Rozdział
pierwszy
Mam
beznadziejnych sąsiadów
Siedem
miesięcy później…
Tatiana
mocno ciągnie mnie za włosy.
Au!
Krzywię
się z bólu, odciągam jej chciwe łapki i łagodnie ją upominam:
– Hej,
brzoskwinko, to włosy teti Nat. Jeśli chcesz mieć swoje, będziesz
musiała je sobie wyhodować. – Teta
to po chorwacku ciocia. Tina nalega, żebyśmy używały tego słowa.
Mała
uśmiecha się, po czym podskakuje w moich ramionach. Mimowolnie
odwzajemniam uśmiech.
Jest
tak cholernie urocza.
Ma
trzy miesiące. Cała nasza ósemka była obecna przy jej
narodzinach. Naprawdę trudno nas rozdzielić…
Tatiana
jest podobna do Tiny, gdy była niemowlakiem; pulchniutka oraz urocza
jak diabli. Jedyna różnica jest taka, że moja kochana dziewczynka
ma piwne oczy po tacie, a nie zielone po mamie. Tina jest
przeszczęśliwa z tego powodu, ponieważ uwielbia kolor oczu Nika.
Idę
do magazynu. Pukam przed wejściem. Tina siedzi za biurkiem,
przeglądając papiery. Uśmiecha się, gdy wchodzimy.
– Cześć,
ślicznotko – grucha do swojej córeczki. – Bardzo dokuczasz teti
Nat? Znowu jesz jej włosy? Moja mała łobuziara. – Odbiera ode
mnie Tatianę i sadza ją sobie na kolanach. Uśmiech znika z jej
twarzy, gdy na mnie patrzy. – Wszystko w porządku?
Nie.
Za
każdym razem, gdy znajduję się w pobliżu Tatiany, boli mnie
serce. Nigdy nie będę miała dzieci. Obserwowanie Tiny i Tats
sprawia mi tyle samo smutku, co radości.
W
ubiegłym roku w trakcie rutynowej wizyty u lekarza dowiedziałam
się, że cierpię na zespół policystycznych jajników. Mam
torbiele na macicy oraz jajnikach. Jakieś osiemdziesiąt na każdym.
To
dużo.
Lekarz
poradził mi, bym liczyła się z tym, że mogę nigdy nie mieć
dzieci. Moje jajniki i macica są bowiem zbyt pobrużdżone, za
bardzo zniszczone, żebym mogła zajść w ciążę.
Zmuszam
się do szerokiego uśmiechu.
– Oczywiście.
Trochę się tylko denerwuję przeprowadzką, to wszystko.
Tina
odwzajemnia uśmiech.
– Nic
się nie martw, poprosiłam dziewczyny o pomoc. Chłopaki, co prawda,
zaoferowali wsparcie, ale powiedziałam im, że to babski wieczór.
Westchnęłam.
– Co
ja bym bez ciebie zrobiła?
Podrapała
się po nosie, po czym przechyliła głowę.
– Musiałabyś
kupować
babeczki. – Mrugnęła. – Właśnie to.
Zaśmiałyśmy
się obie.
Babeczki
Tiny wymiatają.
W zasadzie wszystkie jej wypieki smakują nieziemsko.
Jest
właścicielką butiku Safira. To sklep z ciuchami, ale mamy też
akcesoria oraz bieliznę. Mimi, Lola i ja pracujemy w nim razem z
Tiną. Dokładnie po drugiej stronie ulicy znajduje się Biały
Królik, w którym pracują chłopaki. Jesteśmy ze sobą dość
blisko, przez co nie tak łatwo unikać Ducha.
Przez
siedem miesięcy udawało mi się trzymać od niego z daleka. W tym
czasie nasz kontakt ograniczał się głównie do wymiany pozdrowień.
Co dziwne, tęsknię za jego głupimi, irytującymi komentarzami, a
także za tym, że nazywał mnie ślicznotką. Nie ma z kolei nic
dziwnego w tym, iż pragnę złego faceta.
Ale
czy nie tak właśnie jest na świecie?
Każda
dziewczyna chce złego faceta, dobrego jedynie dla niej.
Wszystkie
liczymy, że poskromimy dziką bestię. A Duch jest dziki jak
cholera. Nieprzewidywalny, ponury, beznamiętny. Równie dobrze
mógłby być dzikim zwierzęciem. Nigdy nie słyszałam nawet, żeby
się śmiał.
W
moich fantazjach natomiast to kochający, dominujący, zabawny
mężczyzna. Ale taki Duch nie istnieje. Żyje tylko w mojej głowie.
Doskonale
pamiętam wspólnie spędzoną noc i nasz szalony, pozbawiony
zahamowań seks.
Te
wspomnienia mnie wręcz prześladują.
Każdej.
Cholernej. Nocy.
Czuję
napięcie w brzuchu oraz rumienię się za każdym razem, gdy o tym
myślę.
