Zapraszam na recenzję książki pt.: „Przez żołądek do...”, którą otrzymałam od Wydawnictwa WasPos.
Ashley kocha swoją pracę
i jest bardzo dumna, że w tak młodym wieku udało jej się zostać
szefową kuchni. „Mangolia” to nie tylko zwykła restauracja, w
której pracuje, to jej zespół, cudowna właścicielka, której nie
chciałaby zawieść, to powód, dla którego chciało jej się wstać
z łóżka. Niestety do czasu. Kiedy właścicielka „Mangolii”
podupada na zdrowiu, a zarządzanie przejmuje jej syn, robi się
nieciekawie. Praktycznie od samego początku ona i Milton nie mogą
się znieść, przez co atmosfera przestaje być tak pozytywna.
Mężczyzna z ochotą by ją zwolnił, ale z jakiegoś powodu jego
matka przepada za Ashley i nie wyobraża sobie tego. Również ona z
chęcią zmieniłaby miejsce pracy, jednak przez sympatię dla
uroczej właścicielki zaciska zęby i robi swoje.
Nadchodzi
jednak dzień, w którym Ashley nie wytrzymuje i zwalnia się z
pracy. Niebawem ma odbyć się konkurs kulinarny, który teraz jest
dla niej bardzo ważny, tak naprawdę od niego zależy jej dalsza
kariera. Pewne zbiegi okoliczności sprawiają, że do Las Vegas leci
z Miltonem i o dziwo nie pozabijali się, wspólnie spędzając czas.
Jednak będąc pod wpływem alkoholu, zrobili coś, czego dość
szybko żałują, a odkręcenie okazuje się niełatwe. Co takiego
się stało? Jak zmieni się ich relacja po powrocie z Las Vegas? Jak
potoczy się konkurs kulinarny?
Ta książka była po prostu
rewelacyjna, ciekawa, wciągająca, pełna humoru. Czyta się ją
bardzo szybko, a podczas czytania towarzyszy wiele emocji. Akcja dość
szybka, z zaskakującymi zwrotami. Książka nie należała do
cieniutkich, ma ponad 400 stron, a przeczytałam ją za jednym
podejściem. Bardzo podobały mi się dialogi między bohaterami, a
także zmiany, jakie w nich zaszły podczas całej
historii.
Bohaterowie dobrze wykreowani, mający wady i
zalety.
Ashley kocha gotowanie, to jej wielka pasja i jest
naprawdę w tym dobra. To bohaterka znająca swoją wartość,
ciepła, koleżeńska, przyjazna, a jednocześnie, kiedy ktoś jej
podpadnie, potrafi pokazać pazurki. Osobiście ją polubiłam.
Milton
ma swoje wydawnictwo i to ono jest dla niego ważna. Restaurację
najchętniej by sprzedał, jednak ze względu na mamę ją prowadzi.
To mężczyzna wybuchowy, z mocnym charakterem, nielubiący, kiedy
ktoś mówi mu, co ma robić. Początkowo można go nawet nazwać
dupkiem (jak zresztą nazywa go nasza bohaterka :) ).
„Przez
żołądek do...” to świetna książka, z którą doskonale się
bawiłam i z wielką przyjemnością polecam.
Moja ocena – 9\10
Serdecznie zapraszam na stronę Wydawnictwo WasPos oraz na FB
Czytałam i polecam
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam
OdpowiedzUsuńKolejny intrygujący romans obyczajowy,ciekawie wykreowani bohaterowie :) Już wpisuję go na listę do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńpanie na pewno książkę chetnie przeczytają
OdpowiedzUsuń