środa, 31 lipca 2019

Faberlic-Piękna Ja Witaminowy żel pod prysznic Kwi i Awokado - OPINIA


Zapraszam na opinię o Witaminowym żelu pod prysznic Kwi i Awokado, jaki otrzymałam od Faberlic-Piękna Ja.


Żel ma gęstą konsystencję, bardzo dobrze się pieni i jest wydajny.

Opakowanie jest nieduże, znajdziemy w nim 200 ml żelu. Doskonale zda egzamin na wszelkie wyjazdy, nie zajmując dużo miejsca w bagażu.

Zapach słodki z dobrze wyczuwalnym zapachem kiwi. Średnio intensywny, na skórze wyczuwalny jakiś czas po użyciu. Pomimo że nie przepadam za słodkimi zapachami, ten przypadł mi do gustu, ale w chłodniejsze dni. Według mnie to nie jest zapach na upały :).

Żel doskonale spełnia swoje zadanie, czyli usuwa codzienne zanieczyszczenia ze skóry. Nie powoduje podrażnień i innych reakcji alergicznych, nawet jak go używam na skórze po goleniu. Nie wysusza skóry.

Żel zdecydowanie przypadł mi do gustu i z przyjemnością polecam.


Zalety:
  • Przyjemny, owocowy zapach.
  • Dobrze się pieni.
  • Dość gęsta konsystencja.
  • Wydajny.
  • Małe, wygodne opakowanie.
  • Nie podrażnia, nie uczula.
  • Doskonale oczyszcza z codziennego „brudu”.
  • Nie wysusza skóry.



Wady:
BRAK



Moja ocena – 9\10



Serdecznie zapraszam na stronę  Faberlic-Piękna Ja.

Dziś premiera wakacyjnej noweli „Domek przy plaży” 31.07 - ZAPOWIEDŹ


Co dalej z Elle i Noah z „Kissing Booth” Beth Reekles?
Dziś premiera wakacyjnej noweli „Domek przy plaży” 31.07

Elle, która postanowiła na szkolnym festynie zorganizować budkę z całusami, i Noah, trochę arogancki przystojniak, teraz już oficjalnie jej chłopak, czyli bohaterowie „Kissing Booth” – bestsellera zekranizowanego przez Netflix, stali się wam bardzo bliscy. Wiemy, że umieracie z ciekawości, by dowiedzieć się, co u nich, że chcecie poznać szczegóły ich romantycznego związku, że wciąż zadajecie sobie pytanie, „Czy ta para będzie nadal razem?”.
Oto dobre wieści – Netflix szykuje właśnie sequel „Kissing Booth”! Ale nie tak prędko. Zanim przeczytacie „Kissing Booth 2. Na odległość” i obejrzycie film, mamy dla was oddzielną nowelę – nieznany epizod z życia waszych ulubionych postaci, zapowiadający kontynuację pierwszej części.
Zamów książkę „Domek przy plaży” w najlepszej cenie
Są wakacje i wszystko, co się z nimi wiąże: morze i słońce, flirt, całusy i imprezy, opalanie się i gra w siatkówkę, no i przede wszystkim dwaj ulubieni chłopcy. Krótko mówiąc, przepełnione zabawą, szalone, gorące lato w domku przy plaży, jak co roku. Tym razem jednak jest trochę inaczej. Elle to co prawda przeszczęśliwa dziewczyna Noah, ale… przecież on ma niebawem wyjechać na studia. Na dodatek do domku przy plaży zamierza przyjechać dziewczyna jej najlepszego przyjaciela Lee. Czy wszystko w ogóle będzie takie jak dotychczas?
Spędźcie wymarzone wakacje razem z Elle, Noah i Lee, przeżyjcie wraz z nimi letnie przygody i podzielcie ich rozterki związane z nadchodzącymi zmianami w życiu, sięgając po tę wakacyjną nowelę!
PS Znajdziecie w środku fragment sequela!

wtorek, 30 lipca 2019

Wydawnictwo Egmont Seria książeczek pt.: „Bobas odkrywa naukę” - OPINIA


Zapraszam na opinię o serii książek pt.: „Bobas odkrywa naukę”, jaki otrzymałam od Wydawnictwa Egmont.














W skład serii wchodzą cztery książeczki:
  1. Energia odnawialna.
  2. Fizyka kwantowa.
  3. Grawitacja.
  4. Termo-dynamika.



Książeczki są z dość grubego kartonu, solidne. Moim zdaniem doskonałe dla najmłodszych.

W książeczkach w bardzo prosty, przystępny dla maluszka sposób wytłumaczone są cztery zagadnienia. Każda książeczka to inne zagadnienie. Poznamy w nich dzidziusia, z którego pomocą jest wszystko tłumaczone :).

Ilustracje są śliczne, kolorowe, adekwatne do treści. Zdecydowanie przyciągają wzrok i zachęcają dziecko do wielokrotnego przeglądania książeczek.

Seria „Bobas odkrywa naukę” to książeczki, które wprowadzają maluszki w świat nauki, a wszystko w formie zabawy. Moim zdaniem są idealne dla maluszków i z przyjemnością polecam.



Zalety:
  • Nauka i zabawa w jednym.
  • Kartonowe.
  • Solidne.
  • Piękne ilustracje.


Wady:
BRAK



Moja ocena – 10\10


Serdecznie zapraszam na stronę Wydawnictwa Egmont oraz na FB Galaktyka Czytelnika.

Książeczkę pt.: „Energia odnawialna! Bobas odkrywa naukę. Akademia mądrego dziecka” znajdziecie TU.



Książeczkę pt.: „Fizyka kwantowa! Bobas odkrywa naukę. Akademia mądrego dziecka” znajdziecie TU.


Książeczkę pt.: „Grawitacja! Bobas odkrywa naukę. Akademia mądrego dziecka” znajdziecie TU.


Książeczkę pt.: „Termo-dynamika! Bobas odkrywa naukę. Akademia mądrego dziecka.” znajdziecie TU.

poniedziałek, 29 lipca 2019

Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu Książka pt.: „Historia o Bożym Narodzeniu" - OPINIA


Zapraszam na opinię o książeczce pt.: „Historia o Bożym Narodzeniu”, jaką otrzymałam od Wydawnictwa Diecezjalnego.






Książeczka jest solidna, twarda, kartonowa. Zdecydowanie zda egzamin dla młodszych dzieci i mimo ich małej delikatności posłuży długi czas.

Znajdziemy w niej historię Bożego Narodzenia, której chyba nikomu nie trzeba streszczać :).

