Rozdział
1
Frank
Talbot zajmował się swoimi sprawami,
doglądając sklepu, który od trzech pokoleń należał do jego
rodziny, gdy uświadomił sobie, że świat, jaki do tej pory znał,
może się wkrótce zmienić.
Zaczęło
się dość niewinnie – od dźwięku dzwonka przy drzwiach.
Mężczyzna poprawił małe, okrągłe okulary, odłożył poranną
gazetę i przygładził szpakowate włosy, które niemiłosiernie
kręciły się przy uszach. Zegarek przy kasie wskazywał pięć po
dziewiątej.
Zgodnie
ze swoim zwyczajem, Frank zmrużył oczy i uśmiechnął się,
patrząc na pierwszego tego ranka klienta. Była pierwsza sobota
października, sezon hokeja się rozkręcał, więc był pewien, że
będzie miał dziś dobry utarg. Kasa będzie brzęczeć. Żona
będzie się cieszyć. A każdy mężczyzna wiedział, że zadowolona
żona oznacza szczęśliwe życie.
Oczywiście
miał to przeczucie, zanim Billie-Jo Barker weszła do sklepu i
rozpętało się piekło.
***
Billie
wstąpiła do Talbot Sports z myślą o naprawieniu wewnętrznej
krawędzi swoich ulubionych łyżew. Nie spodziewała się, że to
zapoczątkuje prawdziwą rewolucję w New Waterford. Ale w sumie była
jedną z trojaczek Barker, które zawsze się w coś pakowały, więc
powinna była to przewidzieć. Teraz, kiedy jej siostry Betty-Jo nie
było w domu, tylko robiła na Wyspach Bóg wie co z Bóg wie kim, a
trzecia z nich, Bobbi-Jo, siedziała po uszy w obowiązkach, Billie
uznała, że siłą rzeczy uwaga całego miasteczka teraz będzie
skupiona właśnie na niej.
Billie
przywitała pana Talbota skinieniem głowy i postawiła przed nim
łyżwy. Staruszek był w mieście prawdziwą legendą i wyposażył
w sprzęt sportowy praktycznie każdego dzieciaka, który grał w
hokeja, piłkę nożną lub baseball. Kiedyś sam grał w hokeja i
nawet prawie udało mu się przejść na zawodowstwo, zanim poważny
wypadek samochodowy odebrał mu nie tylko marzenia, ale też prawą
nogę.
– Billie!
Słyszałem, że wróciłaś z Europy. – W kącikach jego
niebieskich oczu pojawiły się kurze łapki, gdy usta ułożyły się
w lekki uśmiech. Mężczyzna zdawał się w ogóle nie starzeć i
odkąd Billie pamiętała, wyglądał, jakby zbliżał się dopiero
do sześćdziesiątki.
W
jego oczach dostrzegła życzliwość, ciepło i… coś jeszcze,
dzięki czemu jego rysy bardziej złagodniały – być może
poczucie pewnej więzi, przymierza między osobami, których marzenia
zostały zbyt szybko roztrzaskane.
– Wróciłam
przed kilkoma dniami. – Billie wsunęła pasmo kruczoczarnych
włosów za ucho, po czym włożyła dłonie do tylnej kieszeni
jeansów. Nie lubiła rozmawiać o Europie, a zwłaszcza o Szwecji, a
już szczególnie o wstrząsie mózgu, który wszystko zakończył.
Staruszek
patrzył na nią, jakby czegoś oczekiwał.
– Ja,
ach… wolę się nie wychylać.
– O
– zdziwił się pan Talbot. – Oczywiście. – Wziął łyżwy i
odchrząknął. – Jak się miewa twój tato?
– Wydaje
się, że dobrze. – Co było wierutnym kłamstwem.
Pan
Talbot przyjrzał się jej bystrze znad okularów.
– Yhy…
a dziadek? Nie widziałem Herschela od kilku tygodni.
Billie
się uśmiechnęła.
– Dobrze.
Jest zajęty ulami i, cóż… – Wzruszyła ramionami. Niańczeniem.
