla nich nasze życie kompletnie nic nie znaczyło?

Szybko jednak porzuciłam te myśli. Oni nie mieli obowiązku nikomu pomagać, choć czasem to robili. Zapewne dla pokazu albo uspokojenia sumienia, ale przynajmniej dwa razy do roku coś nam dawali. Chociażby drobną paczkę z jedzeniem oraz fiolką lekarstwa.

Wtedy zorientowałam się, że jakaś dziewczynka podbierała z mojego koszyka butelkę.

– Amy! – Usłyszałam czyjś krzyk, na co mała blondynka chwyciła plastikowy pojemnik i zerwała się do ucieczki. – Najmocniej przepraszam – powiedziała starsza kobieta z kurzymi łapkami przy zewnętrznych kącikach oczu, nie wiedząc, gdzie podziać wzrok ze wstydu. Wyciągnęła ze swojego wózka butelkę, aby oddać mi ją w ramach rekompensaty.

– Nie trzeba. – Uśmiechnęłam się do niej, zabierając koszyk.

– Dziękuję, Ivon – powiedziała z ciepłym uśmiechem, odkładając swoje jedyne znalezisko z powrotem na miejsce, po czym odwróciła się i odeszła w kierunku publicznej studni, gdzie bawiły się jakieś dzieci.

Odprowadziłam ją wzrokiem z ogromnym zdziwieniem, bo nie wiedziałam, skąd znała moje imię. Następnie spojrzałam na pusty koszyk i zasmuciłam się. Mimo to czułam, że zrobiłam coś dobrego, co było ważniejsze niż ta jedna butelka. Chciałam, aby każdy służył każdemu pomocą, a skoro tego oczekiwałam, toteż sama musiałam się do tej zasady stosować. Poza tym dziecko zapewne zrobiło to z konieczności. Może nawet z rozkazu rodziców, co nie należało tutaj do rzadkości.

Odwróciłam wzrok z powrotem w stronę rezydencji i lekko drgnęłam, bo do ogrodu wyszedł Oliver wraz ze swoimi znajomymi. Mężczyzna miał na sobie garnitur z czarnego materiału, który idealnie współgrał z jego ciemnymi włosami oraz podkreślał wyćwiczoną sylwetkę. Tak jak pozostali goście, trzymał w ręce kieliszek z jakimś trunkiem, wysłuchując monologu kobiety w bordowej sukience.

Czasem wyobrażałam sobie, że byłam takim Kopciuszkiem, a Oliver Księciem. Zabrałby mnie wraz z rodziną do siebie, a potem pomoglibyśmy wszystkim, likwidując skrajną biedę.

Nagle zorientowałam się, że mężczyzna patrzył chłodnym wzrokiem w kierunku bramy, jakby w ten sposób dawał znak, że mam odejść, bo straszyłam jego gości. Zawstydziłam się, natychmiast odwracając oczy i szybko odeszłam od bramy.


***


– Pięćdziesiąt centavos? – zapytałam cicho. – Przecież przyniosłam osiem butelek – wymamrotałam załamana.

– Tyle dałam, tyle brać! Nowy podatek! – warknęła kobieta z okienka, gdzie odbieraliśmy pieniądze. – A jak się nie podoba, to do burdelu! – wrzasnęła, wyganiając mnie. 

Czasami to, jak się do nas odnosili, sprawiało, że odechciewało mi się żyć. Traktowali nas jak kogoś gorszej kategorii… kogo można było zmieszać z błotem i komu nie trzeba nic dać za cały dzień szukania. Opuściłam głowę i zacisnęłam zęby, postanawiając przemilczeć jej słowa, bo kłótnia nic by nie dała, a mogła zaszkodzić.

Wolnym krokiem ruszyłam na targ, pozwalając płynąć łzom po policzkach. Byłam sobą rozczarowana i spodziewałam się, że po powrocie, gdy zacznę przygotowywać kolację, zobaczę zawiedzione dzieci. No i Marry… Co, jeśliby jej nie przeszło, a w dodatku rozchorowaliby się Chris albo Madeline? Tym bardziej czułam się źle z tym, że mało zarobiłam.

Podeszłam do stoiska znajdującego się w pobliżu skupu, przy którym stał starszy mężczyzna z bogatej, rolniczej dzielnicy. Przyjeżdżał do nas późnym wieczorem, aby każdy zbieracz mógł od razu wydać wszystkie zarobione pieniądze na jedzenie. Patrzyłam na pełne worki, które sprawiały, że blat stołu odkształcał się w łuk, a mój ściśnięty żołądek zaburczał na widok wszystkich tych produktów. Przez krótki moment miałam ochotę coś zabrać i uciec, zanim sprzedawca by mnie dopadł, ale wtedy usłyszałam jego przyjazny głos: 

– Co ci podać Iv? – zagadnął, uśmiechając się w moim kierunku. 

