Zapraszam na recenzję książki pt.: „Los utracony”, którą otrzymałam od Wydawnictwa W.A.B.
Gyuri
ma piętnaście lat, kiedy musi pożegnać ojca, który wyrusza do
obozu pracy. Cały dzień jest smutny, pomimo że uczestniczą w nim
nie tylko oni, ale również inni członkowie rodziny. Teraz ma
zostać sam z macochą, będzie musiał dorosnąć. Jest to trudny
czas dla wszystkich.
Młodemu chłopakowi udaje się dostać do
pracy, staje się przydatny dla Niemców, a przynajmniej tak myśli.
Niestety myli się i niebawem zostaje wyciągnięty z autobusu i po
pewnym czasie przewieziony do Oświęcimia. Trafia tam z chłopakami,
z którymi pracował, co go niezwykle cieszy. Na szczęście to tylko
chwilowe miejsce jego pobytu, później zostaje przewieziony do
Buchenwaldu. Jak tam będzie? Jak potoczą się losy młodego
chłopaka? Jakie wspomnienia z nim zostaną?
Zacznę od tego,
że książka jest zupełnie inna niż wszystkie, które miałam
okazję czytać na ten temat, ale tego domyślałam się już po
przeczytaniu opisu. Mamy tu wspomnienia piętnastoletniego chłopca,
który przeszedł wiele, jednak tak jakby wojna go oszczędziła. Ta
książka jest „delikatna”, w porównaniu do tego, co czytałam.
Jakie wrażenia mam po przeczytaniu? Dość mieszane niestety. Z
jednej strony to są wspomnienia, czyjeś życie, jego punkt
widzenia. Z drugiej stwierdzenie, że Niemcy w obozach mieli
„dobrotliwe oczy”, dla mnie był niezrozumiały (według mnie
ktoś, kto sprawia tyle zła i cierpienia, gnębi niewinnych ludzi,
tylko za ich wiarę nie może mieć nic dobra w sobie). Książkę
przeczytałam i nie powiem, żebym żałowała, jednocześnie mnie
nie zachwyciła.
„Los utracony” to książka, która jest
zupełnie inna niż inne publikacje na ten temat. Mnie nie
zachwyciła, a jednocześnie nie uważam, żeby była beznadziejna.
Tym razem ani nie polecam, ani nie odradzam.
Moja ocena – 5\10
Serdecznie zapraszam na stronę Wydawnictwo W.A.B. oraz na FB
ciekawa
OdpowiedzUsuń