DWA
Siedzę
przy klubowym barze i sączę wódkę z sokiem pomarańczowym. Po
mojej prawej siedzi Tracker, z drugiej strony mam Rake’a.
– A
gdzie jest Allie? – pytam tego pierwszego.
Nie
żebym ją lubiła, po prostu chcę zacząć rozmowę.
Odpowiedzią
Trackera jest niezbyt wesołe mruknięcie.
– Kłopoty
w raju? – Uśmiecham się do swojego drinka.
– Anna
Bello, jesteś za młoda, żeby zrozumieć…
– Jesteśmy
rówieśnikami – przerywam mu znużonym głosem.
Odwracamy
się i patrzymy na siebie.
– Masz
dwadzieścia pięć lat? Wyglądasz na dziewiętnaście.
– Biorę
to za komplement – mamroczę, podnosząc szklankę, by wlać do ust
całą jej zawartość.
– I
dobrze – odpowiada.
Rozgryzam
kostkę lodu i mówię:
– Twoja
panna niezbyt za mną przepada.
– Ona
za nikim nie przepada.
Mojej
uwadze nie uchodzi sposób, w jaki wypija swoją szkocką, do
ostatniej kropelki.
– Poza
tobą – dodaję z szerokim uśmiechem.
– A
jest ktoś, kto za mną nie przepada? – On również się uśmiecha.
Unoszę
rękę, ale łapie mnie za nadgarstek i ciągnie ją w dół.
– Bzdura – rzuca.
– Jak
na uczelni, Anno? – pyta Rake, zwracając na siebie moją uwagę.
Zauważam, że ma czerwone i posiniaczone kostki i nie mogę się
powstrzymać od myślenia, co też nawywijał.
W
sumie to nie chcę tego wiedzieć.
– Nawet
dobrze. Wpadłam na twoją znajomą… Andreę?
– Kim
ona jest? – Zdezorientowany marszczy czoło.
Serio?
Z iloma kobietami spał?
– Ruda,
wygląda jak modelka. Na prawym cycku ma tatuaż, wydaje mi się, że
w kształcie wiśni – wyjaśniam, ignorując wesoły śmiech
Trackera.
– Och,
Andrea. – Oczy mojego brata powiększają się, gdy w końcu do
niego dociera, o kim mówię.
– Tak,
Andrea.
– A
co ci mówiła? – pyta, nalewając sobie kolejnego drinka.
Wzruszam
ramionami.
– Nic
takiego, tylko tyle, że jesteś wspaniałym kochankiem i niezłym
zboczuchem, bo lubisz…
– Ta
suka ci to powiedziała? – Wzdryga się, jednocześnie zakrywając
mi usta dłonią.
– To
i jeszcze więcej – odpowiadam stłumionym przez jego rękę
głosem. Na samą myśl o szczegółach, którymi raczyła się ze
mną podzielić, czuję nieprzyjemne ciarki. O tym, że Rake lubi
wiązać kobiety i bierze je od tyłu, gdy mają unieruchomione na
plecach ręce. Dlaczego? Dlaczego miałabym chcieć wiedzieć o
takich rzeczach? Zakończyłam tę rozmowę, odchodząc, bo laska nie
chciała się, do cholery, zamknąć. Miałam wybór: odejść albo
zdzielić ją w twarz. Jednak aniołek siedzący na moim ramieniu
wygrał, więc ruszyłam przed siebie, udając, że nie słyszałam
nic na temat życia seksualnego swojego brata.
– Ta
suka studiuje? – pyta Tracker, śmiejąc się głośno i uderzając
dłonią w blat z rozbawienia.
Rake
zabiera swoją rękę z moich ust. Odwracam się w jego stronę.
– Nie,
odbierała pasierba.
Zapada
cisza, a potem rozlega się jeszcze głośniejsza salwa śmiechu.
Dupki.
Do
baru podchodzi Arrow, co natychmiast przyciąga moją uwagę. Nawet
nie podnosi wzroku, gdy zeruje już i tak wypitą do połowy butelkę.
– Wszystko
gra, Arrow? – pyta Tracker, przyglądając mu się.
Tamten
unosi głowę. Ma krótkie brązowe włosy, lecz są wystarczająco
długie, bym mogła przeczesać je palcami. Jego jasnobrązowe oczy
otaczają gęste, ciemne rzęsy. Ma jędrne, idealnie nadające się
do całowania usta i brodę, którą szarpię w swoich fantazjach.
– Tak.