– Czy dostanę coś za pięćdziesiąt centavos? – zapytałam nieśmiało z nadzieją w oczach.

Pokręcił głową, powzdychał, aż wreszcie ulitował się i nałożył mi niecałe pół kilo mąki, zarzekając się, że nie może dać więcej. Podziękowałam, po czym przycisnęłam do klatki piersiowej zawiniątko i odeszłam.

piątek, 27 listopada 2020

Wydawnictwo Was Pos książka "Suma kłamstw" Noemi Vain - ZAPOWIEDŹ

 



Czasem wystarczy przelotne spojrzenie, jedno przypadkowe spotkanie, by starannie pielęgnowana latami iluzja runęła niczym domek z kart.

Życie osiemnastoletniej Evangeline mogło uchodzić za idealne: kochający chłopak, grono przyjaciół, wspierająca rodzina. Wszystko ulegnie zmianie, kiedy los postawi na drodze dziewczyny kogoś, kto zamierza raz na zawsze skończyć z grą pozorów.

On zna ją doskonale; pamięta rozkład jej dnia, obserwuje z ukrycia każdy jej ruch… I czeka na odpowiedni moment, by wkroczyć do jej świata. Prawda, która wyjdzie na jaw, gdy wszyscy wreszcie zrzucą maski, może okazać się zbyt trudna do zaakceptowania.
Kłamstwa. Sekrety. Zakazana miłość. Obsesja.


Premiera powieści: 19.01.2021

Wydawnictwo WasPos Książka pt.: "Rozdzieleni" - Recenzja

 

Zapraszam na opinię o książce pt.: „Rozdzieleni”, jaką otrzymałam od Wydawnictwa Was Pos.





1905 rok
Aniela jest piękną, młodą kobietą o niesamowitych błękitnych oczach. Mieszka w dość ubogim domu z rodzicami i braćmi, którzy po kryjomu odkładają każdy grosz, aby kiedyś móc wyjechać do Ameryki. Może nie „pływają” w luksusach, jednak młoda kobieta wie, że zawsze może liczyć na braci. Dużym zaskoczeniem dla rodzeństwa jest wizyta najbogatszego jednak „kulawego” kawalera wraz z rodziną i informacja, że to Aniela ma zostać jego żoną. Barania próbują ją ochronić, wdają się w przepychankę z ojcem, jednak kobieta postanawia ratować rodzinę (rodzice podpisali, już umowę i wycofanie z niej sprawiłoby, że by zbankrutowali) i zgadza się wyjść za mąż. Rodzeństwo zostaje rozdzielone – ona zostaje żoną, jej bracia wyjeżdżają za granicę.

Czasy współczesne
Anna jest młodą kobietą, która pracuje jako architekta, jednak to tylko praca zarobkowa, a jej miłością jest malarstwo. Tworzy obrazy, które zachwycają, a jej marzeniem jest wystawa w Londynie, w remontowanej galerii sztuki. O swoich przodkach, a dokładnie Anieli, do której jest bardzo podobna, słyszała już nie raz, jednak nie myślała, że kiedyś potomków braci Anieli. Pewnego dnia dowiaduje się, że babcia Wiktoria została zaproszona na 90 urodziny do Anglii, a ona ma jej towarzyszyć. Tak naprawdę nie wie, czego może się spodziewać na miejscu, jak zostaną przyjęci, jaka okaże się ich daleka rodzina.
James jest rodzinnym prawnikiem. Kiedy dowiaduje się, że jego dziadek odnalazł rodzinę w Polsce i zaprosił ją na urodziny, jest nie tylko zszokowany, ale wręcz zły. Już kiedyś myśleli, że rodzina się odnalazła, a byli to tylko oszuści, na dodatek jego dziadek mocno podupadł na zdrowiu po tamtej sytuacji. Mężczyzna boi się, że tym razem będzie podobnie.
Anna i James spotykają się w klubie i wpadają sobie w oko, wtedy jeszcze nie wiedzą, że niebawem spotkają się ponownie. Jednak drugie spotkanie nie należy do udanych, mężczyzna jest uprzedzony i nie zamierza zmienić zdania. Anna, słysząc przez przypadek, jak James obraża ją i jej babcie podchodzi i mówi bezpośrednio co o nim myśli. Czy James zrozumie, że Anna i jej babcia nie są oszustkami? Czy Anna zmieni o nim zdanie? Jaka okaże się odnaleziona rodzina? Jak potoczyły się losy Anieli? Czy Anne i Jamesa połączy coś więcej niż nienawiść?

Do książki mam niestety mieszane uczucia i nie będę ukrywać, że miałam problem z napisaniem tej recenzji. Z jednej strony historia bardzo mi się spodobała, była ciekawa, wciągająca, momentami tajemnicza. Jednak z drugiej w książce znalazłam sporo błędów. Nie należę do ludzi, którzy lubią się „czepiać” i jeśli byłby to jeden czy dwa błędy nie pisałabym o tym. Sama nie uważam się za ideała, jednak w książce tych błędów jest trochę, a książka, którą otrzymałam, jest w wersji finalnej, czyli już po korekcie więc nie powinno być takich niemiłych niespodzianek.

