CZWARTY
Każde
morderstwo uruchamia gorące, jasne światło,
a
wielu ludzi…
musi
wyjść z cienia.
~Albert
Maltz
ORLANDO
–
Dziękuję, że skłamałeś. Wiem, że nie jest to
twoja mocna strona. – Zakaszlałem. Przez cały cholerny czas
kaszlałem. Chciałbym po prostu wyrwać sobie to pieprzone gardło z
szyi.
–
Tak, cóż – odpowiedział Sedric, podając mi szklaneczkę brandy.
– Pewnego dnia może podziękuje mi za utrzymanie tożsamości
twojej córki w tajemnicy.
Trzęsącymi
się dłońmi przytrzymałem szklankę, po czym wlałem sobie całą
zawartość do gardła. Pomagało na kaszel spowodowany przez tego
kurewskiego raka, ale na krótko.
–
Teraz jest twoją córką. – Nienawidziłem tych słów. Nie mogłem
nawet spojrzeć mu w oczy. Moje własne ręce wyglądały obco.
Kiedy
stałem się tym człowiekiem? Tym zniszczonym, starym człowiekiem,
którego irytowało patrzenie, jak słońce wstaje albo księżyc
wypełnia nocne niebo? Kiedy życie zaczęło mnie męczyć? W
młodości żyłem naprawdę, niektórzy mówią, że nawet za
bardzo, ale wiedziałem, co czeka mnie w przyszłości.
Nawet
teraz nie miałem dość. Chciałem więcej od życia. Po prostu
więcej. To była klątwa Giovannich. Chcieliśmy wszystkiego, nawet
jeśli o tym nie wiedzieliśmy. Parłem do przodu jak błyskawica i…
–
Orlando?
Wyrywając
się z transu, spojrzałem z lekką zazdrością na eleganckiego,
siwiejącego mężczyznę przede mną. Nawet teraz nie wyglądał na
więcej niż trzydzieści kilka lat. Mógłbym przysiąc, że
Callahanowie odnaleźli Źródło Młodości.
–
Wybacz mi. Mówiłeś coś? – Zmarszczyłem brwi, starając się
usiąść prosto, ale moje ciało było więzieniem, więc nie dałem
rady.
Sedric
podszedł i powoli podciągnął mnie do góry jedną ręką.
–
Mówiłem, że ona zawsze będzie twoją córką. Chciałbym
wiedzieć, dlaczego nie powiedziałeś mi o chorobie. Nie użyłbym
tej wiedzy przeciwko tobie.
–
Kłamca – wyzwałem go, a on nie mógł się powstrzymać i
niewielki uśmiech pojawił się na jego twarzy. – Nie chciałem,
żeby ktokolwiek wiedział, nawet Mel. Jednak ta przeklęta
dziewczyna jest na własne szczęście zbyt bystra. Zaszantażowała
lekarzy, by powiedzieli jej prawdę. – Zaśmiałem się i chwyciłem
butelkę z biurka, wylewając sobie przy tym kilka kropli na dłonie.
Sedric
skinął głową i wpatrzył się w widok za oknem, popijając
drinka.
–
Kiedy dowiedziałem się o niej, byłem zszokowany i wściekły, że
pozwoliłeś córce zaangażować się w życie, które wybraliśmy.
Musiałem to zobaczyć na własne oczy, a bycie świadkiem, jak
odrąbuje ręce dwóm mężczyznom w Meksyku, z pewnością załatwiło
sprawę.
–
Więc widziałeś ją, gdy miała dobry dzień. – Uniósł brwi, a
ja mogłem jedynie parsknąć. – Nie pozwalałem jej na nic,
Ona nie pyta o pozwolenie. Bierze to, czego chce. Zanim domyślisz
się, co zaszło, jest już za późno, by ją zatrzymać. Nawet nie
zdałem sobie sprawy, kiedy zaczęła przejmować kontrolę. W jednej
chwili pomagała mi ważyć kokainę i czyścić broń, w następnej
tłumaczyła, żebym się nie martwił, bo wie, co robić. Próbowałem
z nią walczyć, ale jej przeklęte plany zawsze działają
perfekcyjnie. Zwyczajnie odejmuje mi mowę.