– Rozumiem.
– Nie odrywał jednak od niej wzorku, przez co przeszło jej przez
myśl, że Frank Talbot może widział aż za wiele.
Rozejrzała
się.
– Wow.
Nic się tu nie zmieniło. – Rzędy sprzętu do hokeja okupowały
cały środek sklepu, a ścianę po jej lewej zajmowały kije o
różnej długości i w różnych kolorach. Łyżwy i kaski
znajdowały się po prawej, zaś rzeczy związane ze sportami
pozasezonowymi – baseballem, lacross’em i piłką nożną –
zostały upchnięte w kącie.
Pan
Talbot się zaśmiał.
– Tak,
moja żona twierdzi, że nie lubię zmian. – Przebiegł palcami po
płozach. – Trzeba je naostrzyć.
Billie
przytaknęła.
– Zwłaszcza
lewą. Uszkodziłam wewnętrzną krawędź, kiedy ostatnim razem… –
Jej głos się załamał. Odchrząknęła. – Byłam na lodzie.
– W
porządku. – Mężczyzna wziął łyżwy i ruszył w kierunku
zaplecza, gdzie stała maszyna do ostrzenia. – Nie zajmie mi to
dłużej niż kilka minut.
Billie
odprowadziła go wzrokiem, po czym westchnęła ciężko. Przeniosła
wzrok na ścianę za kasą. Kiedy zobaczyła, co tam się znajduje,
poczuła ucisk w piersi, serce tak bardzo jej przyspieszyło, że aż
jej policzki zrobiły się czerwone. Całą powierzchnię pokrywały
ramki ze zdjęciami i wycinkami z gazet, z których duża część
dotyczyła nie kogo innego, a jej samej. Była kiedyś złotą
dziewczyną New Waterford, chociaż przypuszczała, że ta korona już
nigdy nie spocznie na jej głowie.
Odkąd
ojciec pierwszy raz włożył łyżwy na jej nogi, od razu było
jasne, że będzie w tym dobra. Nigdy jednak nie chciała uprawiać
jazdy figurowej, jak wiele innych dziewcząt, czy grać w ringette.
Od początku upodobała sobie hokej. Większość ludzi zgodnie
uważała, że gdyby Billie urodziła się z parą jaj, grałaby w
Narodowej Lidze Hokeja. Było jednak jak było, dlatego podpisała
kontrakt z zawodową szwedzką drużyną męską i jako jednej z
czterech kobiet pozwolono jej grać w lidze. Tamtejszy hokej nie był
tak agresywny jak w Północnej Ameryce, niemniej poziom umiejętności
był imponujący.
Była
fenomenem.
Tak
o niej mówiono.
Jakimże
ironicznym zwrotem akcji okazał się fakt, z którego powodu
zakończyła się jej kariera. Otóż stuosiemdziesięciocentymetrowa
szwedzka zawodniczka, również bez jaj między nogami, dopadła
Billie na zakręcie, mocno uderzając ją od tyłu. To z kolei
poskutkowało wstrząsem mózgu, który przekreślił jej genialną
przyszłość w hokeju.
Dwukrotnie
reprezentowała kraj na igrzyskach olimpijskich i grała w hokeja na
studiach, zanim wyjechała do Europy. A teraz znowu była tu, w domu.
Wróciła do New Waterford.
Jej
kariera dobiegła końca, chociaż miała dopiero dwadzieścia cztery
lata.
Billie
odeszła od kasy i zbliżyła się do kijów. Wbijała wzrok w
kolorową kolekcję tak długo, dopóki nie zlała jej się przed
oczami w mieszaninę barw. Dopóki dzwonek nad drzwiami nie przykuł
jej uwagi, przez co natychmiast od razu się spięła. Miała dość
wpadania na ludzi, których znała całe swoje życie i oglądania
współczucia, które malowało się na ich twarzach. Zaledwie
wczoraj Joanne Fenmore gdakała niczym kwoka, gdy Billie wpadła na
nią w Mini Marcie, w którym płaciła za paliwo.