Oprócz historii Bożego Narodzenia, na każdej stronie zadanie polegające na odnalezieniu kilku rzeczy na obrazku.

Z boku każdej strony mamy wystające półkole. Bardzo ciekawe rozwiązanie, ułatwiające malcowi obracanie stron.

Ilustracje są duże, na całą stronę. Są w żywych kolorach, przyciągają wzrok i zachęcają do korzystania z książki. Według mnie są śliczne.

Moim zdaniem książeczka jest ciekawa. Doskonale zda egzamin jako pierwsza książeczka o Bożym Narodzeniu. Bawi i uczy. Ze swojej strony polecam.



Zalety:
  • Idealna dla najmłodszych.
  • Kartonowa.
  • Historia o Bożym Narodzeniu.
  • Zadanie „znajdź mnie” na każdej stronie.
  • Śliczne, duże ilustracje.



Wady:
BRAK



Moja ocena – 10\10


Serdecznie zapraszam na stronę Wydawnictwa Diecezjalne i Drukarni w Sandomierzu oraz na FB.

Książkę pt.: "Historia o Bożym Narodzeniu" znajdziecie TU.

niedziela, 28 lipca 2019

HarperCollins Polska Książka pt.: „Morderstwo po północy” - OPINIA


Zapraszam na opinię o książce pt.: „Morderstwo po północy”, jaką otrzymałam od Wydawnictwa HarperCollins Polska.




Mitfordowie są arystokratyczną rodziną żyjącą w latach 20 XX wieku. W ich posiadłości właśnie odbywa się wielkie przyjęcie z okazji 18 urodzin ich córki – Pameli. Młodzież bierze udział w „Polowaniu” - zabawie polegającej na znalezieniu skarbu, do którego prowadzą zagadki. Nagle zabawę przerywa krzyk, jak się później okazuje pokojówki Dulcie Long, która stoi nad zwłokami Adriana Curtisa. Wszelkie podejrzenia spadają na nią, jednak znajduje się osoba, która w to nie wierzy — pokojówka Mitfordów – Luisa Cannon. Wraz z zaprzyjaźnionym policjantem postawiania zrobić własne śledztwo. Nic nie jest takie, jak wydawało się na początku, a im bliżej rozwiązania zagadki, tym robi się niebezpieczniej. Kto jest prawdziwym mordercom? Dlaczego Adrian zginął? Jakie tajemnice ujrzą światło dzienne?

Książka pełna tajemnic, zagadek, nienawiści, dwulicowości, nieufności, ale jednocześnie, wiary w niewinność, szukania sprawiedliwości. Podczas czytania wciąga, daje dużą dawkę emocji.

Bohaterowie ciekawi, choć momentami dość denerwujący swoim postępowaniem, wyborami, a czasem i niezdecydowaniem :).

Książka mnie przypadła do gustu. Historia mnie wciągnęła, zaciekawiła i zaskoczyła zakończeniem (no cóż, może jestem mało domyślna, ale ja do prawie samego końca nie byłam pewna, jak pewne zagadnienia się rozwiążą). Z przyjemnością polecam.


Moja ocena – 9\10


Serdecznie zapraszam na stronę HarperCollins Polska oraz na FB.

Książkę pt.: „Morderstwo po północy” znajdziecie TU

sobota, 27 lipca 2019

Wydawnictwo Egmont Komiks pt.: „Komiksy są super! Ptyś i Bill. Psi nos. Tom 4” - OPINIA


Zapraszam na opinię o komiksie pt.: „Komiksy są super! Ptyś i Bill. Psi nos. Tom 4”, jaki otrzymałam od Wydawnictwa Egmont.







To już nasze kolejne spotkanie z chłopcem i uroczym pieskiem. Tak jak i poprzednio komiks zdecydowanie przypadł Amelce do gustu.

W tomie trzecim poczytamy m.in. o nocy spędzonej w lesie, porozumieniu z ptakami w celu „ataku” na nic niespodziewających się ludzi na pikniku, wspaniałym węchu pieska, który bardzo się przydaje i to nie tylko do psocenia. Każda strona to duża dawka śmiechu dla czytelnika.

Teks ciekawy i zrozumiały. Zdecydowanie zachęca do czytania.

Ilustracje piękne, kolorowe. Dzięki nim komiks jest jeszcze ciekawszy.

Amelka już z niecierpliwością wyczekuje kolejnego tomu, a ten zdecydowanie poleca :).



Zalety:
  • Ciekawy.
  • Zabawny.
  • Wciągający.
  • Piękne ilustracje.


Wady:
BRAK



Moja ocena – 10\10


Serdecznie zapraszam na stronę Wydawnictwa Egmont oraz na Galaktyka Czytelnika.

Komiks pt.: „Komiksy są super! Ptyś i Bill. Psi nos. Tom 4” znajdziecie TU.

