wtorek, 31 grudnia 2019

Wydawnictwo NieZwykłe Książka pt.: "Serce gangstera" Anny Wolf - ZAPOWIEDŹ






Pierwszy tom nowej serii mafijnej!
Ponad milion odsłon na Wattpadzie!

„ – Ile jestem warta? Spójrz mi w oczy i powiedz to rozkazuję mu chłodnym tonem, na który Nick się wzdryga.
Milion odpowiada przez zaciśnięte zęby”.

Dwudziestodwuletnia Chloe McCoy nigdy się nie spodziewała, że jej brat Nick wpadnie na tak egoistyczny pomysł. Pokazał groźnemu gangsterowi pewne zdjęcie, sugerując, że to właśnie ona mogłaby być zabezpieczeniem spłaty karcianych długów.
I mimo iż Nick próbował później wyprostować niefortunny zbieg okoliczności, twierdząc, że to samochód, a nie ona, miał gwarantować spłatę długu, Aleksiej Tarasow już ułożył sobie w głowie plan. Szalony plan.
Z mężczyznami takimi jak Tarasow nie można pogrywać. Kiedy gangster jego pokroju zobaczy coś, co mu się spodoba, zrobi wszystko, żeby to mieć.

Wydawnictwo NieZwykłe Książka pt.: "Profesor Feelgood" - ROZDZIAŁ 2






Rozdział drugi
Konkurs

W OKOLICACH ÓSMEJ TRZYDZIEŚCI BIURO tętni już życiem.
Zamykam Instagrama Profesora i skupiam się na dzisiejszych zadaniach. Mam ich szalenie dużo i nie wątpię, że będę tu tyrała jeszcze długo po tym, jak wszyscy rozejdą się do domów.
W okolicach dziewiątej unoszę wzrok znad komputera, tłumiąc jęk.
To mój pięćset dwudziesty trzeci dzień pracy w Whiplash, a Devin Shields właśnie zbliża się, by spróbować poderwać mnie po raz pięćset dwudziesty trzeci. Jasne włosy ma jak zwykle idealnie ułożone, ubrany jest w dopasowany granatowy garnitur i jasną koszulę ze wzorkiem. Nie jestem pewna, czy celowo próbuje wywołać skojarzenie z Draco Malfoyem, ale bez dwóch zdań mu się to udaje. Szkoda, że zaklęcie Expecto Patronum nie pomoże mi się go pozbyć.
– Witaj, Tate.
– Shields.
Wlepiam wzrok w ekran komputera, ale kątem oka zauważam, jak nachyla się nad moim boksem. Pracuję dalej z nadzieją, że złapie aluzję i zrozumie, że wolę dokończyć raport ze sprzedaży, niż z nim rozmawiać. Wiem też, że jeśli teraz na niego spojrzę, przyłapię go na gapieniu się w mój dekolt, a nie jestem w nastroju do powstrzymywania się przed przyklejeniem mu na czole karteczki z napisem: „oczy mam tutaj, dupku”.
Devin szczerze wierzy, że prawdziwy z niego ogier w naszym małym, ale rezolutnym wydawnictwie. Z powodu większości kobiet w pewnym sensie ma rację: wiele dziewczyn łechce jego ego, zabiegając o uwagę. Może jego metroseksualny, przylizany wygląd ma coś w sobie, ale gość za bardzo przypomina zdradzieckiego dupka, z którym umawiałam się w liceum, żebym uważała go za przystojniaka. Smutna prawda jest taka, że nawet po tych wszystkich latach i tuzinie nieudanych związków blondyni nadal przyprawiają mnie o ciarki.
– Ubierasz się tak, żeby mnie torturować, prawda? – rzuca Devin. – Ołówkowa spódnica, obcisła bluzeczka, wszystko zaprojektowane specjalnie po to, by doprowadzić mnie do szaleństwa.
Kiwam poważnie głową, nadal nie nawiązując z nim kontaktu wzrokowego.
– Tak, Devin. Za każdym razem, kiedy szykuję się rano, myślę o tym, jakie wrażenie na tobie zrobię. Nie ma to nic wspólnego z tym, które ubrania są czyste i na mnie pasują. Rozgryzłeś mnie. Cholera – ironizuję.
– Wiedziałem. A jakby tego było mało, wyglądasz dziś wyjątkowo dobrze. To nowe okulary?
– Nie. Te same, które noszę codziennie od ponad dwóch lat, ale gratuluję spostrzegawczości. – Pewnie wydają mu się nowe, bo częściej niż na moją twarz, patrzy na piersi. Czasem myślę, że powinnam nosić na głowie opaskę z parą pokaźnych plastikowych cycków, żeby pomóc facetom skierować wzrok na północ. Mogłabym sprzedać ten pomysł w Shark Tank i zarobić miliony na kobietach, którym bokiem wychodzi już to, że ich sutki cieszą się większą uwagą niż oczy.
– Cóż, podobają mi się te oprawki – oznajmia Devin, bez pozwolenia zajmując krzesło obok mnie. – Są bardzo… zmysłowe.
Ignoruję go i piszę dalej. Tak właściwie nie potrzebuję okularów, ale zawsze czułam się pewniej, nosząc je w literackim środowisku. Kiedy jest się kobietą o bujnych kształtach, niezależnie od branży ludzie czynią pewne założenia co do inteligencji takiej osoby, zupełnie jakby rozmiar tyłka był odwrotnie proporcjonalny do IQ. Zaczęłam więc nosić w college’u okulary w rogowej oprawie, by czuć się lepiej w grupie rówieśniczej. Grupie literackiej, jeśli wolicie. Czuję, że ludzie traktują mnie poważniej, kiedy je zakładam.
