środa, 24 lutego 2021

Wydawnictwo NieZwykłe Książka pt.: "Blade. Storm Riders" - Prolog

 


Prolog


Obserwacja wciąż trwała, a oni w ukryciu czekali, żeby móc wkroczyć do akcji. Powoli kończył im się czas.

Idę pierwszy – zdecydował Blade.

Siedzisz na dupie – rozległo się w słuchawce. – Dopóki nie odetniemy zasilania, nic nie robicie.

Kurwa, Storm.

Czekamy. Tam jest uzbrojona po zęby armia, nie stracę ani jednego z was. Nie dzisiaj, bracia.

Żaden z mężczyzn więcej się nie odezwał. Wiedzieli, że akcja, jakiej się podjęli, będzie trudna, ale osoba znajdująca się za drzwiami była odpowiedzialna za wiele gównianych rzeczy, w tym za porwanie żony jednego z nich. Po części ta misja była więc też misją ratunkową, chociaż za wyprowadzenie Melindy odpowiedzialny był tylko Nick, a oni mieli zgarnąć wyłącznie Rosario. Facet miał więcej na sumieniu niż kilku morderców razem wziętych.

Kiedyś wszyscy pracowali razem. Oddział był na usługach rządu, ale zdarzało się, że brali dodatkową robotę, i to bardzo dobrze płatną. Znali się na rzeczy, a obowiązywała ich tylko jedna zasada: w razie wpadki muszą radzić sobie sami. Rząd i wojsko wyparłyby się ich, a oni doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Dzisiejsza akcja była jednak zlecona przez dowództwo.

Kurwa, mam go – odezwał się Knox. – Mogę go zdjąć.

Upewnij się, że jest sam – nakazał Storm.

Jasne.

Blade wciąż czekał i rozmyślał. Leżał na ziemi w pełnym kamuflażu i czuł spływający po karku pot. Było mu w cholerę gorąco w czarnym stroju taktycznym. Wiedział, że nie był niezwyciężony, zresztą jak każdy z nich. Nie byli nieśmiertelni, więc pilnie chronili swoje tyły.

Blade – odezwał się Storm – ruszasz do przodu. Podejdź blisko, ale nie wchodź do środka.

Okej – rzucił.

Szybko przemknął przez trawnik i przykleił plecy do ściany budynku. Nie chciał zarobić kulki, nie dzisiaj. Panująca wokół ciemność była ich sprzymierzeńcem, ale w każdej chwili mogła się pojawić ochrona tego drania. Mieli niecałe dwadzieścia minut na odbicie zakładniczki i zlikwidowanie celu, który znajdował się gdzieś w budynku. Nie potrafili wykryć go na podczerwieni, bo wewnątrz było za dużo osób.

Jestem na miejscu – poinformował Blade.

Zaraz odetnę zasilanie – uprzedził ich Storm. – Jak tylko zapadnie ciemność, wiecie, co macie robić…


* * *


Obudził się cały spocony. Znowu śniła mu się krew. Dzisiaj przyśnił się też Marcus, a także akcja z odbiciem żony Nicka Montgomerego. Obrazy były wymieszane. Blade przetarł dłonią spocone czoło i z powrotem opadł na poduszkę. Spojrzał na śpiącą obok nagą kobietę i aż go od niej odrzuciło. Tak, seks był jednym z zapominaczy, ale czasem zapominał się w tym wszystkim aż za bardzo. Nie lubił zapijać smutków, ale chętna laska w łóżku to coś zupełnie innego. Ale akurat nie ta kobieta. Pora była z nią skończyć. Wiedział o tym od jakiegoś czasu, ale i tak pozwalał, by do niego przychodziła.

Wstawaj – odezwał się i lekko klepnął ją w pośladek.

Mmm – mruknęła.

Wstawaj, pora na ciebie.

Jesteśmy u mnie – wymamrotała w poduszkę.

Kurwa.

Właśnie złamał kolejną zasadę, której trzymał się od zawsze, czyli nigdy nie nocować u żadnej kobiety. Taa… pora na niego. Wstał szybko, wciągnął ubranie, na plecy narzucił klubową kamizelkę i bez słowa ruszył do wyjścia.

Widzimy się dzisiaj na lunchu? – usłyszał za sobą i aż zacisnął usta w wąską linię.

Nie. – Obrócił się do dziewczyny. Chciał mieć to już za sobą. – Nie widzimy się dzisiaj ani kiedy indziej, to koniec.

Że co? – Natychmiast usiadła, jednocześnie odsłaniając swoje nagie piersi. Jeśli to miało na niego zadziałać, to tak się nie stało.

Wziąłem robotę, więc nie będę mieć czasu. – Zapomniał dodać, że powinien ją wykonać dawno temu, ale jakoś nie bardzo spieszyło mu się do bycia czyjąś niańką.

Ale może co parę dni?

Raczej nie – rzucił krótko i wyszedł, trzaskając drzwiami.

Już postanowił, że nie będą się widywać nigdy więcej. Miał pewną sprawę do załatwienia, która dłużej już nie mogła czekać, a on i tak za bardzo z nią dotychczas zwlekał.

6 komentarzy: