Rozdział pierwszy
Oczywiście,
to musiało się stać. Mój ojciec przedstawił swoje stanowisko w
tej sprawie w chwili, kiedy mój pierwszy mąż, Antonio, został
pochowany. Byłam zbyt młoda na to, by pozostać niezamężna. Ale
nie przypuszczałam, że ojciec znajdzie dla mnie nowego małżonka
tak szybko, a już na pewno nie spodziewałam się, że moim nowym
partnerem życiowym zostanie Dante Cavallaro.
Pogrzeb Antonia odbył się dopiero dziewięć miesięcy
temu, przez co moje drugie zaręczyny balansowały na granicy
nieprzyzwoitości. Moja matka zazwyczaj była pierwszą, która
krytykowała każdego, kto popełnił jakiekolwiek towarzyskie faux
pas, a jednak nie mogła dopatrzyć się niczego złego w fakcie, że
dziś, niecały rok po pożegnaniu się z Antoniem, miałam poznać
swojego nowego męża. Nigdy nie kochałam Antonia tak jak kobieta
kocha mężczyznę, chociaż przez chwilę mogłam tak myśleć, i
nasze małżeństwo nie było prawdziwe, lecz liczyłam na więcej
czasu dla siebie przed wejściem w kolejny związek. A do tego tym
razem nie mogłam sama wybrać partnera.
– Masz takie szczęście, że Dante Cavallaro zgodził
się na ślub z tobą. Sporo osób zdziwiło się, kiedy postanowił
wybrać kobietę, która już raz była zamężna. W końcu chętne,
młode damy ustawiały się do niego w kolejce – oświadczyła
matka, rozczesując moje ciemnobrązowe włosy. Nie chciała mnie
zranić, po prostu stwierdziła oczywisty fakt. Wiedziałam, że to
była prawda. Każdy to wiedział.
Ktoś taki jak Dante nie musiał zadowalać się
resztkami po innym podrzędnym mężczyźnie. Właśnie tak myślała
większość osób, a jednak to ja miałam go poślubić. Ja –
kobieta, która nie chciała wiązać się z kimś tak potężnym i
przebiegłym jak Dante Cavallaro. Ja – kobieta, która wolała
pozostać samotna, nawet tylko po to, by chronić sekret Antonia. W
jaki sposób mogłam podtrzymać to kłamstwo? Dante był znany z
tego, że zawsze potrafił zauważyć, gdy ktoś kłamie.
– Za dwa miesiące będzie szefem oddziału. Kiedy go
poślubisz, staniesz się najbardziej wpływową kobietą Chicago i
Midwestu. A jeśli utrzymasz swoją przyjaźń z Arią, to będziesz
miała też powiązania z Nowym Jorkiem.
Jak zwykle moja matka wybiegała myślami daleko, już
planowała dominację nad światem, podczas gdy ja w dalszym ciągu
próbowałam poukładać sobie w głowie fakt, że zostanę żoną
capo. To było zbyt niebezpieczne. Kłamanie nie szło mi źle.
Przez lata małżeństwa z Antoniem bez przerwy doskonaliłam swoje
umiejętności w tym zakresie, ale istniała ogromna różnica między
okłamywaniem świata zewnętrznego a okłamywaniem własnego męża.
Po raz kolejny powróciła moja złość na Antonia. Działo się to
często w ciągu ostatnich miesięcy. To przez niego znalazłam się
w takiej sytuacji.
Mama cofnęła się o krok i zaczęła podziwiać swoją
pracę. Moje ciemne włosy opadły na ramiona i plecy, tworząc
delikatne, lśniące loki. Wstałam. Na tę okoliczność wybrałam
kremową ołówkową spódnicę oraz ciemnofioletową koszulę, którą
zatknęłam za gumkę spódnicy, oraz czarne buty na niewysokim
obcasie. Byłam jedną z najwyższych kobiet w oddziale – miałam
metr siedemdziesiąt trzy wzrostu – i, według mojej matki, mogłam
zniechęcić do siebie Dantego, jeśli założyłabym szpilki. Nie
chciało mi się nawet zwracać jej uwagi na fakt, że Dante i tak
byłby przynajmniej trzynaście centymetrów wyższy ode mnie. Nie
przewyższyłabym go nawet w butach na obcasie. Poza tym to nie było
nasze pierwsze spotkanie. Widzieliśmy się kilka razy na przyjęciach
mafijnych, a w sierpniu, trzy miesiące temu, nawet tańczyliśmy
przez chwilę na ślubie Arii. Nigdy nie zrobiliśmy nic ponad
wymienienie spodziewanych uprzejmości i w ogóle nie odniosłam
wrażenia, że Dante interesował się mną chociaż trochę. Jednak
był znany ze swojej skrytości, więc kto tak naprawdę wiedział,
co się działo w jego głowie?