Najwyraźniej Devin jest wyjątkiem od reguły. Mogłabym założyć kombinezon z golfem, a on i tak znalazłby sposób, żeby mnie uprzedmiotowić: „Wow, Tate, twoje kostki są zabójcze. Wyglądasz świetnie, dziewczyno”.
– Powiedz, Asha – zaczyna, beztrosko ignorując mój całkowity brak reakcji. – Czy to ten tydzień, kiedy poddasz się wzajemnemu przyciąganiu i się ze mną umówisz?
Odwracam się wreszcie do niego i uśmiecham cierpliwie, choć na to nie zasługuje.
– Devin, już ci mówiłam, że nie jesteś w moim typie. Zresztą, nawet gdybyś był, wiesz, że się z kimś spotykam.
– Tak, ale ten gość siedzi we Francji, nie? Związki na odległość nigdy się nie udają – próbuje dalej.
– Może nie, ale staramy się, jak potrafimy.
Tak właściwie mój chłopak nie przebywa teraz we Francji, choć wszystkim tak mówię. Naiwnie sądziłam, że jeśli Devin dowie się o moim związku, będę miała trochę wytchnienia od jego codziennych wizyt, ale nic z tego.
– Cóż – rzuca, pochylając się i zniżając głos do czegoś, co można by pewnie uznać za „seksowny szept” – jeśli z Francuzem nie wypali, daj znać. Może i nie znam ich języka, ale jestem ekspertem we francuskich pocałunkach. – Wieńczy wypowiedź mrugnięciem.
Ohyda.
Zaciskam zęby, wymuszając uśmiech. Nie jestem równie dobra jak Eden w spławianiu kolesi z nadętym ego, wędrujących wzrokiem tam, gdzie nie powinni, ale znajduje się to na liście rzeczy, nad którymi muszę popracować, zaraz obok uzależnienia od węglowodanów i obsesji na punkcie ciuchów z second-handów.
– Postaram się zapamiętać – zapewniam.
Devin rozgląda się, by mieć pewność, że nikt nas nie podsłucha, po czym zagaja:
– Serena powiedziała ci, że w firmie rozglądają się za kimś, kogo mogliby awansować na redaktora?
Serena nadzoruje mój dział i jest moją bezpośrednią przełożoną, mogę się więc założyć, że wiedziałam o tym wcześniej od niego.
– Oczywiście.
– I masz zamiar ubiegać się o to stanowisko?
Jakby nie wiedział.
– A jak sądzisz?
Nie trzymałam w tajemnicy pragnienia, by zostać najmłodszym redaktorem w historii Whiplash Publishing. W zasadzie sądzę, że to właśnie dzięki moim wybujałym ambicjom dostałam pracę asystenta redaktora zaraz po college’u, gdy byłam jeszcze zieleńsza niż Kermit. Przez ostatnie dwa lata robiłam wszystko, co w mojej mocy, by udowodnić, że mam, co trzeba: od pomagania Serenie z dużymi projektami, po bycie ghost writerem i dopisywanie całych rozdziałów dzieł, które jeszcze nie były gotowe. Po wszystkich tych długich godzinach i kilometrach, które przejechałam, by dowieść niezastępowalności, ten awans mi się należał. W każdym razie powinien.
Oczywiście Devin sądzi tak samo o sobie, głównie dlatego, że jest bratankiem naszego CEO, Roberta Whipa, co oznacza, że wspinanie się po szczeblach kariery ma w zasadzie gwarantowane. Devin nie jest złym redaktorem, ale nie jest też świetny. Cecha, która go wyróżnia, to całkowita pewność siebie. Jakby powiedziała moja babcia: „Och, Panie, daj mi pewność siebie przeciętnego człowieka”.
Mimo wszystko wątpię, by pan Whip uciekł się do nepotyzmu i przyznał mu awans, na który nie zasługuje. Jednak wyraz twarzy Devina wyraża samozadowolenie, które drażni mój system wczesnego ostrzegania.
Krzyżuje nogi.
– Serena nie wspomniała, że wujek Robert zmienił proces rekrutacji w konkurs. Pracę dostanie osoba, która dostarczy projekt z największym potencjałem na stanie się bestsellerem.
Przestaję pisać i odwracam się do niego. To coś nowego.
– Słucham?
Niedobrze. W zwykłych okolicznościach nie miałabym żadnych wątpliwości, że otrzymam to stanowisko, ale znalezienie bestsellera? To jak proszenie, żebym wyciągnęła królika z kapelusza. Niektórzy z najbardziej doświadczonych redaktorów pracujących tutaj nadal nie trafili na bestseller, choć próbują od lat.
Coś mi mówi, że Devin maczał palce w podsunięciu panu Whipowi tego szalonego pomysłu.
– No tak – mówi, sięgając po moją figurkę Szekspira. – Serena lada moment wystosuje notatkę służbową. – Szturcha głowę zabawki i patrzy, jak się rusza, a ja zaciskam zęby, ponieważ nie lubię, kiedy ktoś dotyka mojego Willa. Poza tym kiedy zacytowałam Devinowi Makbeta, myślał, że to z Gry o tron, więc absolutnie nie ma do tego prawa.
Devin odkłada Willa w samą porę, by uniknąć wybuchu mojego gniewu, a potem wstaje.
– Tak sobie pomyślałem, że powinnaś o tym wiedzieć. Wychodzi, że o to stanowisko będziemy walczyć ty i ja. Dobrze, że masz kiepski gust, jeśli mowa o książkach, to mi pomoże wygrać.
– Kiepski gust? – Patrzę na niego wilkiem.