piątek, 26 lipca 2019

Wydawnictwo Niezwykłe Książka pt.: "Słodkie szaleństwo" - Prolog





Prolog
Helena

Nie mogę przestać płakać. Wysoki dźwięk, który wydobywa się z moich ust, przypomina wycie psa. Szlocham, zalewając się łzami oraz od czasu do czasu pociągając nosem. Słone krople moczą policzki, a z nosa cieknie. Jestem w rozsypce.
Gdy celebrant oznajmia z uśmiechem: „Ogłaszam was mężem i żoną. Może pan pocałować pannę młodą”, moja siostra, Natalie, rzuca za siebie bukiet. Mimi bez wahania łapie kwiaty, po czym puszcza oczko tłumowi. Uśmiechnięta Nat staje na palcach, by pocałować świeżo upieczonego męża. Asher delikatnie chwyta ją za kark, przyciągając do siebie, a tym samym pogłębiając pocałunek. Nie odrywają od siebie ust. Wyglądają na takich szczęśliwych.
To piękna scena. Właśnie dlatego wyję. Patrzę na mężczyznę w średnim wieku, siedzącego obok. Obserwuje mnie, na wpół zaniepokojony, na wpół wystraszony. Nieco się odsunął. Mimo że szloch nie ustaje, staram się wytłumaczyć:
– To poproztu akie pie-he-nkne. – Czkam. – Akiee pie-he-nkne.
Znów tracę nad sobą kontrolę. Zaczynam płakać jeszcze głośniej.
– Niech ktoś ją wreszcie wyprowadzi. – Słyszę czyjś poirytowany głos.
Mokra maskara skleja mi rzęsy. Kiedy zdaję sobie sprawę, że głos należy do mojej siostry, wznoszę oczy do nieba. Rzuciwszy złe spojrzenie, Nat syczy głośno:
– Serio, przymknij się i przestań mazać. Wkurzasz wszystkich, idiotko.
Wyciągam drżącą dłoń w jej kierunku.
– Ocham cię. Yglądasz pie-he-nknie. Ak pie-he-nknie. – Po chwili dodaję: – Tak się cieeeeszę. Okropnieee.
Moja siostra. Ona mnie rozumie. Widzę, że oczy wypełniają jej się łzami, warga zaś zaczyna drżeć.
– Awww – szepcze, spoglądając na mnie.
Płyną pierwsze łzy, a potem nagle trzymamy się w objęciach, łkając.
Jeśli jeszcze się nie zorientowaliście – kiepsko znoszę wesela. Zawsze chwytają mnie za serce. Za każdym razem jest tak samo: idę z silnym postanowieniem, by odpowiednio się zachowywać, nawet nie zabieram chusteczek, chociaż to w żaden sposób nie pomaga, lecz zwykle, zanim pojawi się tort, makijaż mam już całkowicie rozmazany, natomiast oczy opuchnięte.
Dziś jednak sytuacja wygląda gorzej, ponieważ to najpiękniejszy dzień w życiu mojej siostry. A właściwie drugi. Pobrali się bowiem z Asherem potajemnie w Vegas, gdzie pobłogosławił im Elvis. Dopiero po powrocie do domu poczuli się źle, jakby czegoś im brakowało. Tym czymś okazała się rodzina.
Zorganizowali więc kameralną uroczystość. Świadkami zostali Nik oraz Tina. Znam Tinę Tomic od zawsze – razem dorastałyśmy, a nasi rodzice byli najlepszymi przyjaciółmi, co oczywiście oznacza, że połączyła nas niezwykła więź. Nie na tyle silna, żebyśmy nazywały się siostrami, ale wystarczająco, by określenie „przyjaciółki” nie wystarczało.
Stałyśmy się bratnimi duszami.
Gdy Tina straciła mamę oraz córkę, przeprowadziła się z Kalifornii do Nowego Jorku i otworzyła świetnie prosperujący butik o nazwie Safira. Po jakimś czasie dołączyła do niej Nat. Nik z Tiną na początku się zaprzyjaźnili, a potem w sobie zakochali. Połączyła ich miłoś
na lata; taka, o której piszą poeci.
Nik jest właścicielem klubu Biały Królik, mieszczącego się naprzeciwko Safiry. Ma młodszego brata, Maksa, najlepszego przyjaciela Ashera, czy też Ducha, jak nazywają go kumple, a także kuzyna o imieniu Trik. Tina należy do paczki składającej się z jej pracownic, czyli Mimi, Loli oraz Nat. W pewnym momencie postanowili z Nikiem połączyć obie grupy. I udało im się to.
Stworzyli rodzinę.
Członków rodziny nie zawsze łączą więzy krwi. Nieraz wystarczy miłość i śmiech.
Natalie z Asherem przez pewien czas w zasadzie się nie znosili. Długo zaprzeczali wzajemnemu przyciąganiu, aż w końcu nie mogli mu się oprzeć. Kiedy wreszcie się zeszli, zrobili to z hukiem. Dosłownie. Głowy zostały obite, tyłki zaś skopane. Z pewnością nie był to typowy romans. Walczyli do upadłego. Znacie powiedzenie: „Miłość od nienawiści dzieli tylko krok”? Cóż, zrobiwszy ten krok, dopuścili do głosu swoje uczucia. Zdali sobie sprawę, że miłość, którą się darzą, jest zbyt silna, by mogli ją ignorować.
I oto są – szczęśliwi nowożeńcy. Uśmiecham się przez łzy.
Nie wierzę w to.
Moja siostra wyszła za mąż.
Ktoś odrywa mnie od Nat. Przez spuchnięte powieki widzę starszą siostrę, Ninę, która uspokaja mnie i głaszcze delikatnie po plecach. Stara się nie nawiązywać kontaktu wzrokowego, bo wie, że to by wszystko pogorszyło. W pewnym momencie jednak nasze spojrzenia się krzyżują.
Zamieramy, a następnie szeroko otwieramy oczy.
Spanikowana ucieka wzrokiem, lecz jest za późno. Warga mi drży. Unoszę głowę, wyjąc tak rozdzierająco, że brzmię niczym zwierzę. Na przykład łoś.
Zupełnie nieprzyzwoicie, wiem o tym, ale nie potrafię się powstrzymać!
Nina przyspiesza kroku, więc ja też. Ciągnie mnie na bok.
– Chryste, dziecko. Weź się, kurwa, uspokój – rzuca zirytowana. – Czasem się zastanawiam, czy na pewno jesteśmy spokrewnione. To ślub, a nie pogrzeb! Żadnych więcej łez. Kapujesz?
Oddech mam taki nierówny, że głowa trzęsie mi się na boki.
– Nie. – Czkam. – Potrafię. – Czkam. – Przestać.
Wyciąga chusteczki, którymi ociera mi twarz.
– Boże, coś ty narobiła… Chodź. Muszę poprawić ci makijaż, bo wyglądasz, jakby ugryzła cię pszczoła. Taka na kwasie.
Kiedy wchodzimy do łazienki, muzyka oraz pozostałe odgłosy wesela cichną. Siadam na brzegu wanny, ona zaś na sedesie. Wyjmuje kosmetyczkę, po czym atakuje mnie pędzlem do pudru, łaskocząc w nos, przez co mam ochotę kichnąć, a jednocześnie się roześmiać. Nie chcę jednak przeszkadzać, zatem uspokajam oddech, a także rozszalałe emocje.