– Chodził na randki, od kiedy zmarła jego żona? –
zapytałam. Zazwyczaj tego typu plotki szybko się rozchodziły w
naszych kręgach, lecz tę może przegapiłam. Starsze kobiety z
rodziny często poznawały sekrety innych ludzi jako pierwsze.
Szczerze mówiąc, plotkowanie było głównym zajęciem większości
z nich.
Mama uśmiechnęła się smutno.
– Nieoficjalnie. Podobno nie potrafił zapomnieć o
swojej żonie, ale minęły już prawie cztery lata i teraz, kiedy ma
zostać szefem oddziału, nie może trzymać się wspomnień martwej
kobiety. Musi się pozbierać i spłodzić następcę. – Położyła
dłonie na moich ramionach, uśmiechając się szeroko. – A ty
będziesz tą, która da mu pięknego syna, słońce.
Serce podeszło mi do gardła.
– Nie dzisiaj.
Mama pokręciła głową, śmiejąc się.
– Już wkrótce. Ślub odbędzie się za dwa miesiące.
– Gdyby to rodzice decydowali, ślub odbyłby się tygodnie temu.
Prawdopodobnie martwili się, że Dante zmieni co do mnie zdanie.
– Valentina! Livia! Samochód Dantego właśnie
podjechał! – zawołał tata.
Mama klasnęła w dłonie, a następnie puściła do
mnie oczko.
– A teraz pomóżmy mu zapomnieć o swojej żonie.
Miałam nadzieję, że nie powie czegoś tak
niesmacznego przy Dantem. Ruszyłam za nią w dół schodów,
próbując wyglądać na tyle elegancko, na ile było mnie stać.
Tata otworzył drzwi. Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem naprawdę
otwierał drzwi. Zazwyczaj robiła to mama albo ja, albo nasza
pokojówka. Nawet ja widziałam, że praktycznie skakał z
podekscytowania. Naprawdę musiał pokazywać, jak bardzo jest
zdesperowany, żeby znowu mnie za kogoś wydać? Przez to czułam się
niczym ostatni szczeniak w sklepie zoologicznym, którego chcą się
w końcu pozbyć.
Zobaczyłam blond włosy Dantego i zatrzymałam się z
matką w połowie naszego holu. Na dworze padał śnieg, więc włosy
mężczyzny spowił lekki welon śnieżnych płatków, przez co
wyglądały prawie jak złoto. Rozumiem, dlaczego niektórych
sfrustrował ślub Arii i Luci. Aria z Dantem tworzyliby złotą
parę.
Tata szerzej otworzył drzwi i się uśmiechnął. Dante
uścisnął mojemu ojcu dłoń, po czym wymienili kilka cichych słów.
Mama praktycznie trzęsła się z podekscytowania. Kiedy Dante i tata
w końcu ruszyli w naszą stronę, włączyła swój tysiącwatowy
uśmiech. Także zmusiłam się do uśmiechu, choć o wiele mniej
promiennego.
Jak nakazywała tradycja, Dante powitał najpierw moją
matkę, kłaniając się i całując ją w rękę, a następnie
zwrócił się do mnie. Posłał mi krótki uśmiech, który nie
dotarł do jego niebieskich oczu, a następnie pocałował mnie w
dłoń.
– Valentina – powiedział bez emocji swoim łagodnym
głosem.
Z czysto fizycznego punktu widzenia uważałam Dantego
za więcej niż atrakcyjnego. Był wysoki, nieco umięśniony,
nienagannie ubrany w ciemnoszary garnitur, białą koszulę oraz
jasnoniebieski krawat. Jego blond włosy były luźno zaczesane do
tyłu. Wszyscy nazywali go „zimną rybą” i po naszych krótkich
spotkaniach wiedziałam, że mieli rację.
