Rozdział
1
Jordan
Patrzę
na mężczyznę mającego pomóc mi w zemście, o której od tak
dawna marzę. To ona przez tyle czasu trzymała mnie w pionie i przy
zdrowych zmysłach. Gdyby
nie to, już dawno bym się poddała. Wydarzenia sprzed lat i
świadomość, że ktoś zniszczył wszystko, co kochałam, zrobiły
ze mnie inną osobę. Nie jestem już tamtą Jordan. Nie wierzę
ludziom. Ludzie to podłe kreatury, które dla własnych celów
wykorzystują innych. Dlatego nie mam przyjaciół. Kiedyś owszem,
gdy byłam młoda oraz głupia, ale nie teraz. W tym świecie
przyjaźnie nie istnieją, a jeżeli już, to tylko dlatego, że
przetrwały próbę czasu i ognia.
Jestem
w Las Vegas – mieście, które jednocześnie jest mi bliskie, a
zarazem odległe. Lata poszukiwań przyniosły efekty, więc pora
wyrównać rachunki, a po wszystkim pójść dalej i zapomnieć, że
ktoś taki jak Anton Tarasow kiedykolwiek istniał.
Czysty
przypadek sprawił, że natrafiłam na Nicka McCoya. Okazało się,
że zna jednego z braci Tarasow. Aleksiej co prawda nie jest Antonem,
ale to idealna okazja, by złapać za jaja tego drugiego. McCoy jest
osobą, której potrzebuję do zrealizowania mojego planu. Niestety
nie będzie to uczciwa zagrywka wobec starych znajomych i Aleksieja,
ale – jak to się mówi – po trupach do celu. W tym przypadku
będzie jeden trup.
Znam
Nicka od dawna. Zanim wyprowadziłam się z Las Vegas, przez jakiś
czas byliśmy sąsiadami. Mieszkałam dwa domy dalej i przyjaźniłam
się z rodzeństwem McCoyów. A teraz jesteśmy raczej dwojgiem
prawie obcych osób, które mają sprawy do załatwienia, tylko każda
inne, a ja z pewnością poważniejsze. Facet nawet nie podejrzewa, o
co tak naprawdę toczy się gra. Wie tylko tyle, ile powinien. Chce
odzyskać siostrę, a ja chcę swojej wendety. Pragnę dostać to, co
mi się należy. Życia nikomu nie zwrócę, ale ktoś za to
odpokutuje.
Po
części rozumiem Nicka i w sumie nie dziwię się, że chce znaleźć
siostrę. Tylko nie mam zamiaru wyjawiać mu, że przebywa ona z
Tarasowem dobrowolnie. To by zepsuło jego plany, a moje przy okazji
również by nie wypaliły. Nie ma cholernej opcji, że facet dowie
się o tym ode mnie. Będzie miał niespodziankę, ale takie jest
życie – pełne niespodzianek.
Jednak
to nie zmienia niczego w moim postrzeganiu braci. Są oni najgorszym
sortem gówna, jaki może zatruć życie. A Anton Tarasow jest
największym bydlakiem i skurwielem chodzącym po tym świecie.
Nienawidzę
go z całego serca i pragnę jego śmierci.
Chcę,
żeby zapłacił za wszystko, czego się dopuścił.
Czy
to czyni ze mnie złą osobę? Zapewne tak. Ale za to, co zrobił,
śmierć to wciąż za mało.
Patrzę
na Nicka, który uciekł przed śmiercią i Morisem. Miał cholernie
dużo szczęścia, jednak nie sądzę, żeby w ogóle zdawał sobie z
tego sprawę. Jest idiotą.
Znam
historię jego karcianych długów, a to sprawia, że nie mam dla
niego ani krzty szacunku. Na ten trzeba sobie zapracować.
– Nadal
chcesz brać w tym udział, Nick? – pytam tak dla pewności. Wolę
wiedzieć na wypadek, gdyby jednak zechciał się wycofać, a ja
musiałabym szykować plan B.
– Jak
cholera, ten sukinsyn mi zapłaci. Oboje na tym skorzystamy. Ty
upewnisz się, że dostanie to, co chcesz, a ja odzyskam siostrę.