– Och, daj spokój. Wiesz, że masz słabość do gównianych romansów. Widzę, jak pochłaniasz je w czasie każdej przerwy na lunch czy kawę. Osobiście nie byłbym w stanie czytać w kółko tych samych oderwanych od rzeczywistości bzdur, ale jeśli lubisz porno dla mamusiek, kim jestem, by osądzać?
Ogarnia mnie złość, więc wstaję, by spojrzeć mu w twarz.
– Gdybyś kiedykolwiek przeczytał jakiś romans, Devin, wiedziałbyś, że chodzi w nich o wiele więcej niż erotykę. One wzmacniają i inspirują kobiety. Dają nam pocieszenie i, owszem, czasem pobudzają. Nie wierzę, że masz tyle godnych ignoranta uprzedzeń do całego gatunku, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę, że te „gówniane romanse” pozwalają naszemu wydawnictwu utrzymać się na rynku. Jak każdego roku sprzedaż romansów udowadnia, siła czytelniczek jest…
Devin unosi dłonie.
– Wow, okej, okej. Uspokój się, skarbie. Nie wiedziałem, że wypowiadając się źle o twoich ukochanych romansach, uwolnię bestię. Chyba jeszcze nie widziałem cię takiej zapalonej. – Nachyla się. – To niesamowicie gorące.
Po raz pierwszy w życiu dotykam Devina Shieldsa, a dokładniej kładę mu dłoń na ramieniu, by odsunąć go od mojego biurka.
– Wynoś się, Devin. Brakuje mi cierpliwości, żeby się dzisiaj z tobą użerać.
Patrzy na mnie zraniony.
– Jesteś zła? Bo jeśli o to chodzi, z radością spotkam się z tobą w magazynku, żebyś mogła mnie ukarać.
Wypuszczam powietrze i poprawiam okulary na nosie.
– Wystarczającą karą będzie dla ciebie mój awans. A teraz lepiej już idź, zanim zadzwonię do działu HR z pytaniem, jak nasza firma reaguje na zgłoszenia o molestowaniu seksualnym – ostrzegam.
Spogląda na mnie z lekką pogardą.
– Jezu, Tate, naucz się rozumieć żarty. Spinasz się tak, bo wiesz, że ja dostanę ten awans. Nie martw się, będę życzliwym szefem, gdy dotrę już na szczyt korporacyjnej hierarchii. – Uśmiecha się, ale tym razem mniej przyjacielsko. Doskonale wie, że jestem jego główną przeciwniczką i że zrobię, co w mojej mocy, by go pokonać. Tak czy inaczej ma nade mną dużą przewagę, biorąc pod uwagę, że jego krewni pracują w trzech największych wydawnictwach w Nowym Jorku. Na pewno dzwonił już do każdego z nich w poszukiwaniu złotego manuskryptu.
Czuję się, jakbym wkraczała na arenę z bananem przymocowanym do kija, podczas gdy Devin dzierży wielki, paskudny miecz.
– Do zobaczenia, Tate. Och, i powodzenia.
Rzuca ostatnie spojrzenie moim piersiom, po czym zmierza w kierunku przeciwnej strony biura, gdzie ma swój boks.
Nadal patrzę wilkiem w jego stronę, kiedy notatka o konkursie przychodzi na moją skrzynkę. Gdy czytam, w żołądku zagnieżdża mi się strach; wszyscy asystenci redaktorów mają dwa tygodnie na znalezienie odpowiedniego projektu, a potem Serena i pan Whip ocenią je pod względem potencjału sprzedażowego i oryginalności.
Sięgam po krótką listę manuskryptów z kupki na biurku i kieruję się do biura Sereny. Przestrzeń, w której pracuje, jest taka jak ona: atrakcyjna, nowoczesna i jasna. Szefowa unosi wzrok, niezaskoczona moją obecnością.
– Przeczytałaś wiadomość – zauważa.
– Tak – potwierdzam.
Gestem wskazuje, żebym usiadła.
– Masz jakieś ciekawe propozycje?
– Niespecjalnie. To najciekawsze manuskrypty, jakie ostatnio przyszły, a żaden z nich mnie nie porwał.
Wręczam jej kartkę papieru, po czym siadam.
Serena zaciska czerwone usta, przebiegając wzrokiem po liście. Z platynowym bobem błyszczącym w porannym świetle i sukienką w jej ulubionym kremowym odcieniu, wygląda jak piękny stylowy anioł w okularach w niebieskich oprawkach. Nigdy nie spotkałam równie poukładanej kobiety jak Serena. Zdaje się płynąć przez życie z idealną fryzurą, bez najmniejszego śladu plam na schludnych, jasnych ciuchach. To zarówno inspirujące, jak i irytujące.
Osobiście wolę używane, vintage’owe ciuchy, a karminową szminkę zjadam w ciągu pięciu minut po tym, jak się nią pomaluję. Nauczyłam się już nie zakładać białych rzeczy, bo gdy tylko to robię, oblewam się czymś niczym nieskoordynowany maluch.
Po przeczytaniu mojej listy Serena ostrożnie odkłada ją na biurko.
– To ledwie ekscytujące propozycje.
Powiedz mi coś, czego nie wiem.
– Będę szukała dalej. Ale szczerze, Sereno, ten konkurs jest niedorzeczny, prawda? Równie dobrze można stwierdzić, że ktoś, kto będzie miał wystarczająco wiele szczęścia, by wygrać w lotto, zostanie dyrektorem ds. finansów. To nielogiczny sposób na wybranie nowego redaktora.
Kiwa głową, zdejmując okulary.
– Wiem, że liczyłaś na ten awans, Asha, ale mam związane ręce.
Gdy oddaje mi listę, zwijam ją w kulkę.
