Zapraszam na opinię o
książce pt.: „Kurs
na miłość”, jaką otrzymałam od
Wydawnictwa Edipresse.
Pierwsze spotkanie Joanny
i Wojtka było całkowicie przypadkowe. On spieszył się, by oddać
dokumenty przed wypłynięciem w rejs, biegł, nie patrząc pod nogi.
Ona leżała i opalała się, na drodze Wojtka. „Podstawiła” mu
nogę, przez co się wywrócił. Kilka spojrzeń, chwila rozmowy
wystarczyły, aby zaczęło ich do siebie przyciągać. Postanowili
się spotkać za rok, choć żadne nie było pewne, że do spotkania
dojdzie. Ten rok wiele zmienił w życiu obojga. Oboje rozstali się
z partnerami, zostawiając za sobą długie związki. Oboje pamiętają
o dacie spotkania, oboje na nie docierają. To ma być początek
znajomości, planują wspólnie udać się na rejs, aby poznać się
bliżej. Oboje tego chcą, oboje czują, że coś silnego, między
nimi zaczyna się rodzić. Kilka spotkań przed planowanym rejsem,
długie rozmowy i wspaniały seks wystarczają, by poczuli, że to
nie będzie tylko zwykła znajomość. Los jednak postanowił, nie
dopuść do wspólnej wyprawy. Joanna dostaje telefon i musi wracać,
jej ojciec jest w szpitalu, a jego stan jest krytyczny. Czy rodzące
się uczucie ma szansę na ciąg dalszy? Jak zachowa się Wojtek,
który do tej pory kochał swoją „Wolność” i nie zamierzał z
niej rezygnować. Co stało się tacie kobiety? Jaka okaże się
wyprawa Wojtaka z przyjaciółmi?
Historia zdecydowanie ciekawa, wciągająca. Znajdziemy w niej miłość, która potrafi zjawić się niepodziewanie i namieszać bardzo w życiu. Poczytamy, jak potrafi zmieniać człowieka, jak dzięki niej zmieniają się priorytety, a ukochana „Wolność” przestaje mnie znaczenie. Czyta się ją bardzo szybko, jest pełna zwrotów akcji. Nie pozwala się od siebie oderwać, praktycznie od samego początku, do ostatniej strony.
Czytamy ją częściowo z perspektywy Wojtak, częściowo Joanny. Osobiście bardzo lubię takie rozwiązania, pozwalają zrozumieć mi tok myślenia, uczucia obojga bohaterów.
Bohaterowie ciekawi, realistyczny. Wojtek początkowo wydawał się takim dużym chłopcem, dla którego liczy się tylko spełnianie własnych marzeń i „Wolność”, a stabilizacja oznacza dla niego utratę tej „Wolności”. Jest zaręczony, ale nie traktuje swojej narzeczonej za poważnie, a kiedy wydaje mu się, że znalazła kogoś, kończy znajomość, biorąc winę na siebie (zanim ona zrywa zaręczyny, on to robi, twierdząc, że nie dorósł do stabilizacji). Jednak wystarczyła prawdziwa miłość, troska o ukochanego człowieka, strach, że można go stracić, a okazuje się, że nie „Wolność” jest dla niego najważniejsza, a ukochane morze jest w stanie zostawić.
Joanna jest kobieta po przejściach. Chce znaleźć czas dla siebie, spełniać marzenia, kontynuować wspaniale rozpoczętą znajomość z Wojtkiem wypływając na wspólny rejs statkiem. Jednak wystarczy jeden telefon, aby bez wahania zmieniła plany. Bardzo ją polubiłam, a w wielu momentach podziwiałam, za podejmowanie mądrych decyzji.
„Kurs na miłość” to książka, którą przeczytałam z wielką przyjemnością, mocno kibicując bohaterom. Wciągnęła mnie od pierwszych stron, nie pozwalając oderwać się do samego końca. Zdecydowanie warto było ją przeczytać i z przyjemnością polecam.
Historia zdecydowanie ciekawa, wciągająca. Znajdziemy w niej miłość, która potrafi zjawić się niepodziewanie i namieszać bardzo w życiu. Poczytamy, jak potrafi zmieniać człowieka, jak dzięki niej zmieniają się priorytety, a ukochana „Wolność” przestaje mnie znaczenie. Czyta się ją bardzo szybko, jest pełna zwrotów akcji. Nie pozwala się od siebie oderwać, praktycznie od samego początku, do ostatniej strony.
Czytamy ją częściowo z perspektywy Wojtak, częściowo Joanny. Osobiście bardzo lubię takie rozwiązania, pozwalają zrozumieć mi tok myślenia, uczucia obojga bohaterów.
Bohaterowie ciekawi, realistyczny. Wojtek początkowo wydawał się takim dużym chłopcem, dla którego liczy się tylko spełnianie własnych marzeń i „Wolność”, a stabilizacja oznacza dla niego utratę tej „Wolności”. Jest zaręczony, ale nie traktuje swojej narzeczonej za poważnie, a kiedy wydaje mu się, że znalazła kogoś, kończy znajomość, biorąc winę na siebie (zanim ona zrywa zaręczyny, on to robi, twierdząc, że nie dorósł do stabilizacji). Jednak wystarczyła prawdziwa miłość, troska o ukochanego człowieka, strach, że można go stracić, a okazuje się, że nie „Wolność” jest dla niego najważniejsza, a ukochane morze jest w stanie zostawić.
Joanna jest kobieta po przejściach. Chce znaleźć czas dla siebie, spełniać marzenia, kontynuować wspaniale rozpoczętą znajomość z Wojtkiem wypływając na wspólny rejs statkiem. Jednak wystarczy jeden telefon, aby bez wahania zmieniła plany. Bardzo ją polubiłam, a w wielu momentach podziwiałam, za podejmowanie mądrych decyzji.
„Kurs na miłość” to książka, którą przeczytałam z wielką przyjemnością, mocno kibicując bohaterom. Wciągnęła mnie od pierwszych stron, nie pozwalając oderwać się do samego końca. Zdecydowanie warto było ją przeczytać i z przyjemnością polecam.
Moja
ocena – 9\10
Serdecznie zapraszam na
stronę hitsalonik oraz na FB Edipresse Książki.
Brzmi ciekawie mam wrążene że czytałoby sie aż skońćzyło
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja zachęcająca do przeczytania książki 👍
OdpowiedzUsuńCudowna recenzja zachęca by sięgnąć po tę książkę ❣❣
OdpowiedzUsuńSpotkałam się Aniu z pozytywnymi opiniami na temat tej książki,teraz Twoja kolejna,muszę po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńCiekawy tytuł, na pewno warto ta książke przeczytac
OdpowiedzUsuńzapowiada sie ciekawie
OdpowiedzUsuńpanie na pewno po książke chętnie sięgną
OdpowiedzUsuńKsiążka która wciąga, szybko się ją czyta, sympatyzuje się z bohaterami to coś co lubię, gdy sięgam po kolejną lekturę. Myśle że bym była zadowolona po jej przeczytaniu
OdpowiedzUsuńTytuł intrygujący :)
OdpowiedzUsuń