– W
takim razie mamy układ. – Ściskamy swoje dłonie. – Ale zdajesz
sobie sprawę, jaka jest naprawdę sytuacja między Aleksiejem i
Chloe? – Po części kłamię, bo wiem jedynie, że ona jest pod
jego opieką. – Mam tylko informacje, że przed tygodniem wróciła
do Vegas i poza tym nic nie wiem. – To prawda, akurat tego się
nie dowiedziałam, ale chyba nie ma to aż takiego znaczenia. Nie dla
mnie.
– To
moja wina, nigdy nie powinienem mu jej oddawać. Cóż… byłem
cholernym kretynem… – Tutaj muszę się z nim zgodzić,
nazwałabym go inaczej, ale niech mu będzie, że jest kretynem. –
…ale teraz chcę to naprawić. A ty dajesz mi taką możliwość,
więc byłbym idiotą, gdybym nie skorzystał.
I
bez tego jesteś idiotą, Nick.
– A
więc przedstawienie czas zacząć.
Tarasow,
zapłacisz mi za wszystko i będziesz smażył się w piekle.
Anton
Siedzę
w fotelu, w gabinecie brata, z butelką wódki w ręku i kolejny raz
czytam list, który przed chwilą dostałem. List, rozumiecie? W
dobie telefonów, e-maili i całej tej elektroniki ja dostaję
pieprzony list, i to napisany odręcznie. Chociaż bardziej można go
porównać do notatki, ale fakt jest faktem.
Jordan
Phoenix chce się ze mną spotkać. Za cholerę nie wiem po co.
Kiedyś,
dawno temu, dopuściłem ją do siebie, ale zapłaciłem za to wysoką
cenę. Ta suka mnie zniszczyła i spowodowała, że wszystkie kobiety
stały się dla mnie tylko kolejnym ciałem na jedną noc. Pieprzę
je i wyrzucam za drzwi jak zużytą parę rękawiczek. Nie potrzebuję
emocjonalnego gówna i nie mam zamiaru robić z siebie takiego
faceta, jakim jest mój brat. Jednak patrząc na Aleksieja i jego
żonę, czuję odrobinę zazdrości. Dawno temu postanowiłem, że
nie będę takim frajerem jak mój brat, już nie. Dlatego nie
rozumiem, do czego tak naprawdę jestem Jordan potrzebny, i to
jeszcze po tylu latach. To, że wykorzystuje Nicka, który jest
przynętą na mnie, łatwo odgadnąć, ale sprawa cuchnie na
odległość. Nie podoba mi się to. Jednak co byłby ze mnie za
facet, jeżelibym nie stawił czoła tej suce? Nie, Anton Tarasow
likwiduje problemy, a zdaje się, że Jordan zaczyna nim właśnie
być.
– Można?
– W drzwiach staje Aleksiej. Ten zawsze wie, kiedy coś się
szykuje.
– Po
co pytasz, skoro wchodzisz bez zaproszenia? – drwię. – To twój
dom.
– Oho,
czyżby braciszek nie był dzisiaj w humorze? – Wskazuje butelkę w
mojej dłoni. – Nie za wcześnie?
– Cóż…
– Upijam łyk. – Nie żeby coś, ale, kurwa, wybacz, nie cieszę
się na spotkanie z Jordan. Ta mała bladź
myśli chyba, że jest pierdoloną królową, wysyłając swoje
pieprzone żądania. – Rzucam mu list, który zwinnie łapie i
czyta.
– Ona
tak na poważnie?
– A
nie widać? Ślepy jesteś czy jak?
– Nie
prowokuj mnie, Anton, bo twoja dupa wyleci z hukiem z tego domu.
– Wsadź
te swoje groźby wiesz gdzie. Poza tym Chloe ci na to nie pozwoli.
– Nie
zasłaniaj się moją żoną, ona ci nie pomoże. A to – potrząsa
kartką – cuchnie na kilometr – mamrocze. Nie jest głupi.
– Taa.
Nie jestem idiotą, ale ona chyba mnie za niego uważa – prycham. –
Pożyczysz mi jednego z chłopaków, żeby przekazali jej wiadomość?
Skoro chce się w to bawić, dostarczę jej rozrywki.
– Nie
rozumiem, dlaczego nie napisała do ciebie SMS-a czy czegoś takiego.