– Wiem, że nie możesz nic zrobić, ale… jestem jedynym juniorem, któremu zaufałaś na tyle, by powierzyć mu najważniejszych autorów. Devin przez trzy tygodnie redagował nową instrukcję przeciwpożarową. Potrzebuje stałego nadzoru.
– Wiem. – Patrzy przez szklaną ścianę na biuro, po czym nachyla się, zniżając głos. – Asha, jesteś o wiele lepsza niż inni asystenci, ale Robert zawsze działa po swojemu. Jeśli nie znajdziesz czegoś, co zrobi na nim wrażenie, nie będę miała o czym z nim dyskutować. Musisz więc coś mi dać, okej?
Potakuję, choć nie robię sobie specjalnych nadziei.
– Pewnie nie masz dla mnie żadnych wskazówek, gdzie mogłabym znaleźć nieuchwytny bestseller?
Spogląda na mnie ze współczuciem.
– Gdybym miała coś z jakimkolwiek potencjałem, od razu bym ci to podsunęła. Niestety od tygodni nie widziałam na biurku niczego ciekawego. Jednak nawet bez widoków na bestsellery wierzę w ciebie. Jesteś bystra i masz dobry instynkt.
– Mówiąc szczerze, to samo można powiedzieć o Devinie. Poza tym jest częścią kartelu Shields/Whip zajmującego się publikowaniem książek cięższego kalibru, więc będzie śledził każdą propozycję w mieście – zauważam.
– Devinowi brakuje twojej pomysłowości. Możesz go zagiąć, przynosząc coś nietypowego, czego jeszcze nie widzieliśmy.
Jakby to było takie proste.
– Okej, dzięki, Serena. Postaram się.
Posyła mi uśmiech.
– Jak zwykle. Dlatego jesteś moją ulubienicą – przyznaje.
Niestety bycie jej ulubienicą w niczym mi nie pomoże w tej sytuacji.
Gdy wracam do biurka, przeczesuję dłonią włosy. Regularnie przeglądam propozycje wydawnicze, lecz próba wygrzebania czegoś z potencjałem na bestseller ze sterty niezamówionych manuskryptów jest jak nurkowanie na główkę w wysypisku śmieci z nadzieją, że znajdzie się nieskazitelnie czystą torebkę od Chanel.
Pewnie mogłabym przedrzeć się przez liczne udostępniane w internecie książki i tam poszukać talentu. Więcej niż kilku bestsellerowych autorów zostało odkrytych w taki sposób, ale nie byłoby to specjalnie oryginalne.
Nadal jestem pogrążona w myślach, gdy pojawia się moja przyjaciółka Joanna. Sądząc po wyrazie jej twarzy, słyszała już wieści. Joanna potrafi dowiedzieć się wszystkiego; w czasach wojny byłaby doskonałym szpiegiem. Zdaje się, że ma informatorów wszędzie.
– Devin wysłał już Sandrze Larson maila z propozycją, by napisała coś nowego – szepcze, opadając na krzesło przy moim biurku. Otwieram usta, by stwierdzić, że to bezsensowny pomysł, ale Joanna kręci głową. – Wiem, że nie opublikowała niczego od pięciu lat i wszyscy myślą, że dała sobie spokój z pisaniem, ale brat Devina, który pracuje w Random House, zna ją i przysięga, że znowu tworzy. Niemal skończyła pierwszą wersję nowej książki osadzonej w świecie Gniewnego serca.
Żołądek ściska mi się jeszcze bardziej. Gniewne serce to obszerna trylogia fantasy, która nie tylko okazała się międzynarodowym bestsellerem, lecz także doczekała się ekranizacji, która była hitem. Jak, u licha, mam konkurować z tą pełną akcji serią?
– Na pewno najpierw wyśle ją swojemu pierwszemu wydawcy – mówię. – Dlaczego miałaby przejść do nas? Jesteśmy o wiele mniejsi.
– Krążą pogłoski, że od dłuższego czasu nie jest zadowolona ze współpracy z Random House i szuka czegoś nowego. Devin może ją przekonać, żeby przeszła do nas. Wiesz, że zalicza tylko dzięki swojej gadce.
Jestem wstrząśnięta.
– Jeśli mu się uda, ma awans w kieszeni – wzdycham.
Joanna kiwa głową.
– Owszem. Więc musimy znaleźć coś lepszego.
Zdejmuję okulary i przecieram oczy.
– Coś lepszego niż spin-off szalenie popularnej serii fantasy? Niby co?
Joanna wzrusza ramionami.
– Nie wiem, ale na pewno ci się uda. Czuję to w cyckach.
Te słowa wywołują mój uśmiech. Uwielbiam optymizm Joanny: dzieli się nim z otoczeniem, bo wydaje się, że posiada jego nieskończoną ilość.
– Cóż, skoro twoje cycki we mnie wierzą…
Przyjaciółka chwyta mnie za rękę i odwraca, żebym na nią spojrzała.
– Słuchaj, nie mówię tego często, bo ludzie boją się moich supermocy, ale nierzadko mam silne przeczucia dotyczące wydarzeń i osób, więc wiem, że jeśli obiema rękami chwycisz się tej szansy, będzie to miało duży wpływ na twoje życie. Zaufaj mi. Moje cycki nigdy się nie mylą. – Ściska moją dłoń, a potem wstaje. – A teraz zabieraj się do pracy. Przyniosę ci kawę, będziesz jej potrzebowała.
Gdy odchodzi, opieram się o krzesło i zamykam oczy. Pewny bestseller. W dwa tygodnie. Żaden problem.
Szybko zaglądam do czapki. Niestety nie ma w niej żadnego królika.
Wygląda na to, że jestem zdana tylko na siebie.