Jako że Nina jest fryzjerką, odpowiada dzisiaj za nasze fryzury. Za makijaż również. Świetnie wykonuje swoją pracę. Nat wygląda obłędnie – Nina poświęciła jej sporo czasu, ale zdecydowanie się opłaciło. Średnia siostra przypomina anioła.
Kiedy odwiedziłyśmy ją w tamtym tygodniu, odrzuciła ogniście rude włosy, oznajmiając:
– Mam dość tego koloru. – Uśmiechnęła się do Niny. – Chciałabyś może zrobić ze mnie brunetkę?
Zaskoczyła nas. Bardzo.
Od lat nie widziałam Nat w naturalnym kolorze, czyli czekoladowym brązie, poza tym, szczerze mówiąc, nie byłam pewna, jak zareaguje Ash. Nawet go nie ostrzegła, tylko, niczym typowa Nat, postawiła przed faktem dokonanym.
Kiedy Nina kończyła układać jej świeżo pofarbowane włosy, Asher wrócił do domu. Natalie podeszła do ukochanego, nie zdejmując peleryny fryzjerskiej. Oparła dłoń na biodrze, otworzyła szerzej oczy, po czym potrząsnęła lekko głową.
– No i? – spytała wyczekująco.
Postawny blondyn ani drgnął. Patrzył na żonę, przesuwając spojrzenie ciepłych brązowych oczu po ciemnych pasmach. Po chwili Nat zaczęła panikować:
– Chodzi po prostu o to, że nie młodnieję i chciałam, żebyś zobaczył, jak wyglądam naprawdę. Wiesz, tak naprawdę naprawdę. Gdy nie ukrywam się za cyckami oraz ogniście rudymi włosami. Mogę się jednak przefarbować…
Ash przerwał jej, biorąc ją w ramiona. Tulił mocno Nat, kołysząc łagodnie. Nie wiem, co powiedział, bo szeptał, ale jak przystawił wargi do ucha Nat, powieki siostry opadły, natomiast usta rozchyliły się z ulgą. Uśmiechnęła się lekko.
Asher nie jest gadułą, lecz się wprawia. U mężczyzn, którzy niewiele mówią, każde słowo ma znaczenie.
Biedny facet od początku znajdował się na przegranej pozycji.
W naszej rodzinie nie da się być cicho. Jeśli chcesz, aby cię usłyszano, musisz przekrzyczeć cztery inne, rozmawiające osoby.
Nina nakłada więcej pudru, pytając:
– To jak, młoda, spotykasz się z kimś?
– Nie – odpowiadam z zamkniętymi oczami. Wskazuję słabo na siebie. – Kto by ze mną wytrzymał?
Parska. Przez chwilę milczy, ale czuję, iż chce coś powiedzieć. I robi to. Nina się nie kryguje. Lubi mówić to, co myśli, lecz nie opowiada o sobie. Życie osobiste siostry zawsze pozostawało właśnie takie: osobiste.
– Dobrze ci radzę, nie czekaj zbyt długo – odzywa się łagodnym, acz poważnym tonem. Otwieram oczy, słysząc tęskną nutkę w jej głosie. Uśmiecha się smutno. – Nie chcę, żebyś potem tego żałowała.
Rozumiem ją, jednak to nie zmienia stanu rzeczy.
– Trochę trudno mi się z kimś teraz umawiać, wiesz? Dopiero skończyłam studia i Bóg jeden wie, gdzie będę pracować. Na razie powinnam raczej mieć na uwadze głównie karierę. Na samą myśl o spotykaniu się z kimś robi mi się słabo.
Chwyta mnie stanowczo za brodę, aż napotykam jej wściekły wzrok.
– Wymówki – syczy.
– Co?
Rozluźnia uchwyt i nakłada mi róż na policzki.
– To wszystko wymówki – mówi już łagodniejszym tonem. – A co, jeśli trafisz na idealnego faceta, ale zrezygnujesz z niego, ponieważ będziesz za bardzo skupiona na karierze? Potem, kiedy nadejdzie czas, żeby się ustatkować, zrozumiesz, że ta osoba na ciebie nie zaczekała. I nie powinna była, gdyż postąpiłaś egoistycznie. Wtedy znienawidzisz tę karierę, dla której wszystko poświęciłaś. Zawsze znajdzie się ktoś, kogo odejścia będziesz żałowała, a to zatruwa umysł.
Biorę siostrę za rękę, przerywając jej pracę.
– Czyjego odejścia ty żałujesz? – pytam łagodnie.
Wszelkie emocje znikają z twarzy Niny. Szybko spuszcza wzrok i chrząka. Gdy znów na mnie patrzy, widzę w jej oczach tylko smutek. Smutek tak wielki, że czuję ból w piersi.
– To bez znaczenia – mruczy ochryple. – Zawsze się ktoś znajdzie, a ja mogę winić wyłącznie siebie.
Ostrożnie kończy mnie malować, doprowadzając spuchniętą, naznaczoną śladami tuszu twarz do niemal idealnego stanu. Wstaję, by ją przytulić. Chwyta mnie mocno i po raz pierwszy od dawna myślę, że potrzebuje tego bardziej niż ja.
– Dziękuję, Ninuś. Kocham cię – mówię czule.
Ściska mnie w odpowiedzi.
– Ja też cię kocham, a teraz chodźmy pogadać z jakimiś facetami. Jest tu kilku takich, którzy zawstydziliby Johnny’ego.
Najbardziej podobają nam się bowiem mężczyźni przypominający Johnny’ego Deppa. Szczerze mówiąc, nadal mam w pokoju jego plakat. A on zawiesza poprzeczkę wysoko.
Kocham cię, Johnny. Oni nigdy nie dorosną ci do pięt!
Odsuwam się z uśmieszkiem.
– Radzisz mi, żebym sobie kogoś przygruchała, czy co?
Kąciki ust Niny się unoszą.
– Małe bzykanko jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziło.
Chichoczę, potrząsając głową. W duchu przewracam na siebie oczami. Cała ja – ryczę oraz dąsam się zamiast rozmawiać z jakimś Johnnym. A przecież naprawdę dawno nie uprawiałam seksu.
Co się stało z moimi priorytetami?
Zostawiam Ninę, pakującą swoje rzeczy, i wychodzę. Kiedy znajduję się na świeżym powietrzu, zamykam oczy, a następnie oddycham głęboko. Otwieram je z uśmiechem.
Dziedziniec wygląda wspaniale. Nat nie chciała niczego wymyślnego, wychodząc z założenia, że im mniej, tym lepiej. To się zawsze sprawdza, jeśli chcecie znać moje zdanie. Pragnęła tylko, by krzesła ustawione wzdłuż trawnika miały białe oraz morelowe pokrowce. Jedynym dodatkiem, jaki sobie zażyczyła, były kolorowe chińskie lampiony, które zapalimy po zmroku. Potrawy dające się jeść palcami okazały się strzałem w dziesiątkę – dzięki temu nie potrzebowaliśmy stołów i mogliśmy rozmawiać, a także śmiać się, podczas gdy roznoszono jedzenie.
Skanuję wzrokiem otoczenie. Po lewej widzę Tinę w ciąży, trzymającą się za ręce ze swoim mężem, Nikiem. Kiedy mija ich kelner, Tina odprowadza go wzrokiem. Nik, jak to Nik, podąża za spojrzeniem żony, po czym biegnie za mężczyzną, a chwilę później przynosi całą tacę przystawek. Tina bierze małą przekąskę, a następnie mówi „kocham cię”. Nik nie odpowiada, lecz obejmuje ją wolną ręką. Nachyliwszy się, całuje Tinę w czoło. Zamyka oczy, pozwalając, by ten pocałunek trwał.