– Och,
moja droga, pobladłaś. Na pewno nie chcesz na chwilę usiąść?
– Nic
mi nie jest, proszę pani.
– Ale
nie wyglądasz dobrze, moja droga. Nie mam nic przeciwko. Na zapleczu
jest sofa, a przed chwilą zaczęło się „Koło fortuny”.
– Naprawdę
dobrze się czuję. Do czwartej rano oglądałam „The
Walking Dead”. Wyglądam okropnie, ponieważ jestem
zmęczona, a nie dlatego, że mam uszkodzony mózg.
Billie
skrzywiła się na to wspomnienie i sięgnęła po najbliższy kij –
czerwony, z biegnącymi wzdłuż boku czarnymi płomieniami.
– Barker?
Słyszałem, że wróciłaś.
Zamarła
i zrobiła niezadowoloną minę. Znała ten głos. Znała tę nosową
chrypę, która przyprawiała ją o ciarki. Billie westchnęła i
zaklęła pod nosem. Poważnie? Miała użerać się z Sethem
Longwoodem tak wcześnie i to w sobotni poranek? Dziwnym trafem wcale
jej nie zdziwiło, że Longwood wciąż mieszkał w New
Waterford… i niewątpliwie dalej z rodzicami.
Nie
żebym była lepsza.
– Hej,
Seth. – Nie odwróciła się w jego stronę, za to spojrzała na
zaplecze, licząc na to, że Longwood da jej spokój. Był upierdliwy
przez większość jej nastoletnich lat. O rok starszy od niej, miał
niewątpliwie dryg do hokeja – tylko że nie tak znaczący jak
Billie – i bardzo mu się to nie podobało.
W
tamtych czasach był pierwszorzędnym dupkiem i Billie wątpiła, że
się zmienił, kiedy jej tu nie było.
Brzęk
płóz o kamień zasygnalizował, że pan Talbot nie skończył
jeszcze z jej łyżwami. Billie opuściła więc ręce wzdłuż boków
i westchnęła. Trudno. Równie dobrze może mieć to już z głowy.
Odwróciła
się i zamarła, gdy dostrzegła, że w sklepie jest nie tylko Seth,
ale też inny mężczyzna.
Tak
jak się tego spodziewała, Seth się nie zmienił. Nie miał już co
prawda pryszczy na policzkach, tylko pozostawione po nich głębokie
blizny. Natomiast szeroki, wielokrotnie złamany nos, duże brązowe
oczy, krzaczaste brwi i cienkie, opadające na nie piaskowe włosy
pozostały takie same. Miał mniej niż sto osiemdziesiąt
centymetrów wzrostu, więc był niższy od mężczyzny obok, ale
nadrabiał budową przypominającą solidną ścianę. Podsumowując,
był współczesnym neandertalczykiem.
Jednak
to jego towarzysz sprawił, że zamarła niczym manekin, z żadnym
mądrym słowem do powiedzenia i z cholernym strachem wymalowanym na
jej twarzy.
Logan
Forest.
Wysoki,
ciemnowłosy, przystojny jak diabli, Logan Forest.
On
w przeciwieństwie do Setha był jak dobre wino, któremu czas tylko
dodaje walorów smakowych.
Tak,
pan wysoki, ciemnowłosy i przystojny jak diabli Logan Forest, o
którym fantazjowała, gdy była nastolatką. Stał teraz niedaleko
niej, przyglądając się jej uważnie i intensywnie tymi
niesamowitymi niebieskimi oczami. Cholera, były tak piękne, jak
zapamiętała. Billie mocniej się zarumieniła, kiedy wspomnienia
uderzyły w nią ze zdwojoną siłą.
Logan
Forest, mężczyzna, który….
– Billie-Jo
Barker. – Seth wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Zagotowało
się w niej, kiedy wypowiadał jej imię, jakby była jakąś
prowincjonalną dziewuchą.
– Jak
się patrzy – ciągnął – Nigdy bym nie pomyślał, że zobaczę
cię jeszcze kiedyś w New Waterford.