Wydawnictwo Novae Res Książka pt.: "Miłość na Instagramie #w_średnim _wieku” - OPINIA


Zapraszam na opinię o książce pt.: „Miłość na Instagramie #w_średnim _wieku”, jaką otrzymałam od Wydawnictwa Novae Res.



Można pomyśleć, że Julia ma idealne życie – męża, dzieci, wspaniały dom, jest rozchwytywana przez wielu mężczyzn. To jednak tylko pozory. W jej życie bez pytania wkrada się rutyna, brakuje jej rozmów z mężem, jego zainteresowania, bliskości, co negatywnie wpływa na ich małżeństwo.
Joelema poznaje na instagramie, zaczynają z sobą pisać, co dość szybko przeradza się w głębsze uczucie. Mężczyzna jest muzykiem, potrafi pięknie pisać, nie ukrywa uczuć, potrafi słuchać, co zdecydowanie podoba się Juli. Im dłużej z sobą piszą, a później i rozmawiają m.in. telefonicznie, tym bardziej kobieta jest pewna, że odnalazła swoje szczęście. Czy zaryzykuje wszystko i zostawi męża? Czy Joelem będzie miłością jej życia?


Książka w większości pisana jest w formie rozmów pomiędzy Julią a Joelem. Bardzo ciekawa forma, która sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko.



Historia dość ciekawa, wciągająca. Co prawda nie wywołuje burzy uczuć, ale wiadomości od mężczyzny są tak uczuciowe, że nie możemy się oderwać od czytania. Taka prawda, że mało który mężczyzna w życiu realnym potrafi mówić\pisać o uczuciach, a my kobiety tego potrzebujemy i z chęcią czytamy o takich typach :) .


Bohaterka skradła moją sympatię, pomimo że osobiście nie uznaję romansów, nawet tych internetowych.


Książkę przeczytałam z przyjemnością. Bardzo podobały mi się wiadomości pisane między bohaterami, w szczególności te Joela. Warto było po nią sięgnąć i ze swojej strony polecam.



Moja ocena – 8\10



Serdecznie zapraszam na stronę Wydawnictwo Novae Res oraz na FB.



niedziela, 29 grudnia 2019

JAWA Gra Gdzie jestem? - OPINIA


Zapraszam na opinię o grze „Gdzie jestem?”, jaką otrzymałam od firmy Jawa.







W opakowaniu znajdziemy 6 różnych planszy, a zadaniem dziecka jest dopasować do nich elementy, przypinając odpowiednie puzzle.

Gra przeznaczona jest dla dzieci od 4 lat i moim zdaniem, jest doskonała dla takich maluszków. Bardzo prosta, a jednocześnie wymagająca skupienia. Bawi i uczy.

Elementy są ładne, kolorowe, przyciągają wzrok i zachęcają do zagrania.

Jakość elementów na wysokim poziomie. Normalnie używane nie rozdwajają się, nie wyginają, nie rozrywają.

Grę śmiało, można urozmaicić, dodając własne zasady, np. można opowiedzieć historyjkę na podstawie ułożonego obrazka.


Instrukcja jest jasna i czytelna. Znajdziemy na niej kilka propozycji zabawa, z pomocą elementów z gry.

Moim zdaniem gra „Gdzie jestem?” posiada same zalety. Z nią dziecko nie tylko będzie się bawić, ale również uczyć. Z przyjemnością polecam.



Zalety:
  • Proste zasady.
  • Bawi i uczy.
  • Ładne i solidne elementy.



Wady:
BRAK



Moja ocena – 9\10


Serdecznie zapraszam na stronę JAWA oraz na FB.


Wydawnictwo Arkady Książeczka pt.: "Jak rysować. Koty i kocięta” - OPINIA


Zapraszam na opinię o książce pt.: „Jak rysować. Koty i kocięta”, jaką otrzymałam od Wydawnictwa Arkady.