– Cudownie cię znowu zobaczyć – stwierdziłam,
delikatnie przechylając głowę.
Narzeczony puścił moją dłoń.
– W rzeczy samej. – Zwrócił swój pusty wzrok na
mojego ojca. – Chciałbym porozmawiać z Valentiną w cztery oczy.
– W typowy dla siebie sposób nie marnował czasu na grzeczności.
– Oczywiście – zgodził się skwapliwie tata,
łapiąc mamę za rękę, po czym od razu poprowadził ją do swojego
biura. Ponieważ byłam już wcześniej zamężna, to nie mieli
oporów przed zostawieniem mnie samej z mężczyzną. Sądzili, że
nie musieli już chronić mojej cnoty. Nie mogłam powiedzieć im o
tym, iż nigdy nie skonsumowałam swojego małżeństwa z Antoniem.
Nikt nie mógł się tego dowiedzieć, a w szczególności Dante.
Kiedy rodzice zniknęli, narzeczony odwrócił się do
mnie.
– To jest dla ciebie dopuszczalne, jak sądzę.
Wydawał się tak powściągliwy i opanowany – jakby
jego uczucia były bardzo głęboko schowane i nawet on już nie
potrafił do nich dotrzeć. Zastanawiałam się, ile z tego było
rezultatem śmierci żony, a ile jego naturalnym usposobieniem.
– Tak – przyznałam, nie chcąc okazać swojego
zdenerwowania. Wskazałam gestem drzwi znajdujące się po naszej
lewej stronie. – Chciałbyś usiąść, zanim zaczniemy rozmowę?
Pokiwał głową, więc poprowadziłam go do salonu.
Usiadłam na kanapie, a Dante zajął fotel stojący naprzeciwko
niej. Spodziewałam się, że usiądzie obok mnie, ale chyba wolał
zachować między nami tyle wolnej przestrzeni, ile było
akceptowalne. Poza krótkim pocałunkiem w dłoń, starał się mnie
nie dotykać. Prawdopodobnie uznawał to za niestosowne, dopóki nie
weźmiemy ślubu. A przynajmniej miałam taką nadzieję.
– Jak zakładam, twój ojciec powiedział ci, że data
naszego ślubu została wyznaczona na piąty stycznia.
Przysłuchiwałam się jego głosowi, starając się
wyłapać nutę smutku lub rzewności, lecz nie usłyszałam nic.
Położyłam dłonie na kolanach i złączyłam palce, utrudniając
tym samym Dantemu dostrzeżenie, jak drżą.
– Tak. Powiedział mi o tym kilka dni temu.
– Zdaję sobie sprawę z tego, że to niecały rok po
pogrzebie twojego męża, ale mój ojciec wycofuje się pod koniec
roku i oczekuje się ode mnie, że kiedy zajmę jego miejsce, będę
już miał żonę.
Spuściłam wzrok, ponieważ poczułam w piersi ukłucie
od skrywanych uczuć. Antonio nie był dobrym mężem, w ogóle nie
był mężem, jednak był moim przyjacielem i znałam go całe życie,
dlatego zgodziłam się za niego wyjść. Oczywiście, byłam naiwna,
nie zdawałam sobie sprawy z tego, co naprawdę oznacza związanie
się z mężczyzną niewykazującym zainteresowania mną ani w ogóle
kobietami. Chciałam mu pomóc. Homoseksualizm nie był tolerowany w
mafii. Gdyby ktoś dowiedział się, że Antonio lubił mężczyzn w
ten sposób, toby go zabili. Gdy Antonio poprosił mnie o pomoc,
skwapliwie skorzystałam z tej możliwości, sekretnie żywiąc
nadzieję, że go zdobędę. Zakładałam, że przestanie być gejem
i kiedyś będziemy prawdziwym małżeństwem. Jednak ta nadzieja
szybko została pogrzebana.
Dlatego tej okropnej, samolubnej części mnie ulżyło,
kiedy Antonio zmarł. Liczyłam na możliwość wybrania sobie
mężczyzny, który mnie pokocha albo przynajmniej będzie pragnął.
Całe szczęście była to tylko mała część i za każdym razem,
gdy sobie o niej przypominałam, czułam okropne poczucie winy. A
jednak może to właśnie była moja szansa. Może moje drugie
małżeństwo w końcu zapewni mi męża postrzegającego mnie jako
coś więcej niż tylko zło konieczne.