Serce mnie kłuje i na chwilę panowanie nad moją głową przejmuje ta suka Zazdrość. Też chcę takiej miłości. Jeśli mi się poszczęści, pewnego dnia ją znajdę.
Do Nika oraz Tiny podchodzą Natalie z Asherem. Uśmiechnięta Nat wręcza Tinie butelkę soku jabłkowego, po czym kuca przed nią.
Czuję ucisk w piersi.
Położywszy dłonie na wyraźnie zaokrąglonym brzuchu Tiny, Nat przemawia do niego. Ash ściska Tinę za ramię, a ona uśmiecha się ze zrozumieniem, opierając policzek na ręce mężczyzny. Potrzeba prawdziwej przyjaźni, by zrobić to, co Tina z Nikiem robią dla Nat i Asha.
Widzicie, Tina jest w ciąży, ale to nie są dzieci jej oraz Nika, tylko Natalie i Ashera. Nat nie dałaby rady donosić ciąży, więc Tina została ich surogatką, gdyż jest osobą, którą smucą nieszczęścia innych, a dla swoich bliskich zrobiłaby wszystko. Ostatnio dowiedzieliśmy się, że urodzi bliźniaki, lecz jeszcze nie znamy płci. Szczerze mówiąc, Nat zależy jedynie na tym, aby maluchy były zdrowe.
Podchodzą Lola z Trikiem, trzymając się za ręce, a w ślad za nimi podąża konkretny Johnny. Johnny, od którego nie jestem w stanie oderwać wzroku, bo wygląda tak Johnnowato, że Johnny z mojego plakatu mógłby łka
całą noc z zazdrości. Max Leokov staje za Nat z niecnym uśmieszkiem. Podnosi ją bez ostrzeżenia i odwraca twarzą do Asha. Mimowolnie chichoczę, widząc minę tego ostatniego – zaciska szczękę, a wszystkie przyjazne uczucia wyparowują, zastąpione złością.
Ale Max ma to gdzieś. W dość zmysłowym uścisku obejmuje Natalie w pasie, nachyla się nad jej szyją i zaczyna składać pocałunki. Skrzywiony Asher robi krok w jego kierunku, ale Max po prostu się cofa, cały czas trzymając kobietę w ramionach. Ze swojego miejsca nie słyszę, co mówi, jednak sądząc po chytrym uśmieszku Maksa oraz śmiechu, który się rozlega, pewnie cwaniakuje. Najwyraźniej życie mu niemiłe, skoro tak prowokuje Asha.
Widziałam, do czego jest zdolny doprowadzony do ostateczności Asher. To nic miłego.
Teraz doskakuje do Maksa, na co ten tchórzliwie puszcza Nat, lecz szybko staje przed Tiną z otwartymi ramionami. Tina, jak to Tina, daje się nabrać, pozwalając na przytulenie. Reaguje śmiechem na mokre pocałunki składane na policzku.
Max w ostatniej chwili unika pięści Nika, po czym bierze za rękę Lolę. Przyciąga ją do siebie, na co Lola z uśmiechem przewraca oczami. Mężczyzna ją przytula, a następnie porusza się z nią w wolnym tańcu, w środku kółeczka utworzonego przez przyjaciół. Trikowi się to nie podoba, dlatego odbija Lolę i przyciąga do siebie. Kobieta wzdycha uszczęśliwiona, przytulając się do niego.
Max otwiera ramiona, kręcąc głową.
– Nie umiecie się bawić – mówi.
Potem podchodzi do baru, by objąć od tyłu siedzącą przy nim Mimi, która sztywnieje na chwilę, odwraca się, a potem rozluźnia w jego uścisku. Max szepcze jej coś do ucha, na co odpycha go, śmiejąc się głośno. Przykłada rękę do serca, udając, że go zraniła.
A ja przez chwilę jestem zazdrosna. Oni naprawdę są rodziną. Część mnie desperacko chciałaby do niej należeć. Czuję się jak kujon patrzący na grupkę najpopularniejszych dzieciaków w szkole. Mimo wszystko rozglądam się za jakimś Johnnym, ale, choć wyławiam w tłumie kilku przystojniaków, ciągle śledzę wzrokiem wysokiego bruneta o złotych oczach oraz z magicznym dołeczkiem.
Max.
Straciłam rachubę, z iloma kobietami flirtował, zupełnie jakby – bądźmy szczerzy – był Johnnym we własnej osobie.
Czy odważę się powiedzieć, że prezentuje się lepiej niż oryginał?
Świętokradztwo!
Jeśli miałabym wybrać na dziś jakiegoś Johnny’ego, zostałby nim właśnie Max. Spełnia wszystkie wymagania – jest wspaniały, zabawny, inteligentny oraz czarujący, a sądząc po tym, jak krąży po sali, bez wątpienia nie brakuje mu też pewności siebie.
Przez kolejne dziesięć minut patrzę, jak Max flirtuje z każdą kobietą, która się nawinie, łącznie z moją mamą. W końcu nabieram wystarczająco odwagi, żeby z nim porozmawiać. Tak naprawdę nie przepadam za flirciarzami, ale podoba mi się, że wszystkie kobiety traktuje jednakowo. Żadna się nie uchowa – zaczepia je niezależnie od tego, czy są stare, młode, grube, czy chude. Widzę, że podchodzi do Niny, która również nie pozostaje obojętna na jego urok. Ujmuje jej rękę i całuje ją kilkakrotnie, aż siostra wolną dłonią zasłania usta, walcząc z uśmiechem.
To moja okazja. Wchodzę.
Gdy się zbliżam, Nina uwalnia się od jego wszędobylskich dłoni. Idzie do baru pogadać z Mimi. Max zostaje sam, więc wyciąga z kieszeni komórkę, po czym przesuwa palcem po ekranie.
Lubisz flirtować, Max? No to się szykuj.
Z każdym kolejnym krokiem żołądek zaciska mi się w oczekiwaniu. Czuję ekscytację! W końcu staję przy nim i chrząkam cicho. Spogląda na mnie z uniesionymi brwiami, żeby zaraz znów wlepić wzrok w ekran.
– Cześć, Helen. Jak się masz? – pyta.
Uśmiech mi blednie.
Helen? Serio?
Cóż… to słaby początek.
Dalej bawi się telefonem.
– Tak właściwie to Helena. No, ale nieważne. Zastanawiałam się, czy nie napiłbyś się ze mną dri…
– Świetnie. – Przerywa mi. – Miło było znów się z tobą zobaczyć, Helen.
A potem odchodzi, zostawiając mnie na środku dziedzińca z otwartymi ustami. Mrugam, krzywiąc się. Próbuję zrozumieć, co właśnie zaszło. Zawodowy flirciarz, facet, który podrywa wszystko, co ma puls, wszystko, co się rusza, mnie olał.
Hmmm. Oznacza to zapewne, że jestem kimś niepożądanym.
Czuję zażenowanie, a policzki mi czerwienieją, jednak szybko zmuszam się do obojętności. Zadzieram nos oraz prostuję plecy. Nic się nie stało. Nie musi mnie lubić. Czasem ludzie po prostu się nie lubią. Zdarza się. Nic nie szkodzi. Poza tym, hej, to się całkiem dobrze składa. Chyba. Nie zamierzam się przejmować Maksem Leokovem.
Już nie.