Dzięki książce nauczymy się rysować aż 28 ras różnych kotów. Wszystko pokazane jest krok po kroku, zaczynając od figur, tak że narysowanie okazuje się naprawdę proste.

W książce znajdziemy również wiele faktów i ciekawostek na temat rysowanych kotów. Dowiemy się, m.in. ile ważą, skąd pochodzą, jaki mają rodzaj futra i wiele więcej.


Wizualnie książka jest ładnie wydana. Znajdziemy w niej śliczne zdjęcia kotków, które zachęcają nie tylko do ich narysowania, ale również do oglądania książki.


Moim zdaniem książka będzie doskonałym prezentem dla każdego, kto lubi rysować i to niezależnie od wieku. Z przyjemnością polecam.


Zalety:
  • 28 ras krok po kroku jak narysować.
  • Fakty, ciekawostki o kotach.
  • Ładne zdjęcia.




Wady:
BRAK


Moja ocena – 10\10


Serdecznie zapraszam na stronę Wydawnictwo Arkady oraz na FB.


Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu Książka pt.: „Świąteczna opowieść z piosenką” - OPINIA


Zapraszam na opinię o książce pt.: „Świąteczna opowieść z piosenką”, jaką otrzymałam od Wydawnictwa Diecezjalnego.







Amelka i Piotruś są rodzeństwem, które bardzo lubi Boże Narodzenie. Nie mogą doczekać się śniegu, aby móc lepić bałwana. Ponieważ Amelka przez chorobę nie była obecna w przedszkolu, Piotruś postanawia opowiedzieć jej historię, jaką usłyszał o narodzinach Jezusa. W pokoju biorą Biblię i razem ją oglądają, a chłopczyk opowiada.

Historia bardzo ciekawa. Ukazuje nie tylko historię narodzenie Jezusa, ale również braterską więź.

Tekst ciekawy, zrozumiały. Zachęca do słuchania, a starsze dzieci do samodzielnego czytania.

Ilustracje duże, kolorowe, ładne. Przyciągają wzrok i zachęcają do poznania treści.

Oprócz opowiadania, w książce znajdziemy również teksty kolęd, a na płycie je usłyszymy.

Książka zdecydowanie jest warta zakupu. Moim zdaniem będzie ciekawą propozycją dla dzieci w różnym wieku. Z przyjemnością polecam.


Zalety:
  • Ciekawa, wciągająca opowieść.
  • Ładne ilustracji.
  • Ciekawy, zrozumiały tekst.
  • Płyta z kolędami + tekst kolęd w książce.



Wady:
BRAK



Moja ocena – 9\10


Serdecznie zapraszam na stronę  Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu oraz na FB.



sobota, 28 grudnia 2019

Skarby Goczałkowic - kosmetyki solankowe i borowinowe Krem do twarzy przeciw zmarszczkom nawilżenie + regeneracja - OPINIA


Zapraszam na opinię o Kremie do twarzy przeciw zmarszczkom nawilżenie + regeneracja, jaki otrzymałam od firmy Skarby Goczałkowic - kosmetyki solankowe i borowinowe.




Jeszcze nie sięgam po kremy przeciwzmarszczkowe i dlatego podarowałam go teściowej. Opinia jest pisana na podstawie jej wrażeń.


Krem ma lekką konsystencję, łatwo się nakłada i jest bardzo wydajny. Wystarczy nieduża ilość na jedną aplikację, a to sprawia, że starcza na dość długi czas.


Zapach ma bardzo przyjemny, średnio intensywny. Na skórze pozostaje chwilę po aplikacji.


Po użyciu kremu skóra jest miła w dotyku. Przy regularnym stosowaniu jest w zdecydowanie lepszym stanie, znikają wszelkie „suchości” i uczucie napięcia, lekko zmniejsza się widoczność zmarszczek (na cudy nikt nie liczył, a efekt jest zdecydowanie widoczny i zdaniem teściowej lepszy, niż w większości kremów tego typu).


Wchłania się dość szybko. Nie pozostawia na skórze lepkiej czy tłustej warstwy. Będzie doskonały pod makijaż.


Opakowanie dość ładne i wygodne w użyciu. Plastikowy słoiczek z otworem na tyle szerokim, że nie ma problemów z wydobyciem kremu. Pod zakrętką znajdziemy sreberko, które daje nam gwarancję, że nikt nie dotykał kremu przed nami.


Jest delikatny dla skóry twarzy. Nie powoduje pieczenia, swędzenia, oczy nie łzawią po użyciu.


Teściowa stwierdziła, że jest to jeden z lepszych kremów, jakie używała. Nie potrafi wymienić ani jednej wady, za to zalet znalazła dużo. Polecamy.


Zalety:
  • Skuteczny.
  • Wydajny.
  • Wygodne i ładne opakowanie.
  • Nie pozostawia tłustej, lepkiej warstwy.
  • Nie uczula.
  • Szybko się wchłania.



Wady:
BRAK



Moja ocena – 10\10


Serdecznie zapraszam na stronę Skarby Goczałkowic - kosmetyki solankowe i borowinowe oraz na FB.