Dante chyba źle zrozumiał moje milczenie.
– Jeśli to dla ciebie za wcześnie, to jest jeszcze
czas, żeby odwołać nasze plany.
Mama by mnie zabiła, tata pewnie zszedłby na zawał.
– Nie – zaprzeczyłam szybko. – Wszystko w
porządku. Po prostu przez chwilę zatraciłam się we wspomnieniach.
– Uśmiechnęłam się do niego. Nie odwzajemnił mojego uśmiechu,
tylko spojrzał badawczo, chłodno.
– Dobrze – stwierdził w końcu. – Chciałbym
przedyskutować z tobą przygotowania oraz okres poprzedzający
wydarzenie. Dwa miesiące to niezbyt wiele czasu, ale wesele nie
będzie duże, więc powinniśmy ze wszystkim zdążyć.
Skinęłam głową. Byłam po części smutna, że ślub
będzie cichy, jednak w tak krótkim czasie po śmierci Antonia coś
większego byłoby w złym guście, a ponieważ miało to być drugie
małżeństwo zarówno dla Dantego, jak i dla mnie, to zachowałabym
się niedorzecznie, gdybym upierała się przy zorganizowaniu
wystawnej uczty.
– Dlaczego mnie wybrałeś? Z pewnością istniało
dużo innych realnych opcji. – Zastanawiałam się nad tym, od
kiedy tata powiedział mi o swojej umowie z Dantem. Nie powinnam
zadawać tego pytania. Mama wpadłaby w szał, gdyby tu była.
Wyraz twarzy mężczyzny się nie zmienił.
– Oczywiście. Mój ojciec zaproponował twoją
kuzynkę Giannę, ale nie chciałem żony, która dopiero co
osiągnęła pełnoletniość. Niestety większość
dwudziestokilkuletnich kobiet jest już po ślubie, a prawie
wszystkie wdowy są ode mnie starsze lub mają dzieci, co jest
niedopuszczalne na moim stanowisku, chyba rozumiesz dlaczego.
Skinęłam głową. Istniało tak wiele norm
postępowania w związku ze znajdywaniem odpowiedniego małżonka,
szczególnie dla mężczyzny na stanowisku Dantego, i dlatego właśnie
sporo ludzi zszokował tym, że to mnie wybrał na swoją żonę.
Dante nadepnął wielu osobom na odcisk, podejmując taką decyzję.
– Więc byłaś jedynym logicznym wyborem. Oczywiście,
i tak jesteś dosyć młoda, jednak tego nie można zmienić.
Przez chwilę kompletnie oniemiałam, słysząc jego
chłodne rozumowanie. Nie byłam tak naiwna jak kiedyś, lecz miałam
nadzieję, że wybrał mnie choćby po części ze względu na
słabość do mnie, mój wygląd lub przynajmniej zainteresowanie
mną, ale jego chłodne wyjaśnienie zniszczyło tę iskierkę
nadziei.
– Mam dwadzieścia trzy lata – stwierdziłam
zadziwiająco spokojnie. Może udzieliła mi się powściągliwość
Dantego. Jeśli tak, to wkrótce będę znana jako królowa lodu. –
Więc według naszych standardów nie jestem młoda.
– Trzynaście lat młodsza ode mnie. Więcej niżbym
sobie życzył. – Jego zmarła żona była tylko dwa lata młodsza
od niego, a byli małżeństwem przez prawie dwanaście lat, zanim
pokonał ją rak. Dante wypowiedział te słowa tak, jakbym zmuszała
go do poślubienia mnie. W naszym świecie większość mężczyzn
brało sobie młode kochanki, kiedy ich żony stawały się
starsze, a jednak narzeczonemu nie podobał się mój wiek.
– W takim razie może powinieneś poszukać innej
żony. Nie prosiłam cię o rękę. – W chwili, gdy te słowa ze
mnie wyszły, zasłoniłam usta dłonią, a następnie spojrzałam
Dantemu w oczy. Nie wyglądał, jakby był zdenerwowany. Nie
wyglądał, jakby czuł cokolwiek. Jego twarz miała taki sam wyraz
co zawsze. Stoicki i beznamiętny. – Przepraszam. To było bardzo
niegrzeczne. Źle, że to powiedziałam.