Wydawnictwo Niezwykłe Książka pt.: "Dla Ellison" - Rozdział 3



Rozdział trzeci 
 Ellison
Był dupkiem. Groźnym, bijącym psy dupkiem, a jego spojrzenie przerażało mnie jak wszyscy diabli. Lily dobrze zrobiła, kiedy stanęła między nami, bo gdyby z ust Huntera wydobyło się jeszcze jedno słowo, to jego twarz spotkałaby się z moją pięścią. Gdy tak staliśmy, mierząc się nawzajem wzrokiem, podeszli mój brat, Jake, i były chłopak, Finn, by sprawdzić co to za zamieszanie. Jake, rozbawiony sytuacją, pierwszy otworzył swoją wielką gębę. – Co tu się, kurwa, dzieje? – Przez to, że ciągle się śmiał, trudno go było zrozumieć. Natomiast Finna ta błotnista katastrofa zupełnie nie rozbawiła. Lily z kuzynem odwrócili się w stronę Jake'a i zauważyłam, jak Hunter zrobił krok w tył, gdy zobaczył z bliska mojego brata. Ze względu na sześć stóp i cztery cale wzrostu oraz trzy stopy szerokości, Jake nie był kimś, z kim chciałoby się mieć na pieńku. Ogolona głowa i długa broda nadawały mu przerażającego wyglądu oraz sprawiały, że większość ludzi wolała go unikać. Mimo że Hunter był wyższy od Jake'a, nie dorównywał mu budową ciała, z czego na szczęście zdał sobie sprawę i wycofał się, gdy tylko to dostrzegł. Finn po prostu stał, patrząc na mnie z dezaprobatą, jakbym specjalnie tarzała się w błocie z nieznajomym, mając na sobie tylko żółte bikini. Wpatrywałam się w Huntera przez kilka kolejnych sekund, zanim dałam mu ostateczne ostrzeżenie. – Masz trzymać się z daleka od moich psów. One nie próbowały cię skrzywdzić. Chyba się uspokoił. Zrobił krok w moim kierunku, powodując tym samym, że Finn i Jake również ruszyli w jego stronę. Widząc, że mamy przewagę liczebną, Hunter się zatrzymał, po czym wyciągnął rękę w moją stronę. – Przepraszam, nie chciałem ich skrzywdzić. Zazwyczaj kocham psy. Po prostu straciłem panowanie nad sobą, gdy zniszczyły moją pracę. Tak w ogóle to jestem Hunter, miło mi cię poznać. Wciąż go obserwowałam, nie mając zamiaru mu wybaczyć, a tym bardziej podawać ręki. – Nieważne. Po prostu trzymaj się z daleka i kontroluj swój temperament. To tylko bezbronne zwierzęta. Z jego ust wydobyło się westchnienie, a oczy wędrowały od Lily do Jake'a, Finna i mnie. – Posłuchaj, powtórzę to jeszcze raz. Nie miałem zamiaru skrzywdzić psów. Myślę też, że również zasługuję na przeprosiny. Spojrzałam na niego, ale gniew sprawił, że nie potrafiłam odczuwać żalu za zniszczoną ścianę i nie byłam w stanie przeprosić. Podeszłam do Sashy i Beara, złapałam je za obroże, a następnie zaciągnęłam do domu. Ból kostki był niemiłosierny, miałam już dość całej tej sytuacji. Gdy tylko zauważyłam, że zamachnął się pojemnikiem, zeskoczyłam z dachu, a siła uderzenia uszkodziła mi kostkę. To jednak nie mogło mnie powstrzymać. Byłam na misji ratunkowej, więc nie mogłam dopuścić, by przeszkodził mi ból. Po tym doświadczeniu nie chciałam mieć już nic wspólnego z kuzynem Lily, nawet jeśli zapewniała, że Hunter będzie świetnym kompanem na lato. Opowiadała o nim, jakby był jakimś superbohaterem i stale paplała coś o jego inteligencji oraz dobrej aparycji. Kiedy skonfrontowałam to z rzeczywistością, to może faktycznie okazał się czarujący dzięki swojej muskularnej budowie i opalonej skórze, ale to za mało, by nazwać go atrakcyjnym. I chociaż miał ciepłe, brązowe włosy, których kolor podkreślały niesamowicie niebieskie oczy, to te cechy nie miały znaczenia przez jego gównianą osobowość. Odchodząc, słyszałam jeszcze, jak Lily przedstawia sobie chłopaków. Później do moich uszu dotarł odgłos kroków Finna, który podążył za mną po krótkim przywitaniu z Hunterem. Jęknęłam, wiedząc, że mój były nie puści tej małej szarady mimo uszu. – El, zaczekaj. Zatrzymałam się tam, gdzie stałam, wiedząc dokładnie, że Finn nie odpuści, dopóki z nim nie porozmawiam. – Maleńka? Co to była za akcja? W sumie to wierzę, że nie chciał skrzywdzić twoich psów. Odwróciłam się szybko i spojrzałam mu prosto w oczy. – Nie mów do mnie maleńka, nie jesteśmy razem od ponad roku, więc jeśli już musisz się do mnie odzywać, mów mi po prostu El. Gdy jeszcze się spotykaliśmy i Finn zwracał się do mnie jak do jakiegoś zwierzątka, wkurzało mnie to jeszcze bardziej. Mimo że zerwaliśmy jakiś czas temu, nadal pozostaliśmy przyjaciółmi. I wiedziałam, że jemu wciąż zależy. Frustrowało mnie to, że jeszcze nie dał sobie spokoju. Zanim zaczęliśmy się spotykać, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, więc miałam nadzieję, że uda nam się do tego wrócić. W życiu jednak nic nie jest takie łatwe. Nie potrafiłam tego zrozumieć. Finn był przystojnym facetem o czarnych włosach, piwnych oczach oraz lekko muskularnej sylwetce. Jego pozytywne i trochę beztroskie nastawienie przyciągało większość kobiet. Nawet po rozstaniu, które miało miejsce półtora roku temu, wciąż coś do mnie czuł. Sądziłam, że odpoczniemy od siebie przez jakiś czas, ale gdy się spotykaliśmy, Finn zaprzyjaźnił się z Jakiem, tak więc teraz widywałam go w domu częściej, niżbym chciała. Trzymając ręce w poddańczym geście, uniósł brew, kwestionując moją odpowiedź. – El, po prostu chcę się dowiedzieć, dlaczego tak się wkurzyłaś. I upewnić się, że wszystko jest w porządku. Mimowolnie przewróciłam oczami, ale Finn był znany jako strażnik pokoju, więc bez sensu byłoby wciąż obstawać przy swoim gniewie. – Finn, na ten moment po prostu odpuść, dobrze? Nie chcę o tym rozmawiać. Skierowałam się w stronę domu, otworzyłam drzwi, a następnie zabrałam psy do łazienki, by je wykąpać. Po wszystkim poszłam do kuchni, by je nakarmić, a przy okazji przygotowałam też jedzenie dla siebie. Gdy żułam obtoczone w cukrze płatki owsiane, myślami wróciłam do Huntera. Nie mogłam pojąć, jak