Wydawnictwo Pryzmat Książka edukacyjna pt.: „Mnożenie i dzielenie do 30” - OPINIA


Zapraszam na opinię o książeczce edukacyjnej pt.: „Mnożenie i dzielenie do 30”, jaką otrzymałam od Wydawnictwa Pryzmat.








Mam dwójkę dzieci i jeśli chodzi o matematykę, są zupełnie różni. Już nie raz pisałam, że Amelka ma z nią wiele trudności i po prostu jej nie znosi, natomiast Ksawery uczy się jej bardzo szybko i jest dużo ponad program (oby tak dalej). Książeczki ćwiczące matematykę podsuwam jednemu i drugiemu, chociaż w zupełnie innych celach.

„Mnożenie i dzielenie do 30” to książeczka, w której znajdziemy bardzo dużo i to nie tylko samych zadań. Na stronach jest również wytłumaczone, jak się mnoży.

Zdecydowanie sporą zaletą jest różny poziom trudności zadań. Na początku książki są łatwe, idealnie nadające się do nauki mnożenia i dzielenia, a z każdą stroną coraz trudniejsze. Sprawia to, że dziecko, które już wie jak mnożyć i dzielić do 30, nie robi zadań „automatycznie”, musi się skupić, chwilę pomyśleć.

Zadania są bardzo różnorodne, co również uważam, za ogromny plus. Dziecko każde kolejne wykonuje z chęcią, z zaciekawieniem, nie nudzi się ani trochę.

Książka jest kolorowa, co zdecydowanie zachęca do sięgania po nią. Znajdziemy w niej rysunki, tabelki, grafy i wiele więcej.

Stron jest aż 64, a to sprawia, że książeczka nie zostanie rozwiązania w paręnaście minut.

„Mnożenie i dzielenie do 30” to książeczka, po którą warto sięgnąć, zarówno jeśli nasze dziecko dopiero zaczyna przygodę z mnożeniem i dzieleniem, jak i jeśli chcemy, by go poćwiczyło. Zdecydowanie polecam.



Zalety:
  • Różnorodne zadania.
  • Różny poziom zadań.
  • Rysunki, grafy, tabele itp.
  • dużo stron.



Wady:
BRAK



Moja ocena – 10\10


Serdecznie zapraszam na stronę Wydawnictwo Pryzmat oraz na FB.


czwartek, 26 grudnia 2019

Wydawnictwo Egmont Książeczka pt.: „Top Wing. Ptasia Akademia. Nowa kolekcja bajek" - OPINIA


Zapraszam na opinię o książce pt.: „Top Wing. Ptasia Akademia. Nowa kolekcja bajek”, jaką otrzymałam od Wydawnictwa Egmont.








W książce znajdziemy sześć opowiadań o przygodach Ptasich Bohaterów. Każda inna, każda ciekawa, wciągająca, przekazująca ważne wartości. Wraz z bohaterami dziecko będzie pomagać innym, ratować świat i przeżywać niezapomniane przygody.

Tekst jest jasny i zrozumiały. Na stronach jest go nie dużo, co jest zdecydowaną zaletą dla młodszych czytelników. Dodatkowy plusem jest, moim zdaniem, część pogrubiona tekstu, która od razu rzuca się w oczy i ze starszym dzieckiem (uczącym się czytać) możemy go wykorzystać, do wspólnego czytania.

Ilustracje duże, kolorowe, zachwycające. Zdecydowanie przyciągają wzrok i zachęcają do poznania treści.

Top Wing. Ptasia Akademia. Jest bajką, którą wiele dzieci zna ze szklanego ekranu. My osobiście nie znamy, ale książka zdecydowanie nam się podobała. Przygody ptasich bohaterów nie tylko bawią, ale i uczą, przekazują ważne wartości. Moim zdaniem książka zdecydowanie będzie wspaniałym prezentem dla dziecka. Polecam.


Zalety:
  • Sześć opowiadań.
  • Wspaniałe ilustracje.
  • Ciekawa.
  • Jasny, zrozumiały tekst.



Wady:
BRAK



Moja ocena – 10\10


Serdecznie zapraszam na stronę Wydawnictwo Egmont oraz na FB Galaktyka Czytelnika.


Sfera Koszulek Koszulka dziecięca CBA czasami bywam aniołkiem - OPINIA


Zapraszam na opinię o Koszulce dziecięcej CBA czasami bywam aniołkiem, jaką otrzymałam od Sfery Koszulek.





Koszulka została wykonana w 100% z wysokogatunkowej bawełny. Moim zdaniem jest to najlepszy materiał, w szczególności na ciepłe dni. Jest wysokiej jakości, nie mechaci się, nie rozciąga się ani nie kurczy podczas prania.


Kolor jest intensywny, bardzo ładny. Koszulka prana kilkakrotnie i ani troszkę nie stracił na intensywności.


Napis Foli Poli Flex Premium. Nie pęka, nie odpada, nie zmienia koloru. Dla mnie to ważna zaleta. Nie jednokrotnie, po 2-3 praniach, nie było śladu po napisie.


Wizualnie jest ładna. Szczególnie napis nam przypadł do gustu.


Synek z przyjemnością ją nosi. Podoba mu się, a jednocześnie jest wygodna. Nigdzie nie uciska, nie krępuje ruchów, można w niej śmiało biegać, skakać i wszystko to, na co dziecko ma tylko ochotę.