Pokręcił głową. Ani jedno pasemko włosów się nie
przemieściło. Na jego spodniach nie było ani odrobiny brudu,
chociaż był to śnieżny listopadowy dzień.
– Nie szkodzi. Nie chciałem cię urazić.
Wolałabym, żeby nie brzmiał na tak zblazowanego, ale
nie mogłam nic na to poradzić, przynajmniej do czasu naszego ślubu.
– Nie uraziłeś mnie. Przepraszam. Nie powinnam tak
na ciebie naskakiwać.
– Wróćmy do tematu. Jest jeszcze kilka rzeczy, które
musimy przedyskutować, a niestety dzisiaj wieczorem mam spotkanie, a
jutro rano wylatuję.
– Lecisz do Nowego Jorku na zaręczyny Matteo i
Gianny. – Moja rodzina nie otrzymała zaproszenia. Tak jak w
przypadku zaręczyn Arii, zaproszono tylko najbliższych oraz
poszczególnych szefów nowojorskiej i chicagowskiej mafii. Tak
właściwie mi to odpowiadało. To byłoby pierwsze spotkanie
towarzyskie po podaniu do opinii publicznej moich zaręczyn z
Dantem. Na każdym kroku czekałyby mnie plotki czy ciekawskie
spojrzenia.
W jego oczach pojawił się na chwilę cień zdziwienia.
– Tak, w rzeczy samej. – Sięgnął do kieszeni
marynarki, po czym wyciągnął z niej małe welurowe pudełko.
Wzięłam je od niego i otworzyłam. W środku znajdował się
diamentowy pierścionek. Zaledwie kilka tygodni temu zdjęłam
obrączkę z pierścionkiem zaręczynowym, które dostałam od
Antonia. I tak nie znaczyły dla mnie zbyt wiele.
– Mam nadzieję, że ci się podoba.
– Tak, dziękuję. – Po chwili wahania wyjęłam
pierścionek, a następnie włożyłam go sobie na palec. Dante nie
wyglądał, jakby sam chciał to zrobić. Spojrzałam szybko na jego
prawą dłoń i serce podskoczyło mi do gardła. W dalszym ciągu
nosił swoją starą obrączkę. Wypełniła mnie kolejna dziwna
eksplozja rozczarowania. Skoro nadal ją nosił, po tylu latach, to w
dalszym ciągu musi kochać swoją zmarłą żonę. A może chodzi tu
po prostu o przyzwyczajenie?
Zauważył moje spojrzenie i po raz pierwszy jego maska
stoicyzmu opadła, ale to, co ukazało się na jej miejscu, znikło
tak szybko, że nie byłam pewna, czy naprawdę cokolwiek
dostrzegłam. Nie wyjaśnił mi tego ani za to nie przeprosił,
chociaż nie spodziewałabym się tego po mężczyźnie takim jak on.
– Twój ojciec życzy sobie, żebyśmy przed ślubem
pokazali się jako para. Ponieważ wszyscy zgodziliśmy się co do
tego, że przyjęcie zaręczynowe jest zbędne – nie zapytali mnie
o zdanie, jednak nawet się temu nie dziwię – to sugeruję wspólne
pojawienie się na dorocznym przyjęciu świątecznym u rodziny
Scuderi.
Moja rodzina chodziła do Scuderich w pierwszą
niedzielę adwentu, od kiedy tylko pamiętam.
– To brzmi rozsądnie.
Dante uśmiechnął się do mnie chłodno.
– W takim razie ustalone. Dam znać twojemu ojcu, o
której przyjadę cię odebrać.
– Możesz mi powiedzieć. Mam telefon i potrafię się
nim posługiwać.
Dante wpatrzył się we mnie. Przez chwilę zauważyłam
na jego twarzy coś, co wyglądało jak rozbawienie.
– Oczywiście. Skoro tak wolisz. – Wyjął komórkę
z kieszeni. – Podasz mi swój numer?
Potrzebowałam chwili, żeby stłumić nieprzystające
damie parsknięcie śmiechem, zanim udało mi się podać mu numer.
Gdy skończył go wpisywać, wsunął telefon z powrotem
do kieszeni marynarki, po czym wyprostował się bez słowa. Ja
również wstałam i niespiesznie wygładziłam nieistniejące
zmarszczki na swojej spódnicy, próbując ukryć poirytowanie za
wyuczonymi grzecznościami.