–
Twoje imperium pewnie kiedyś nas potrzebowało, ale nie teraz. Muszę
przyznać, że poradziła sobie dobrze, nawet przerażająco dobrze.
Mogłeś zerwać kontrakt – stwierdził i miał rację. Mogłem.
Żaden szanujący się szef nie dzieliłby tronu z kimś innym, a
jednak jesteśmy tu i teraz.
–
Gdyby Mel była mężczyzną, nikt nie ważyłby się wątpić, że
jest najlepsza. Jednak zawsze znajdzie się głupiec, który będzie
myślał, że może ją złamać, a ona nigdy nie przestanie walczyć.
Gdyby ktoś zapędził ją w kozi róg, albo walczyłaby z całych
sił, albo rozniosła w pył ścianę i zaatakowała go od tyłu. –
Zaśmiałem się. To jedna z rzeczy, które w niej uwielbiałem. Ten
ogień w oczach tak bardzo przypominał mi jej matkę.
–
Mój syn nie pozwoli jej tak po prostu rządzić. W zasadzie obawiam
się, że lata spokoju, którymi cieszyliśmy się w moim domu,
właśnie zmierzają ku końcowi. – Sedric wyszczerzył się w
uśmiechu i już wiedziałem, że nie mógł się tego doczekać. Za
maską wymuskanego akcentu i uprzejmego zachowania krył się
człowiek, który lubił chaos. Pewna stara rana postrzałowa na moim
ramieniu była tego dowodem. – Ale – odwrócił się do mnie –
to nie twój jedyny powód, Orlando. Gdyby przeszkadzało ci, że
walczy, odizolowałbyś ją od tego wszystkiego już w chwili, gdy
się urodziła. To nie walka zaprząta twoje myśli. Więc co?
Cholerny
irlandzki skurczybyk, pomyślałem, przyglądając się mu.
–
Różnica między szefem a szefową jest taka, że kobieta zaprzedaje
nie tylko swoją duszę, ale i serce. Mel od lat nie czuje niczego
poza gniewem. Jest zamknięta w sobie i tak zostanie, jeśli nie
wyjdzie za mąż. Nawet jeśli miałaby go nienawidzić, przynajmniej
upewnię się, że nigdy nie zostanie sama. Będzie miała rodzinę.
– Wszyscy, których kiedykolwiek kochała, nie żyją, a ja również
jestem jedną nogą na tamtym świecie. Mel też umarła już dawno
temu.
Sedric
zmarszczył brwi i potrząsnął głową.
–
To dziwne. Wierzysz, że Melody potrzebuje Liama, by nie czuła się
więcej samotna, a ja wierzę, że Liam potrzebuje Melody, by nie bać
się samotności. Ma wszystko, by stać się Ceann na Conairte.
Wiedziałem to już w dniu jego narodzin. Neal nie jest dość silny
umysłowo. Nie ma tego czegoś. Ale Liam? On się do tego urodził.
Ma to we krwi. Nawet jako dziecko lubił zaznaczać swoją obecność
we wszystkim.
–
Ale? – Zakaszlałem.
–
Ale za maską, którą przywdziewa, Liam potrzebuje miłości i lęka
się samotności. – Zmarszczył brwi, był zły, że musiał wyznać
prawdę, a to rzeczywiście była prawda. – Nie jest tak skupiony,
jak powinien być i czasem ma w sobie zbyt wiele współczucia.
Myślę, że to wina jego matki.
–
A współczucie należy się tylko rodzinie.
Przytaknął.
–
Jest bezwzględny w wielu sytuacjach. Jednak, żeby zostać Ceann
na Conairte, nie może mieć litości dla nikogo poza rodziną.