Chcesz iść do Toxic? – pyta, a jego wzrok na sekundę zatrzymuje
się na mnie, nim przesuwa się na Rake’a.
– Siedzę
teraz z siostrą – odpowiada głosem, który oznacza: Czy ty
sobie, kurwa, robisz jaja?
– Na
pewno Anna nie będzie miała nic przeciwko. – Arrow patrzy na
mnie.
Toxic
to popularny klub ze striptizem i z tego co słyszałam, miejsce
bardzo często odwiedzane przez Arrowa. Próbuje mnie zdenerwować,
zawstydzić i zmusić do ucieczki. Rzuca mi wyzwanie.
– A
kto nie lubi cycków? – Wzruszam ramionami.
Czy
ja właśnie widziałam, jak jego warga lekko zadrżała? Jestem z
siebie dumna, że niemal zmusiłam tego stoika do uśmiechu.
Niemal.
Rake
odwraca się do mnie, posyłając mi minę mówiącą: Dlaczego
ja?, którą prezentuje dość często, od kiedy wróciłam do
domu. Ponownie wzruszam ramionami.
– A
co za różnica? Tutaj czy w klubie ze striptizem?
Tracker
zaczyna się śmiać i nawet Arrow wygląda na rozbawionego. Z kolei
z moim bratem jest wręcz przeciwnie.
– Nie
będę szedł do jebanego klubu ze striptizem z własną siostrą.
– Możesz
po drodze podrzucić mnie do domu. – Przewracam oczami. – I tak
muszę się jeszcze pouczyć.
– A
dlaczego nie możemy najpierw spędzić tu trochę czasu? A może
chcesz wyskoczyć na kolację? – Wzdycha i bawi się kolczykiem w
wardze.
– Okej,
kolacja brzmi świetnie. – Uśmiecham się delikatnie, bo serio się
stara.
Tracker
kiwa głową i posyła mi pełne aprobaty spojrzenie. Naprawdę nie
rozumiem tych ludzi. Zawsze sobie dogryzają, ale jednocześnie
zawsze się o siebie troszczą. Dorastałam wśród facetów
podobnych do nich – twardych, pokrytych tatuażami i chodzących w
skórze. Ale goście, z którymi umawiała się mama, nie zachowywali
się jak oni. Trudno było dorastać bez ojca. To było do bani.
Oczywiście fakt, że miało się gównianą matkę, wcale tego nie
ułatwiał, więc zastanawiałam się, jak wyglądałoby moje życie,
gdybym miała dobrego ojca zamiast mężczyzn, których matka
przyprowadzała do domu, by jakoś wypełnić pustkę po nim. To
smutne, ale prawdziwe, a poza bratem nie poznałam do tej pory zbyt
wielu przyzwoitych facetów. Może właśnie dlatego każdy mój
związek był z góry skazany na niepowodzenie.
Faceci
z Wind Dragons są przyzwoici. Przynajmniej mogę tak o nich
powiedzieć na tyle, na ile zdołałam ich poznać. Samo to, że
przyjęli mnie do rodziny tylko dlatego, że jestem siostrą Rake’a,
wiele o nich świadczy. Nikt nie zadawał żadnych pytań – Rake
jest ich bratem, a co za tym idzie, ja również jestem częścią
rodziny. W tej chwili zrozumiałam, dlaczego Adam zdecydował się na
takie życie – oferowało mu rodzinę, której nigdy nie miał w
okresie dorastania. Wiem, że członkowie klubu motocyklowego nie są
żadnymi świętymi, to twardziele, i mogę sobie tylko wyobrazić, w
jakie gówno się wpakowują, ale nie mieszają mnie w swoje sprawy.
Przychodzę tu, aby cieszyć się seksownymi facetami i dobrym
jedzeniem. Po prostu czuję się tu bezpiecznie. Nie potrafię tego
wytłumaczyć, tak już mam. Dom jest wszędzie tam, gdzie Rake.
Brakowało mi go, gdy się przeprowadziłam, i zdarzały się dni,
kiedy żałowałam, że to w ogóle zrobiłam. Wiem, że bikerzy
zajmują się jakimiś szemranymi interesami, ale jak dla mnie nie
robią niczego nadzwyczajnego. Dopóki nie widzę, by krzywdzili
kobiety albo dzieci, mam gdzieś, czym się zajmują. Wiem, że mój
brat ma złote serce i nie wplątałby się w nic naprawdę złego.