Ton
głosu mężczyzny wyrwał ją z zamyślenia, więc oderwała wzrok
od Logana i spojrzała na Setha.
– Przykro
mi, że cię rozczarowałam – powiedziała cierpko.
– Nie
szkodzi. – Seth ostentacyjnie zmierzył ją wzrokiem od stóp do
głowy i szerzej uśmiechnął się z aprobatą, kiedy ona w
odpowiedzi spiorunowała go wzrokiem. – Wcale nie jestem
rozczarowany. Prawdę mówiąc, stwierdziłbym wręcz, że tutejsze
widoki poprawiły się o sto procent. Bez tego całego stroju do
hokeja wyglądasz jak Bobbi albo, cholera – wyszczerzył się,
jakby miał jej właśnie powiedzieć największy komplement na
świcie – może nawet Betty.
Co
za dureń.
– Zabawne,
że tak się dzieje, kiedy jest się jedną z trojaczek –
odpowiedziała, nie skrywając sarkazmu.
Zmrużył
oczy.
– Zabawne,
że koniec kariery sportowej pomaga nie wyglądać jak babochłop.
Billie
zacisnęła dłonie w pieści i otworzyła usta, żeby coś
powiedzieć, jednak ubiegł ją pan Talbot, który wrócił z
zaplecza z jej łyżwami.
– Gotowe,
Billie. Jak nowe.
Skinęła
głową, minęła Setha i przeszła szerokim łukiem, nie chcąc
zbliżyć się za bardzo do Logana Foresta. Pomimo upływu czasu,
wciąż się przy nim cholernie denerwowała. Chryste, jej żołądek
koziołkował i wirował na jego widok, jakby znowu była nastolatką.
Logan
milczał, gdy go mijała, chociaż czuła, że odprowadzał ją
wzrokiem. Odsunęła pasmo włosów, które wpadło jej do oka i
bardzo w tej chwili zapragnęła, żeby nie było tak gorąco.
Dlaczego starsi ludzie podkręcali tak ogrzewanie?
– Longwood
nie wie, co mówi. Dobrze wyglądasz, dzieciaku.
Serce
Billie przyspieszyło. Głos Logana stał się głębszy, niż
zapamiętała, bardziej wyrazisty i seksowny. Niczym whisky z lodem.
Jego właściciel był od niej starszy o pięć lat, co, jak
przypuszczała, przesądziło o jego udziale w jej głupich,
młodzieńczych fantazjach, gdy miała osiemnaście lat, a on
dwadzieścia trzy. Teraz, jako trzydziestolatek, był już w pełni
mężczyzną, w każdym tego słowa znaczeniu.
Spojrzała
na niego, mając nadzieję, że jej rumieniec trochę zbladł.
– Dzięki
– mruknęła.
Teraz
pomyślała sobie, że prezentował się raczej jak król wszystkich
mężczyzn.
Ciemne
włosy miał wilgotne przy kołnierzu skórzanej kurtki, jakby
niedawno wyszedł spod prysznica, a w powietrzu wyczuła korzenną
woń. Mężczyzna pachniał równie dobrze jak wyglądał.
Również
to się nie zmieniło.
Z
przyzwyczajenia wzięła rolkę taśmy monterskiej, sznurówki i
czekała, aż pan Talbot podliczy jej zakupy.
– Co
więc teraz porabiasz? – Seth stanął przy niej i patrzył na nią,
uśmiechając się drażniąco. Billie była wysoka jak na kobietę,
w samych skarpetach miała sto siedemdziesiąt pięć centymetrów
wzrostu, ale rano włożyła buty Bobbi, więc…
– Cieszę
się, że jestem o jakieś pięć centymetrów wyższa od ciebie –
odparła.
Usłyszała,
jak Logan się zaśmiał, a tymczasem jej oczy powędrowały w
kierunku pana Talbota. W jego spojrzeniu pojawiły się iskierki,
kiedy podliczał jej zakupy.
Seth
spojrzał na nią, wyraźnie niezadowolony.
– Zabawne
– mruknął. Cofnął się o krok, robiąc jej więcej miejsca.