ktoś rozsądny i zdrowy na umyśle mógł stracić głowę z powodu bezbronnych zwierząt. Spojrzałam w dół na dwa żebrzące psiaki przy moich stopach i się uśmiechnęłam. Ich puchate pyszczki zwróciły się w moją stronę, języki zwisały im nisko, a jedynymi rzeczami, jakie dostrzegałam w ich brązowych oczach, były miłość oraz lojalność. Frontowe drzwi nagle się otworzyły. Odgłos stóp Jake'a zapowiadał, że kieruje się prosto do kuchni. Uśmiechnął się promiennie, nie próbując nawet ukryć swojej radości z zaimprowizowanej walki zapaśniczej w błocie, którą mógł oglądać. – Gdzie jest Finn? – zapytałam. Brat odpowiedział, wskazując kciukiem za siebie. – Poszedł. Powiedział coś o tym, że jesteś w łajdackim nastroju „klasy A”. – Chichrając się, otworzył lodówkę, by wyjąć z niej zimne piwo. Później oparł się o blat, zdjął czapkę i pociągnął długi łyk. – Możesz pójść się umyć i założyć coś na siebie, zanim wróci ojciec. Chyba nie będzie zadowolony z tego, że jego mała córeczka tarzała się w błocie z jakimś nieznajomym. – Znów się zaśmiał. Spojrzałam na swoje pokryte błotem ciało. Dobrze, że mój kostium kąpielowy nie zsunął się w czasie całego zajścia. Wzruszyłam ramionami – Dobra, wykąpię się, a potem idę do łóżka. Jutro z rana wybieram się na zielony szlak, więc jak wstaniesz, już mnie nie będzie. Gdy tata wróci to przekaż, że życzyłam mu dobrej nocy. Jake skinął głową, pociągając kolejny łyk z butelki, a ja opuściłam kuchnię, by wziąć długi prysznic i namoczyć kostkę w nadziei, że do jutra ból minie. ~~ ~~ ~~ Zielony szlak liczy sobie dziesięć mil i rozciąga się za moim domem. By do niego dotrzeć, zwykle trzeba udać się wąską, polną ścieżką, ale mnie udało się w końcu stworzyć własne przejście do tego zacisznego skrawka raju. To jeden z niezaprzeczalnych plusów życia w kompletnej głuszy. Natura znajduje się naprawdę blisko i kiedy nachodzi mnie potrzeba, by uciec od współczesnego świata, wystarczy udać się na krótką wycieczkę. Moja wędrówka rozpoczęła się rano, gdy było jeszcze zimno, ale po południu temperatura wzrosła i zanim wróciłam do domu, byłam już spocona jak mops. Gdy szłam między domem Lily a moim, zauważyłam, że wszystkie samochody zniknęły z podjazdu, co mnie ucieszyło. To oznaczało, że w okolicy nikogo nie ma, a skoro byłam sama, postanowiłam się umyć, by nie nanieść piachu, liści i gałązek ze sobą do domu. Zawsze trzymałam dodatkowe ręczniki w skrzyni pod ławką, która stała na werandzie. Chwyciłam więc jeden, a później obeszłam dom, by opłukać się pod prysznicem, który zamontowałam na tyłach poprzedniego lata. Ściągnęłam koszulkę i spodenki, a po chwili stanęłam pod zimnym strumieniem wody w samych majtkach oraz sportowym biustonoszu. Westchnęłam, gdy woda zmyła piasek i pot z mojej skóry. Zmoczyłam włosy, odgarnęłam je z twarzy i kiedy uniosłam powieki, ujrzałam czysty szok w niebieskich oczach Huntera. Odskoczyłam, usiłując jeszcze chwycić ręcznik, podczas gdy chłopak stał jak jeleń w świetle reflektorów, wpatrzony w moje… cóż… reflektory. Szczęka mu opadła. W obu rękach trzymał otwartą puszkę. Brązowy podkład rozsmarował mu się na koszulce, a farba rozbryzgała się na nogach. Wreszcie jedną dłonią podniosłam ręcznik, by zakryć nim swoje atuty, a drugą starałam się obwiązać nim wokół talii. – Byłbyś tak miły i się odwrócił? – Odgarnęłam kosmyk włosów z twarzy, schodząc z betonowej płyty, która zastępowała brodzik. Hunter szybko spełnił moje polecenie, przy okazji rozlewając farbę i potykając się o własne stopy. – Przepraszam… naprawdę… przepraszam. Nie miałem pojęcia, że tu jesteś. Wyszedłem zza rogu i cóż… – I co? Myślałeś, że gapienie się na półnagą dziewczynę bez ostrzeżenia jej o swojej obecności będzie mądrym pomysłem? Jest na to określenie, wiesz? Opuścił ramiona, pozwalając, by cienka koszulka przykleiła się do jego spoconego ciała. Materiał przywarł tak bardzo, że każdy mięsień idący od ramion w dół jego kręgosłupa był doskonale widoczny. Gdy trzymał w opuszczonych dłoniach puszki, u dołu jego pleców zarysowywało się idealne „v”. Było to całkiem niezłe opakowanie – przynajmniej do czasu, aż otwierało usta. – Słuchaj, nie chciałem cię podglądać. Wyszedłem zza rogu, a ty tu po prostu byłaś i przez zaskoczenie nie zareagowałem tak szybko, jak powinienem. Poza tym na swoją obronę mogę dodać, że to TY bierzesz prysznic w ogródku. – Myślałam, że nikogo tu nie ma! Właśnie o tym mówiłam. Powinieneś powiadomić mnie o swojej obecności, ale wolałeś tego nie robić! – No cóż, ja również myślałem, że jestem tu sam! Może powinnaś nosić dzwoneczek albo jakiś inny szajs, który ostrzegałby o twojej obecności, zanim miałbym szansę spotkać cię nagą przed domem! Nie mogłam uwierzyć, że zasugerował, bym nosiła dzwonek jak jakaś krowa. Kim on myśli, że jest?! Jeśli chcę paradować nago po własnym podwórku, to powinnam mieć do tego prawo bez obawy przed czającymi się podglądaczami. Nie było sensu się kłócić, ale… mogłam się odegrać. – Odwróć się, Hunter. – Co?! Nie ma mowy! – Odwróć się. – Miałam poważny wyraz twarzy i szczery ton głosu. Podjęłam decyzję. Powoli odwrócił się w moją stronę i zamknął oczy, marszcząc skórę po bokach. Nic nie mogłam poradzić na to, że się roześmiałam. – Widzieliśmy się w sumie niecałą godzinę i przez ten czas jedynie się kłócimy. Więc odegram się, a potem zaczniemy od początku. Może być? Otworzył oczy i momentalnie zawiesił wzrok na moim biuście, ale niemal natychmiast zmusił się, by spojrzeć mi w twarz. – Dobra. Czego chcesz? Gdy zakryłam ciało ręcznikiem, na moje usta wypełzł uśmiech. Zrobiłam kilka kroków w jego kierunku. Chwyciłam za puszki z farbą, a następnie odstawiłam je u jego stóp. – Chcę, żebyś się rozebrał.