Odwracam
głowę, żeby zobaczyć, jak Arrow obserwuje mnie znad krawędzi
szklanki. Miło widzieć, że postanowił w ogóle z jakiejś
skorzystać.
– Kim
był ten chłopaczek, z którym rozmawiałaś po zajęciach?
Mrużę
oczy. Czuję na sobie wzrok brata, tym razem jest zaciekawiony.
– Kumplem
– odpowiadam. – Wolno mi mieć takowych?
– Masz
takowych. – Na twarzy Trackera pojawia się uśmiech. Pokazuje na
siebie palcem i nie mogę się powstrzymać od wygięcia kącików
ust w górę.
– Ty
się nie liczysz.
Kładzie
rękę na sercu i udaje, że rozpacza, ale przestaje po chwili i
unosi szklankę.
– Jeśli
nie będziesz się z żadnym umawiać – mówi Rake. – Chcę go
najpierw poznać, zanim zacznie się robić poważnie.
– A
dlaczego miałabym ci go przedstawiać? – Zaciskam usta i patrzę
na niego, rzucając wzrokiem wyzwanie.
– Bo
wtedy dam ci znać, czy jest ciebie wart, czy też nie – rzuca od
niechcenia, wzruszając przy tym ramionami.
– A
jeśli nie będzie… – dodaje Arrow, jego brązowe oczy błyszczą
– poradzimy sobie z tym.
My?
My?
Arrow
chce mnie chronić? Mimo że przez większość czasu ignoruje moją
obecność? Nie mam zielonego pojęcia co powiedzieć, dlatego
chociaż raz trzymam gębę na kłódkę.
– Nie
będzie żadnego komentarza? – pyta Rake, unosząc brwi.
– I
tak się z nikim nie umawiam, więc nie mamy o czym rozmawiać –
odpowiadam, rozglądając się po pomieszczeniu, aż w końcu mój
wzrok spoczywa na Arrowie.
Nie
umyka mi to, że zerka na moje piersi, a potem szybko odwraca wzrok i
wypija resztę złocistego płynu ze swojej szklanki. Z hukiem
odstawia ją na blat stołu – wkłada w to więcej siły, niż
powinien – i bez słowa opuszcza pomieszczenie.
No
dooooobra.
– Jak
on się czuje? – pyta cicho Rake, zwracając się do Trackera.
Pochylam
się bliżej, chcąc usłyszeć, o czym rozmawiają.
– Jest
wkurzony. I chyba wciąż czuje się winny. Mam nadzieję, że
dojdzie do siebie – odpowiada Tracker.
Winny?
Z jakiego powodu?
– Mam
taką, kurwa, nadzieję. Wygląda na to, że non stop tylko pije i
rucha. – Rake wbija wzrok w podłogę.
Zaciskam
zęby, najwidoczniej nie podoba mi się myśl o tym, że przebywa w
towarzystwie innych kobiet.
On
nie jest mój, upominam się, lecz to w ogóle nie łagodzi
ciosu, który otrzymałam.
– To
brzmi jak typowy piątkowy wieczór – dodaje Tracker z uśmiechem.
A
potem obaj zaczynają się śmiać.
Ale
ja nie.
– Co
byś chciała zjeść? Znam taką jedną knajpkę w okolicy, Faye
lubi tam chodzić. – Rake kończy drinka, a potem przenosi na mnie
wzrok.
Taa…
Nie, dzięki.
Unoszę
brew, chcąc mu w ten sposób powiedzieć: Ty już dobrze wiesz,
co chciałabym zjeść. Rake wzdryga się i odwraca do Trackera.
– Idziesz
z nami wrzucić coś na ruszt?
– Widziałem
to spojrzenie. – Śmieje się Tracker. – Do jedzenia czego cię
zmusza?
– Sushi.
Zawsze to jebane sushi – mruczy brat, pocierając ręką podbródek.
– Już
nie udawaj, że go nie uwielbiasz. – Uśmiecham się, podoba mi
się, że o tym pamięta.
– No
dobra, chodźmy. Nakarmimy cię. – Patrzy na mnie łagodnie, a
potem zerka w swoją pustą już szklankę.
Ześlizguję
się ze stołka i zarzucam torbę na ramię. Rake i Tracker
rozmawiają cicho, więc idę przed nimi i zatrzymuję się przy
motocyklu brata. Kiedy słyszę za plecami kroki, odwracam się,
licząc, że zobaczę Rake’a, lecz zamiast niego mój wzrok
natrafia na przystojną twarz Arrowa. Przez kilka sekund ten nic nie
mówi, tylko patrzy na mnie tym swoim przenikliwym spojrzeniem. Ja z
kolei wpatruję się w stopy, czując się nieswojo, gdy tak mnie
bada oczami.