Wracając do historii, jaką przeczytałam w książce, uważam, że było warto po nią sięgnąć. Czytamy ją z dwóch perspektyw czasowych, oczami kilku bohaterów. Osobiście zdecydowanie przypadło mi to do gustu, mogłam poznać uczucia i myśli nie tylko jednej osoby.

Aniela jest bardzo młoda, kiedy zostaje „sprzedana” przez rodziców (niestety tak to trzeba nazwać). Czuje się zagubiona, nieszczęśliwa i wcale jej się nie dziwnie. Jednak z czasem nie żałuje swojej decyzji, mimo że przez nią straciła ukochanych braci.
Anna jest młoda i odważna. Ma własne zdanie i nie zamierza dać sobą pomiatać. Wyjazd do odnalezionej po latach rodziny z jednej strony ją uszczęśliwia, z drugiej rozczarowuje. To bohaterka, którą polubiłam.
James to jeden z tych bohaterów, z którymi się nie polubiłam. Moim zdaniem zachowywał się strasznie względem Anny i jej babci i nic do niego nie docierało.

Czy polecam? I tak i nie. Jeśli jesteś osobą „uczuloną” na wszelkie błędy w książce, nie polecam, ponieważ będziesz rozczarowana. Natomiast jeśli należysz do osób, dla których najważniejsza jest ciekawa, wciągająca historia, a błędy jest w stanie „przeżyć”, polecam, ponieważ ta historia jest warta poznania.



Moja ocena – 5\10


Serdecznie zapraszam na stronę Wydawnictwo WasPos oraz na FB




Wydawnictwo Media Service Zawada Książeczka pt.: "Psi Patrol Historyjki z okienkami Pomocna ekipa” - Recenzja

 

Zapraszam na opinię o książeczce pt.: „Psi Patrol Historyjki z okienkami Pomocna ekipa”, jaką otrzymałam Wydawnictwa Media Service Zawada.











Książeczka dedykowana najmłodszym czytelnikom. Na stronach znajdziemy krótki tekst i okienka, które można otwierać, a pod nimi postacie i tekst.



Strony są grube, solidne, kartonowe. Doskonale dostosowane do maluszków.



Ilustracje śliczne, duże, w żywych kolorach. Przyciągają wzrok i zachęcają do poznania treści.



Według mnie książeczka będzie wspaniałym prezentem dla najmłodszych fanów Psiego Patrolu. Polecam.



SUPER INFORMACJA! Książki wydawnictwa Media Service Zawada w wyjątkowej cenie dostępne w sieci sklepów Biedronka!!!!!



Moja ocena – 10\10



Serdecznie zapraszam na stronę Wydawnictwo Media Service Zawada.





Książeczkę znajdziecie na stronie Książeczki Bajeczki



Wydawnictwo Egmont Komiks pt.: „Minecraft: Na pastwę mobów" - Recenzja

 

Zapraszam na opinię o komiksie pt.: „Minecraft: Na pastwę mobów”, jaki otrzymałam od Wydawnictwa Egmont.








Cahira i Orion są bliźniakami, którzy trenują pod okiem mistrza Senana Skrupulatnego. Zdobywają nowe zdolności, doskonalą te już zdobyte, aby móc jak najlepiej polować na potwory. Niestety po pewnego dnia ich mistrz zostaje porwany, a oni wyruszają na niebezpieczną podróż, aby go odnaleźć i uratować. Muszą bardzo uważać, żeby nie pomylić wroga z przyjacielem. Jakie przeżyją przygody? Czy odnajdą mistrza?

Nadal nie rozumiem, co takiego super jest w Minecraft i wszystkim z nim związanym, a mój syn nadal to uwielbia. Czyli sytuacja ani trochę się nie zmieniła, od momentu jak pokazywałam Wam komik pt.: „Minecraft: Opowieści ze Świata Podstawowego”. Po przeczytaniu najnowszego komiksu z serii Minecraft, jaki wydało Wydawnictwo Egmont, Ksawery był zachwycony. Stwierdził, że jest jeszcze ciekawszy niż poprzedni, pełny przygód, dynamicznej akcji, momentami zaskakujący.

Ilustracje są ładne, kolorowe, przyciągają wzrok i zachęcają do poznania treści.

„Minecraft: Na pastwę mobów” to komiks, który zachwycił mojego syna. Według niego ma same zalety i spodoba się każdemu, kto jest fanem Minecraft, niezależnie od tego ile ma lat. Polecamy.


Moja ocena – 10\10



Serdecznie zapraszam na stronę Wydawnictwo Egmont oraz na FB


Minecraft: Na pastwę mobów