– Będzie
równo szesnaście dolarów – oznajmił pan Talbot.
Billie
wyciągnęła z tylnej kieszeni dwudziestkę i położyła ją na
ladzie, zauważając jaskrawopomarańczową ulotkę przy kasie.
Wzięła ją do ręki i szybko przeczytała.
Wytłuszczonymi
literami napisano na niej informację o Piątkowych Wieczorach
Hokeja.
– Co
to? Nowa liga w mieście? – zapytała Billie, unosząc brwi.
Pan
Talbot spojrzał znad okularów i powoli kiwnął głową.
– Dokładnie.
Coś zupełnie nowego. Mamy teraz dwa lodowiska, więc często któreś
jest wolne. Kilkoro miejscowych chłopaków zorganizowało ligę.
– Bezkontaktową?
Pan
Talbot ponownie przytaknął, chociaż tym razem lekko zmrużył
oczy.
– Rywalizacja
tak, ale bezkontaktowo.
Przeszył
ją radosny dreszcz, gdy bawiła się w rękach pomarańczową
ulotką.
– U
kogo można się zapisać?
– Dlaczego
pytasz? – wtrącił się Seth. – Przecież nie możesz grać.
Nie
zwracała na niego uwagi.
– Są
jakieś ograniczenia wiekowe?
Pan
Talbot spojrzał na mężczyzn stojących za nią i odchrząknął.
Wsunął okulary na nos i jeszcze raz przytaknął.
– Wydaje
mi się, że przedział jest od dwudziestu pięciu do czterdziestu
pięciu lat.
Seth
znów się do niej zbliżył, przez co pomyślała, że będą
musieli porozmawiać o przestrzeni osobistej. Facet był wyraźnie
tępy.
– Nie
możesz grać, Barker – powiedział zupełnie nowym tonem, patrząc
na nią surowo. – Zgłupiałaś przez ten wstrząs mózgu?
Billie
się odwróciła.
– I
uważasz tak dlatego, że…?
– To
liga dla mężczyzn, dziewczynko. Jeśli nie wyrosły ci jaja,
to nie mamy o czym rozmawiać. – Uśmiechnął się szeroko i
zerknął na milczącego Logana. – Chyba że w Szwajcarii zdarzyło
się coś jeszcze. Może przeszłaś operację?
– Szwecji
– mruknęłą ostrożnie, rozważając dostępne opcje.
– Co?
– warknął Seth.
– Grała
w drużynie Northern Hammers w Szwecji – wtrącił Logan.
– Wszystko
jedno. – Seth zabrał jej ulotkę i próbował ją onieśmielić
spojrzeniem. Nawet wypiął pierś, żeby wzmocnić efekt, ale w
rezultacie tylko pokazał, że zaokrąglił się w pasie. – To
drużyna męska – dodał, machając jej ulotką przed oczami.
– Nie
zostało to określone.
Szeroko
otworzył oczy.
– Co
ty, u licha, pleciesz?
Billie
oparła się o ladę, dobrze się bawiąc.
– Na
ulotce nie ma informacji o płci zawodników.
Seth
zerknął na Logana i zmarszczył brwi.
– Co
ona, u licha, plecie?
Logan
wziął ulotkę z lady i się przyjrzał. Wzruszył ramionami.
– Ma
rację.
Seth
spiorunował ją wzrokiem.
– Nieważne.
Nawet nie myśl, że zagrasz w naszej lidze. – Pokręcił głową.
– Nie ma mowy.
Pan
Talbot odchrząknął i się pochylił.
– No
już, już, Seth, nie ma powodu, by gotować się ze złości.
Billie-Jo tylko nabija cię w butelkę.
Billie
przeniosła wzrok z pana Talbota na Setha, a następnie zatrzymała
go na Loganie, który miał nieprzenikniony wyraz twarzy. Z jakiegoś
powodu nagle zapragnęła poznać jego zdanie. Bez namysłu otworzyła
usta, a złość wyparła wcześniejszy stres.
– Co
sądzisz, Forest?