– Mam
coś na twarzy czy jak? – wypalam.
– Jesteś
z tym kolesiem, z którym cię widziałem? – Nie wygląda na
rozbawionego.
Nie,
tylko nie to.
– Nie,
już ci mówiłam, że nie.
– Jeśli
go lubisz – wzrusza ramionami – będziesz trzymała się od niego
z daleka.
– Nie
rozumiem. – Marszczę brwi. – Nie możesz mi mówić, co mam
robić, Arrow.
– Po
prostu trzymaj się z dala od kłopotów, Anno – mówi nagle,
mrużąc oczy.
– Dlaczego
cię to obchodzi? – pytam, unosząc brew. Dziś jest wyjątkowo
rozgadany. No, przynajmniej jak na swoje standardy.
Wydaje
z siebie cichy, szyderczo brzmiący dźwięk i kręci głową.
– Nie
obchodzi. Po prostu pilnuję Rake’a. Ostatnie, czego potrzebuje, to
martwienie się o twoje rozpieszczone dupsko.
Rozpieszczone?
Można
wiele o mnie powiedzieć – nie wszystkie rzeczy są oczywiście
pozytywne – ale na pewno nie to, że jestem rozpieszczona.
– Nie
udawaj, że mnie znasz – odpowiadam, bacznie mu się przyglądając.
– Kocham swojego brata. Nie wiem, dlaczego masz ze mną jakiś
problem, ale wydaje mi się, że jest to nieuzasadnione.
– Nawet
stare chłopy bały się tak do mnie pyskować. – Nie podoba mi się
błysk, który widzę w jego oczach.
– Wiem,
że mnie nie skrzywdzisz. Rake by na to nie pozwolił. – Prostuję
się.
– Lubisz
ze mną rozmawiać. Dlaczego? – Arrow pochyla się do przodu, jego
wzrok ląduje na moich ustach.
– Co
masz na myśli? – Marszczę brwi.
– Za
każdym razem, gdy jestem w pobliżu. Nie ignorujesz mnie. Ciągle
ględzisz, jakbym był twoim pierdolonym przyjacielem czy coś.
– Jesteś
moim przyjacielem. – Zaciskam usta.
Tak
jakby.
Coś
w tym stylu.
No
dobra, niezupełnie.
– Nie
chcę być twoim przyjacielem, Anno. W tym tkwi cały problem. –
Jego usta się wykrzywiają.
No
cóż. Okej. Facet jest szczery. Momencik, czy on miał na myśli to,
że nie chce być moim przyjacielem, czy że chce być kimś
więcej niż tylko przyjacielem?
Na
samą myśl o tym moje oczy robią się jeszcze większe.
– O
czymkolwiek właśnie myślisz, przestań.
– Dlaczego
tak często chodzisz do Toxic? – wypalam, ale chcę to wiedzieć. W
domu klubowym zawsze pod ręką są jakieś panny, a on może mieć
każdą, którą by chciał.
– Tamtejsze
kobiety wiedzą, czego się mogą spodziewać – odpowiada,
odwracając ode mnie wzrok.
– Spodziewać?
Kiwa
głową.
– I
one, i ja dostajemy to, czego chcemy. I po problemie. Ja niczego nie
szukam, Anno.
– Och
– odpowiadam, czując się głupio.
Wyciąga
dłoń w moją stronę, a jego palce muskają mój policzek. Wciągam
powietrze w płuca, gdy nasze spojrzenia się spotykają. Przez to,
co dostrzegam w jego oczach, czuję się zmieszana.
A
widzę w nich pożądanie.
– Jesteś
piękna, wiesz o tym? Gdybym był innym człowiekiem, byłbym cały
twój.
Przez
mój umysł przelatuje tak wiele przeróżnych pytań. Gdyby tylko
był innym człowiekiem? A dlaczego nie teraz?
Otwieram
usta, myśląc nad jakąś odpowiedzią, i w tej chwili z budynku
wychodzi Rake. Arrow natychmiast zabiera ręce i robi krok w tył.
Rake klepie go po przyjacielsku w plecy, a potem podchodzi do mnie.
– Do
dzieła – mówi, podając mi kask. – Ale następnym razem to ja
wybieram knajpę.
– Zgoda.
– Uśmiecham się, zapominając o Arrowie, i cieszę się z dobrego
humoru brata.