Musi być zimny. Zdystansowany. Musi cieszyć go krew i śmierć.
Liam, owszem, zabija, ale nie ma z tego takiej przyjemności, jak
powinien. Gdyby było inaczej, Valero baliby się go tak jak boją
się ciebie albo raczej jak kobiety, która teraz cię zastępuje.
–
Muszę cię o coś prosić, Sedricu – rzekłem, tak naprawdę
pragnąc z całego serca, bym nigdy nie musiał wypowiadać słów,
które za chwilę opuszczą moje gardło.
–
Cokolwiek to jest, zajmę się tym.
Moje serce zapłonęło jeszcze większym bólem.
Schowałem dumę do kieszeni i przytaknąłem.
–
Chciałbym, żebyś poprowadził Mel do ołtarza.
Nastała
cisza, a on odnalazł moje spojrzenie.
–
Jesteś pewien?
Przytaknąłem.
Moja bambina dolce1zasługuje,
by iść do ołtarza z dumą. Pewnie kłóciłaby się, że jest ze
mnie dumna, że nie obchodzi jej fakt, iż będę kaszleć przez całą
ceremonię, że popchną mnie przed ołtarz ani to, że większość
ludzi skupi się na mnie, nie na niej. Jednak mnie to obchodziło i
nie tego dla niej chciałem. Gdybym tam poszedł, a nasi wrogowie
zobaczyliby, jak jestem słaby, próbowaliby wykorzystać to
przeciwko niej i imperium.
–
Poślę po Evelyn i wszystko będzie gotowe w ciągu trzech dni.
Obejrzysz wszystko z ukrytego pokoju. Nikt cię nie zobaczy –
oznajmił i skinął z uznaniem. Gdyby zaoferował cokolwiek więcej,
mógłby równie dobrze wyrwać mi serce z piersi.
–
Nie masz wrażenia, że jesteśmy jak Pandora, która ma właśnie
otworzyć puszkę? – Wyszczerzyłem do niego zęby. – Oni
wprowadzą taki chaos, jakiego my nigdy nie bylibyśmy w stanie
spowodować, a zrobiliśmy to tylko po to, by polepszyć im życie.
Sedric
zarechotał i dokończył swoją brandy.
–
Tak, w pewien pokręcony sposób.
–
Żyjemy w pokręconym świecie – odparłem, gdy drzwi otworzyły
się, ukazując ponownie Adrianę.
–
Tak?
–
Panie Giovanni, panie Callahan. Przepraszam, że przeszkadzam, ale
przysłano mnie, bym przyprowadziła panów – rzekła z opuszczoną
głową.
–
A to dlaczego? – spytał Sedric chłodnym głosem, którego nie
używał od początku naszej rozmowy.
– Szef i pan Callahan wyrzucili wszystkich z pokoju w
piwnicy, by mogli zostać sami i nikomu nie wolno tam wejść. Jednak
kilka minut temu słychać było strzał.
1 Słodka,
mała dziewczynka.
Uwielbiam takie ksiazki wciąga coraz bardziej
OdpowiedzUsuńWow wow wow 😍 mega kawałek chce więcej 😁😁😁😁 zaraz zamawiam 😍😍uwielbiam czytać a ta książka zapowiada się super 👌
OdpowiedzUsuńTen fragment wciągnąć potrafi...super👍👍👍
OdpowiedzUsuńTa książka zaczyna być wciągająca.
OdpowiedzUsuńIntrygujący fragment trzeba przyznać..ciekawe jak będzie wyglądał dalszy ciąg.
OdpowiedzUsuńdobrze sie czyta
OdpowiedzUsuńHmmm ciekawa recenzja,może pzreczytam
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiła Dagmara Krajewska
OdpowiedzUsuńten rozdział jest ciekawy,paniom się podoba
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńNa pewno ją przeczytam
OdpowiedzUsuń