Logan
zastanawiał się dłuższą chwilę, jakby dobierał właściwe
słowa. Tymczasem ona, wykorzystując ten moment, skupiła wzrok na
jego ustach. Przepysznych, pełnych wargach.
Przez
chwilę zakręciło jej się w głowie i przestała słyszeć
dźwięki, co na pewno było skutkiem ubocznym wstrząsu mózgu.
Poczuła, że skóra, która już wcześniej mocno się nagrzała,
teraz zaczęła ją palić, a na czoło wystąpił pot.
Logan
poruszał ustami. Spomiędzy jego warg dobywały się słowa, tyle że
Billie nie miała pojęcia jakie. W myślach zobaczyła, jak przesuwa
tymi ustami po jej szyi, zmierzając w dół… może nawet o wiele
niżej. Musiała z trudem przełknąć ślinę, kręcąc głową, by
wyrzucić z niej ten kuszący obrazek.
A
potem wszystko nagle wróciło i uświadomiła sobie, że trzej
mężczyźni wpatrują się w nią intensywnie.
– Yyy.
– Oderwała wzrok od Logana. – Nie usłyszałam, co mówiłeś.
Co,
u licha, miał w oczach? Jakąś supermoc czy coś? Robił sztuczki w
stylu Clarka Kenta, przez które odbierało jej rozum?
– Dobrze
się czujesz? – Logan zbliżył się do niej o krok, więc uniosła
rękę, by się zatrzymał.
– Nic
mi nie jest. Tylko cię nie usłyszałam.
– Powiedziałem,
że teoretycznie masz rację. W zasadach nie ma żadnych klauzul ani
ograniczeń dotyczących płci. Nawet nie pomyśleliśmy, żeby takie
wprowadzić.
– Gdybym
zatem chciała grać w piątki w hokeja, nic nie stanęłoby mi na
drodze?
Logan
pokręcił głową.
– Nic
a nic.
– Billie-Jo
– odezwał się łagodnie Frank Talbot. – To liga piwna i grają
w niej chłopaki, które mają określone poglądy. Dlaczego
chciałabyś brać w tym udział? – W jego głosie pobrzmiewało
subtelne, acz wyczuwalne ostrzeżenie.
Ponieważ
hokej to moje życie, a teraz tak jakby nie mam nic do roboty.
– Poza
tym – ciągnął pan Talbot – dwa miesiące temu miałaś poważny
wstrząs mózgu. Naprawdę uważasz, że powinnaś wrócić na
lodowisko?
– Nic
mi nie jest, proszę pana. Poza tym gra jest bezkontaktowa. Poradzę
sobie. – Będę się trzymać z dala od zakrętów.
– Ale
dlaczego chcesz grać w lidze piwnej? To zdecydowanie nie twój
poziom – naciskał sprzedawca.
– Hej,
Frank – wycedził przez zęby Seth. – Nie umniejszałbym tak
szybko umiejętności chłopaków z ligi. Kilku z nas grało z
trudnymi przeciwnikami z innych drużyn. Mamy utalentowanych
zawodników. – Następnie zwrócił się do Billie: – Tylko nie
rozumiem, dlaczego ona chce z nami grać.
Billie
uśmiechnęła się do niego słodko.
– Ponieważ
mogę.
Seth
cały poczerwieniał, wydął policzki jak ryba rozdymka. Pokręcił
głową.
– Nie
ma mowy. Zmiażdżymy cię.
Stare
gadki.
– Czyżby?
– Billie zmierzyła go wzrokiem. – Musiałbyś mnie najpierw
dogonić i wiesz, co myślę? Uważam, że boisz się wpuścić mnie
do swojego… – urwała, by prychnąć – …klubu dla chłopców,
ponieważ nie możesz się pogodzić z tym, że zawsze byłam od
ciebie lepsza.
– Bzdury
– wycedził Seth. – Nie może… cholera, nie ma mowy… Chłopcy
się na to nie zgodzą.
Billie
zerknęła na Logana, a ten wzruszył ramionami.
– Szukasz
problemów, Billie, ale z tego, co widzę, nikt cię nie powstrzyma.