Skoro wie, że mieszkasz u mnie, to na pewno ma twój numer telefonu.
Jest dobra. Zrobiła niezły rekonesans.
– Akurat
tego też nie pojmuję.
– Sasza
się nada?
– A
co z Ivanem? – Marszczę brwi. – W końcu facet ma wygląd
anioła, ale potrafi zabijać z zimną krwią.
– Pilnuje
mojej żony, robi za jej ochronę na zakupach.
– On
naprawdę ją lubi, prawda? – Facet jest niezłym skurwielem, ale
Chloe Tarasow traktuje jak rodzoną siostrę i dałby się za nią
zabić. Właśnie taki ochroniarz jest najbardziej niebezpieczny.
– Tak,
i dba o nią. Wiem, że nigdy jej nie tknie, więc pozwalam im razem
spędzać czas.
– Czym
mu zagroziłeś?
– Niczym.
Wiesz, co to lojalność, a jak jej nie ma, ktoś płaci życiem.
Proste, Anton. Tego nas nauczono, a moi ludzie wiedzą, gdzie ich
miejsce.
– Akurat.
W życiu byś nie dopuścił do niej żadnego faceta. Gadaj, czym ci
zagroziła!
– Domyśl
się.
Wybucham
śmiechem. Chloe to jedyna kobieta, która usadziła Aleksieja i
owinęła go sobie wokół palca. A to, że jest inteligentna,
jeszcze bardziej działa na jej korzyść.
– Masz
przesrane, bracie.
– Co
ty, kurwa, nie powiesz – odpowiada, ale po chwili zaczyna się
śmiać. – Nie zamieniłbym jej na żadną inną. Ona jest dla mnie
idealna.
– Prawda.
Ale nigdy bym nie przypuszczał, że się zakochasz, ożenisz i
zrobisz dziecko jakiejś kobiecie. A tu proszę, Aleksiej Tarasow
zaobrączkowany i niedługo zostanie ojcem. Jednak niemożliwe staje
się możliwe.
– Co
mam ci powiedzieć? Znasz naszą historię. Łatwo nie było, ale się
udało.
– Nigdy
nie ma łatwo – myślę o sobie – ale pewne rzeczy należą do
przeszłości. – Okłamuję jego i również siebie, tak jest
prościej. – Mam zamiar wybrać się do twojego lokalu na łowy.
– Tylko
nie sprowadzaj mi tutaj żadnej dziwki – ostrzega mnie. – Chloe
urwie nam obu jaja, jeśli zastanie jakąś zdzirę w naszym domu.
Nie mam ochoty tłumaczyć się z twojej głupoty, bracie, poza tym
przyrodzenie będzie mi jeszcze potrzebne.
– Oszczędź
mi tej wiedzy. – Wstaję. – Nie czekajcie na mnie z kolacją,
zapewne posilę się jakąś słodką cipką.
– Baw
się dobrze, stary.
– Ty
też, pantoflarzu.
– Przysięgam,
że pewnego dnia ci za to jebnę – rzuca Aleksiej ze śmiechem i
zostawia mnie samego.
Mój
brat mnie nie ocenia, bo jeszcze do niedawna był taki sam. Pieprzył
dużo i często, na tym polu żaden nie ustępował drugiemu. Ale w
pewnych sprawach jestem znacznie gorszy od niego. Potrafię zabić z
zimną krwią, po czym wyruchać jakąś laskę pod ścianą baru i
wrócić do siebie jak gdyby nigdy nic. I dzisiaj mam zamiar zrobić
dokładnie to samo, no, może oprócz zabijania. Chociaż kto wie…?
Parkuję
w bocznej uliczce na tyłach klubu brata, tuż obok należącego do
niego samochodu, którym jeździ jego ochrona. Cicho zatrzaskuję
drzwi od auta, chowam kluczki do kieszeni swoich czarnych jeansów i
ruszam do tylnego wejścia. Znam kod, więc dostaję się bez
problemu po coś, czego potrzebuję w tej chwili, czyli szybki seks
bez zbędnych pytań.
Idę
ciemnym korytarzem i wchodzę do lokalu, w którym dudni muzyka.
Zatrzymuję się i skanuję salę. Jedne skąpo ubrane dziewczyny
roznoszą drinki, inne tańczą na scenie, a klienci aż się ślinią
na ich widok. Biedni frajerzy. Muszą zapłacić, żeby jakaś na
nich spojrzała.
Podchodzę
do barmana, który kiwa mi głową na powitanie, i siadam przy
kontuarze, a po chwili ląduje przede mną drink, którego nie
zamawiałem.
– Wiem,
co pan lubi, panie Tarasow.
– Doprawdy?
– Wódkę
z lodem.
– To
lubi mój brat, Aleksiej – w tej chwili jego mina jest bezcenna –
ale ja też preferuję to samo, więc zostaw.
– Oczywiście.
Nie
jesteśmy do siebie aż tak podobni, przynajmniej ja tak uważam.
Chociaż na pierwszy rzut oka ludzie mają problem z odróżnieniem
nas. Tak było w przypadku Chloe. Zafundowaliśmy jej wtedy niezły
maraton. Teraz już wie, który jest który. Sprytna bestia.
Uderzam
palcem o drewniany blat i powoli upijam łyk alkoholu. Dobra wódka.
Każę barmanowi pokazać, co mi nalał, i uśmiecham się na widok
rodzimego produktu. Rosyjski alkohol jest najlepszy. Ludzie tutaj nie
wiedzą, co dobre. Piją piwo lub jakieś gówniane drinki, a ja wolę
wódkę – czystą lub z domieszką czegoś.
Opróżniam
do połowy szklankę, obracam się na stołku barowym i rozglądam za
jakąś chętną. Długo nie muszę szukać, sama mnie znajduje. Kusa
kiecka, zgrabne nogi w wysokich szpilkach i cycki prawie na wierzchu
właśnie zmierzają w moim kierunku.
Idealna,
tego potrzebuję.
Bez
zbędnych pytań chwytam ją za dłoń i prowadzę na tyły klubu.
Wziąłbym ją do biura Aleksieja, ale urwałby mi za to jaja, więc
muszę zadowolić się tym, co jest.
– Szybciej
– jęczy brunetka, gdy posuwam ją w małej wnęce ciemnego
korytarza.
– Zamknij
się – warczę jej do ucha. Lubię, gdy kobiety są cicho, nie
znoszę ich jęków.
– O
Boże… – wciąż stęka.
– Kurwa!
– wyrywa mi się, kiedy dochodzę. Mojej jaja się kurczą i
eksploduję ładunkiem. Wychodzę z niej, ściągam prezerwatywę i
zostawiam dziwkę samą sobie. Zabawa się skończyła.
– Gdzie
ty idziesz? – Łapie mnie za ramię.
– Nie
twoja, kurwa, sprawa i zabieraj rękę – syczę.
– Dupek.
A
było tak miło.
– Jeszcze
raz mnie tak nazwiesz, to będę patrzył, jak całe stado facetów
pieprzy cię jak tanią szmatę na oczach innych – ostrzegam ją, a
ona się cofa. – Spierdalaj.
Jestem
skurwielem, ale sama się prosiła. Nie jestem ani miły, ani
grzeczny, zwłaszcza nie dla takich kobiet jak ona. A mój głos
potrafi przestraszyć nie gorzej niż broń. Nie zaszczycam jej
spojrzeniem i ruszam po kolejnego drinka oraz następną dziwkę na
wieczór.
Żyć,
kurwa, nie umierać.
Czytałam druga część duzo lepsza od pierwszej ...
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać ��
OdpowiedzUsuńCiekawe
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawa historia do poczytania Dagmara Krajewska
OdpowiedzUsuńNa pewno ta książka znajdzie wielu czytelników.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ta książka interesuje. Chyba w końcu się skuszę i zamówię.
OdpowiedzUsuńBrzmi baaardzo intrygująco cała ta historia
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział
OdpowiedzUsuńNie do końca moje klimaty, ale może po przeczytaniu całej książki by mi się spodobała
OdpowiedzUsuńJuż od pierwszego rozdziału zaczyna bardzo wciągać.
OdpowiedzUsuńMuszę poczytać
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie Ewelina tkacz
OdpowiedzUsuńzapowiada się ciekawie
OdpowiedzUsuń