Bee.pl - sklep dla Ciebie i Twojej rodziny Odżywcze mydło do ciała i rąk z cedrem syberyjskim BABUSZKA AGAFIA - OPINIA


Zapraszam na opinię o odżywczym mydle do ciała i rąk z cedrem syberyjskim BABUSZKA AGAFIA, jakie otrzymałam od Bee.pl - sklep dla Ciebie i Twojej rodziny.



Zacznę od zapachu, który zdecydowanie mi przypadł do gustu, szczególnie w czerwcowe upały jest super. Średnio intensywny, z cytrusową nutą, zdecydowanie orzeźwiający. Na skórze pozostaje jeszcze jakiś czas po użyciu.

Konsystencja dość gęsta. Mydło dobrze się pieni i jest bardzo wydajne.

Po umyciu skóra jest oczyszczona, miękka i miła w dotyku. Mam również przyjemne uczucie świeżości. Przy mojej skórze bezproblemowej nie mam potrzeby używania dodatkowych „nawilżaczy”.

Opakowanie jest dość ładne i zdecydowanie praktyczne. Dzięki pompce jest wygodne w użyciu, a jej blokada daje nam gwarancję, że nie naciśniemy, przypadkowo wylewając.

Jest bardzo delikatne dla skóry. Nie powoduje podrażnień, uczuleń ani żadnych innych reakcji alergicznych.

Moim zdaniem mydło jest idealne. Można go używać zarówno do mycia rąk, jak i całego ciała. Ze swojej strony polecam.



Zalety:
  • Śliczny zapach.
  • Wydajne.
  • Ładne i wygodne w użyciu opakowanie.
  • Oczyszcza, nawilża.
  • Nadaje skórze miękkości i delikatności.
  • Nie podrażnia, nie uczula.



Wady:
BRAK



Moja ocena – 10\10


Serdecznie zapraszam na stronę Bee.pl - sklep dla Ciebie i Twojej rodziny oraz na FB.

Odżywcze mydło do ciała i rąk z cedrem syberyjskim BABUSZKA AGAFIA znajdziecie TU.

czwartek, 25 lipca 2019

Edipresse Książki Książeczka pt.: „Wiewiórka Julia i magiczny orzeszek” - OPINIA


Zapraszam na opinię o książce pt.: „Wiewiórka Julia i magiczny orzeszek”, jaką otrzymałam od Edipresse Książki.






Zosia ma sześć lat, a jej przyjaciele Franio siedem. Mieszkają w jednym bloku i przeżywają masę wspaniałych przygód. Dziewczynka posiada magiczny orzeszek, który otrzymała od babci, wystarczy, że trzy razy zastuka nim w szybkę i pojawia się wiewiórka Julka. Wspólnie odwiedzają magiczną krainę, rozwiązują zagadki, walczą z gangiem kum polujących na wiewiórkę i doskonale się bawią.

W książce jest aż 12 historii. Każda inna, każda ciekawa, wciągająca, trochę magiczna, trochę zaskakująca. Każda nie tylko bawi, ale i uczy, przekazując ważne wartości, np. na temat przyjaźni, pomocy innym, słabszym itp.

Tekst jest ciekawy i zrozumiały. Zachęca dziecko do słuchania, a starsze do samodzielnego czytania.

Ilustracje ładne, kolorowe. Przyciągają wzrok i zachęcają do poznania treści.

Okładka jest twarda, solidna. Dzięki niej książka posłuży długi czas.

Amelce przygody trójki przyjaciół zdecydowanie przypadły do gustu. Przeczytała je z przyjemnością, a ja z przyjemnością polecam.



Zalety:
  • Ciekawa.
  • Wciągająca.
  • 12 historii.
  • Zrozumiały tekst.
  • Przekazuje ważne wartości np. o przyjaźni.
  • Ładne ilustracje.
  • Twarda okładka.



Wady:
BRAK





Moja ocena – 10\10


Serdecznie zapraszam na stronę hitsalonik oraz FB Edipresse Książki.


Książkę pt.: „Wiewiórka Julia i magiczny orzeszek” znajdziecie TU.