– O
Boziu – szepnął pan Talbot.
– Dobrze
więc. – Pierwszy raz od powrotu do domu Billie poczuła iskrę w
sercu. Było to bardzo przyjemne. Tak przyjemne, że, prawdę
powiedziawszy, zrobi wszystko, żeby to uczucie nie odeszło.
– Chwila
– podjął ostatnią próbę Seth. – Jesteś za młoda. Zasady
mówią, że musisz mieć co najmniej dwadzieścia pięć lat, a,
jeśli mnie pamięć nie myli, masz mniej.
– Już
niedługo – Billie odparła radośnie. – W przyszły piątek
kończę dwadzieścia pięć lat.
– Cholera
– powiedział ostro Seth.
Kobieta
zwilżyła wargi językiem, ciesząc się tym małym zwycięstwem.
– W
piątek trzynastego. Stosownie, nie sądzisz?
Seth
spojrzał na nich wszystkich ponuro, nim ruszył w kierunku
oślepiającego słońca, które czekało na niego na zewnątrz.
– Co
za bzdury – rzucił, wychodząc.
Billie
cieszyła się dokładnie przez pięć sekund – wystarczająco
długo, by pan Talbot co najmniej dziesięć razy mruknął: „o
Boziu” i wystarczająco długo, by Logan zbliżył się do niej o
dwa kroki i jego zapach wdarł się do jej świadomości.
Podał
panu Talbotowi kopertę.
– Są
w niej zgłoszenie i czek. – Urwał na chwilę, zwracając się do
Billie. – Miło cię znów widzieć, i muszę przyznać, że twoje
nastawienie jest imponujące, ale mam nadzieję, że wiesz, co
robisz. Nie każdy potrafi docenić prawdziwy talent i czasami faceci
wolą pobyć po prostu we własnym gronie. I tylko tyle, niemniej
bywają przewrażliwieni w tej sprawie.
Miała
wrażenie, że chyba całą wieczność patrzył jej w oczy,
po czym kiwnął głową do pana Talbota. Billie spoglądała za
oddalającym się długim, opanowanym krokiem mężczyzną. Już raz
tak od niej odszedł, choć wtedy jego chód nie był tak spokojny, a
ona…
– Naprawdę
to zrobisz? – zapytał nagląco pan Talbot.
Billie-Jo
Barker przytaknęła i sięgnęła po długopis.
– O
tak. – Wyszczerzyła zęby w uśmiechu. – Gdzie mogę się
zapisać?
Pan
Talbot przeczesywał ręką sztywne włosy na czubku głowy, gdy
rozbrzmiał dzwonek przy drzwiach. Do sklepu weszło kilkoro
klientów, w tym Mike Walker, właściciel Walker’s Hardware,
lokalu dogodnie położonego przy Talbot Sports.
Przeważnie
życzliwą twarz mężczyzny znaczył teraz grymas i nawet się nie
przywitał. Mike Walker uniósł gęste brwi, piorunując Franka
wzrokiem i mrużąc oczy.
– Co
to za pogłoski o tym, że kobieta będzie grała w naszej lidze?
– O
Boziu – mruknął do nikogo konkretnie Frank Talbot, po czym zmówił
krótką modlitwę.
Jakie dluuugie mysle ze ciekawe
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa i lekka ksiazka sie zapowiada
OdpowiedzUsuńNa pewno potrafi wciągnąć ta historia....ja lubię czytać książki jednym tchem 😃
OdpowiedzUsuńZapewne wciąga i nie można oderwać wzroku od tego czytania.Tom 1 zatem zaraz będzie tom 2 :)
OdpowiedzUsuńŚwietna na miłe wieczory 👍
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie się prezentuje publikacja
OdpowiedzUsuńdla pań ciekawie się zapowiada
OdpowiedzUsuńJuż pierwszy rozdział Aniu zaczyna wciągać :)
OdpowiedzUsuńNic tylko czytać, czytać
OdpowiedzUsuńDziękuję.. Muszę przeczytać
OdpowiedzUsuń