– Dziękuję za twój czas – oznajmił formalnie.
Naprawdę miałam nadzieję, że po naszym ślubie nieco się
rozluźni. Nie zawsze był taki opanowany. Słyszałam historie o
tym, jakimi sposobami ugruntował swoją pozycję jako
dziedzic oraz jak świetnie radził sobie ze zdrajcami czy wrogami.
Za jego postawą księcia lodu kryło się coś mrocznego i dzikiego.
– Nie ma za co. – Podeszłam do drzwi, ale Dante
mnie wyprzedził, po czym je dla mnie otworzył. Podziękowałam mu
szybko, a następnie wyszłam na hol. – Pójdę po rodziców, żeby
mogli się z tobą pożegnać.
– Tak właściwie, to zanim wyjdę, chciałbym jeszcze
porozmawiać na osobności z twoim ojcem.
Wyczytanie jakichkolwiek informacji z wyrazu jego twarzy
byłoby niemożliwe, więc nawet się nie fatygowałam. Zamiast tego
ruszyłam szybkim krokiem do biura ojca, po czym zapukałam.
Dochodzące stamtąd głosy ucichły i chwilę później tata
otworzył drzwi. Mama stała tuż za nim. Sądząc po wyrazie jej
twarzy, pragnęła zasypać mnie pytaniami, lecz Dante znajdował się
niedaleko za mną.
– Dante chciałby z tobą porozmawiać – oznajmiłam,
a następnie odwróciłam się do narzeczonego. – Do zobaczenia na
przyjęciu świątecznym. – Rozważyłam muśnięcie jego
policzka ustami, ale od razu porzuciłam ten pomysł. Zamiast tego
przechyliłam głowę, uśmiechając się, i odeszłam.
Zza pleców dobiegł mnie stukot obcasów mamy, która
wyrównała ze mną krok. Złączyła nasze ręce.
– Jak poszło? Dante nie wyglądał na zbyt
zadowolonego. Zrobiłaś coś, co go uraziło?
Spojrzałam na nią znacząco.
– Oczywiście, że nie. Dante ma tylko jeden wyraz
twarzy.
– Ćśśś. – Mama obejrzała się za siebie. –
Co, jeśli cię usłyszy?
– Chybaby go to nie obeszło.
Mama przyjrzała mi się uważnie.
– Powinnaś się cieszyć, Valentino. Wygrałaś w
loterii mężów i jestem pewna, że pod zimną powierzchownością
skrywa się namiętny kochanek.
– Mamo, proszę. – Do tej pory przecierpiałam dwie
rozmowy ze swoją matką na temat seksu. Po raz pierwszy próbowała
powiedzieć mi o ptaszkach i pszczółkach, kiedy miałam piętnaście
lat i byłam już w pełni świadoma, na czym polega seks. Nawet w
katolickiej szkole dla dziewcząt taka informacja rozeszła się w
którymś momencie. A po raz drugi na krótko przed moim ślubem z
Antoniem. Chyba nie przeżyłabym trzeciej.
Ale chciałam, żeby miała rację. Przez brak
zainteresowania kobietami, jakie wykazywał Antonio, nigdy nie miałam
szansy cieszyć się namiętnym kochankiem ani, tak naprawdę, żadnym
innym. Byłam bardziej niż gotowa pozbyć się w końcu swojego
dziewictwa, nawet jeśli Dante miałby dowiedzieć się, że moje
pierwsze małżeństwo było na pokaz. Nie zamierzałam teraz się
tym martwić.
Zapowiada się ciekawie.....
OdpowiedzUsuńO brzmi cuekawie
OdpowiedzUsuńJuż po chwil i czytania mnie zaciekawiła Dagmara Krajewska
OdpowiedzUsuńw miarę czytania wciąga coraz bardziej....
OdpowiedzUsuńFascynująca historia
OdpowiedzUsuńCzyta się to dość przyjemnie
OdpowiedzUsuńCiekawie czytam się ten rozdział,już budzi wiele emocji :)
OdpowiedzUsuńJAk zwykle recenzja dogłębna aż chce się przeczytać z zapartym tchem.
OdpowiedzUsuńpanie na pewno całą książkę przeczytają
OdpowiedzUsuń