Moim zdaniem koszulka jest ładna i wysokiej jakości, a syn uważa, że bardzo wygodna. Z przyjemnością polecamy.




Zalety:
  • W 100% bawełniana.
  • Wysokiej jakości.
  • Ładna.
  • Wygodna.




Wady:
BRAK


Moja ocena – 10\10



Serdecznie zapraszam na stronę Sfera Koszulek oraz na FB.


niedziela, 22 grudnia 2019

Fotobum.pl Fotokalendarz biurowy - OPINIA


Zapraszam na opinię o fotoKalendarzu Biurowym, jaki otrzymałam od Fotobum.pl.






Kalendarz możemy zamówić w dwóch wzorach – klasyczny i kolorowy. Mój jest kolorowy i nazwa miesiąca oraz dni tygodnia są kolorowe.


Wymiar całkowity kalendarza to 23 x 14 cm, z czego 10 x 10 cm zajmuje zdjęcie. Kalendarz nie jest duży, więc nie zajmie nam dużo miejsca na biurku, a jednocześnie jest dość czytelny.



Zrobienie go nie stanowi najmniejszego problemu. Wszystko odbywa się na stronie Fotobum, co jest zdecydowanie dużym plusem. Nie musimy a pobierać żadnych programów. Można go zamówić również na smartfonie, a więc można zrobić to dosłownie wszędzie, wykorzystując np. kolejkę do lekarza.

W fotokalendarzu znajdziemy 13 zdjęć. Jest wysokiej jakości, wszystko bardzo ładnie się prezentuje, a podczas przewracania stron na spiralce, nie odrywają się.



Uwielbiam fotokalendarze pod każdą postacią. To doskonały pomysł na prezent dla kogoś bliskiego, a także na przypominanie sobie wspaniałych chwil z życia naszego czy naszych najbliższych. Z wielką przyjemnością polecam.



Zalety:
  • Dwa wzory do wyboru.
  • Nie za duży, nie za mały.
  • Czytelny.
  • Wysokiej jakości.
  • Nie trzeba pobierać programu.
  • Można zrobić na telefonie.


Wady:
BRAK



Moja ocena – 10\10


Serdecznie zapraszam na stronę Fotobum.pl oraz na FB.


Wydawnictwo WasPos Książka pt.: "Zagubieni" - OPINIA


Zapraszam na opinię o książce pt.: „Zagubieni”, jaką otrzymałam od Wydawnictwa WasPos.



Tamara jest młodą kobietą, dla której los nie był łaskawy. Ojciec alkoholik terroryzuje rodzinę, a matka nie chce dać sobie pomóc i od niego odejść. Kobieta jest samotną matką, jedyną żywicielką rodziny, ale i to ma się zmienić. Jakby miała mało problemów, traci pracę. Impuls sprawia, że zamieszcza ogłoszenie na portalu randkowym, gdzie chce znaleźć dojrzałego mężczyznę – sponsora. Jest to w pewnym sensie desperacki krok, nie widzi już nadziei, wizji na lepsze jutro. Ma obowiązki, musi wychować i utrzymać synka, a utrata pracy ją załamuje.
Aleksander jest bogatym dziedzice, samotnym ojcem, mężczyzną kiedyś dotkliwie zranionym przez kobietę, przez co nie potrafi (lub nie chce) nawiązać głębszych relacji z kobietami.
Mężczyzna postanawia odpisać na ogłoszenie Tamary, tak się poznają. Im dłużej z sobą piszą, tym bardziej się do siebie zbliżają. Spotkanie w realu jeszcze bardziej zacieśni ich znajomość. Niestety zapomniane fakty z ogłoszenia, zachowanie Aleksandra i wiele innych aspektów sprawia, że ich związek wisi na włosku. Czy pokonają demony przeszłości? Czy wyjaśnią nieporozumienia? Czy osoby z dwóch różnych światów mogą stworzyć wspólnie szczęśliwą rodzinę?

Historia ciekawa, wciągająca i wywołująca bardzo dużo emocji. Prawie od pierwszych stron mocno kibicowałam Tamarze. Przecież każdy zasługuje na szczęście.

Zarówno Tamarę, jak i Aleksandra polubiłam praktycznie od samego początku. Żadne z nich nie jest ideałem, każdy ma nie tylko zalety, ale i wady, a to sprawia, że są realistyczny. Znalazłam też bohaterów, których zdecydowanie nie polubiłam – ojciec Tamary, człowiek niszczący rodzinę, alkoholi, agresywny i uważający się, że jest najlepszy na świecie. Jeśli chodzi o mamę Tamary, nie potrafię zrozumieć ludzi tak żyjących. Może mało wiem, mało się znam, ale nie wyobrażam sobie bycia, bronienia człowieka, który stwarza mi piekło, niszczy nie tylko mnie, ale również moje dziecko. Dla mnie jest to nie do pomyślenia.

„Zagubieni” to ciekawa historia, która wciąga, wraz z bohaterami przeżywałam każdą chwilę. To książka wywołująca bardzo dużo emocji. Moim zdaniem zdecydowanie warto ją przeczytać, a czas z nią spędzony uważam za bardzo udany. Z przyjemnością polecam.



Moja ocena – 10\10



Serdecznie zapraszam na stronę  Wydawnictwo WasPos oraz na FB.