Tina
przywołuje mnie z powrotem na ziemię, machając mi rękami przed
twarzą.
– Haaaaalooo?!
Jest tam kto? – woła.
Krzywię
się, po czym szturcham ją lekko w żebra. Chichocze. Moja
przyjaciółka jest głuptasem, ale to czyni ją tylko jeszcze
bardziej uroczą. Nieustannie się rozśmieszamy. Na tym właśnie
opiera się nasza przyjaźń.
Wzdycham.
– Proszę,
powiedz mi, że coś upiekłaś.
Przestaje
się uśmiechać, więc już znam odpowiedź. Tina ma serce na dłoni.
Uwielbiam ją za to.
– Och,
złotko, obiecuję, że wkrótce upiekę. Po prostu z Tatianą,
Ceecee oraz domem na głowie jestem taka zabiegana! – Brzmi na
spanikowaną.
Śmieję
się cicho i zapewniam ją:
– Skarbie,
tylko żartowałam! Ten dzień nie jest jeszcze taki zły, żeby
trzeba było ratować go babeczkami.
Nie
wygląda na do końca przekonaną.
– Jutro
– obiecuje. – Zrobię babeczki.
Hurra!
Pycha!
Spoglądam
na zegar ścienny. Piętnasta dwadzieścia cztery. Za kilka godzin
zamieszkam w nowym domu.
Szaleństwo.
(w
tym miejscu znajdują się trzy babeczki)
Ciężarówka
firmy przeprowadzkowej już się pojawiła i wszystkie znosimy pudła
do mojego nowego, wspaniałego mieszkania. Nie bardzo mnie na nie
stać, ale ochrona tego nowego miejsca robi wrażenie! Jest kod do
drzwi wejściowych, a także inny do windy. Każde mieszkanie ma
specjalny system zabezpieczeń, a części wspólne są monitorowane.
Z radością zapłacę dodatkowe pięćdziesiąt dolarów
miesięcznie, by czuć się bezpiecznie w swoim domu.
Zgodnie
z obietnicą panowie od przeprowadzek pomagają nam z meblami. Gdy
wszystkie ciężkie przedmioty są już w środku, zabieramy się z
dziewczynami do pracy. Lola, Mimi i Tina otwierają pudła, po czym
zaczynają krążyć po pomieszczeniach.
Aby
kobieta mogła rozpakować się w nowym mieszkaniu, potrzebuje do
pomocy dziewczyn. Właśnie dlatego, że wszystkie wiedzą, gdzie co
położyć.
W
czwórkę udaje nam się skończyć w dwie godziny.
Lola
znika na chwilę, a potem wraca z szampanem. Nie jakimś tanim, ale z
Dom Perignon.
Za
sześć stów! Niech mnie licho!
Pewnie
to sprawka Nika. Boże, kocham tego faceta.
Patrzę
na Tinę, uśmiechając się szeroko.
– Kocham
twojego męża.
W
odpowiedzi wzrusza ramionami.
Wiwatujemy,
gdy Mimi otwiera butelkę. Nalewa alkohol do kieliszków i wszystkie
pijemy z entuzjazmem, oprócz Tiny, która upija jedynie łyczek, bo
karmi piersią.
Na
koniec dziewczyny przytulają mnie oraz całują. Dziękuję im za
pomoc, a potem macham na pożegnanie. Zamykam drzwi i opieram o nie
czoło.
W
końcu sama.
Uwielbiam
swoich przyjaciół, ale cenię też czas spędzany w samotności.
Odwracam
się od drzwi, po czym skanuję wzrokiem nowo urządzone mieszkanie.
Uśmiecham się.
Wygląda
cudownie!
Nie
dodałam tu zbyt wiele. To, co miałam, razem z nowo zakupionymi
rzeczami, wystarczyło, by całość wyglądała elegancko i
szykownie. Tina oddała mi swoją starą kanapę, która jest tak
cholernie wygodna, że nie mogę siadać na niej przed wyjściem,
jeśli nie chcę się rozmyślić, a potem zasnąć przed
telewizorem. Przekazała mi też niektóre rzeczy z naszego starego
mieszkania, bo Nik urządził już swoje.
Nieduże,
lecz przestronne to moje lokum. Tylko sypialnia oraz łazienka
zostały wydzielone.
Uwielbiam
je.
Kuchnia
była remontowana w zeszłym roku. Mam kozacki, marmuropodobny blat,
a do tego nowe, drewniane szafki na naczynia, a także dwukomorowy
zlew i lśniące krany. Salon wydaje się odrobinę za mały, żeby
zmieścić w nim sześćdziesięciocalowy telewizor, który kupiłam.
Panowie od przeprowadzek byli na tyle uprzejmi, że pomogli go wnieść
i zamontować. Uwielbiam oglądać telewizję. Nic nie sprawia mi
takiej radości, jak zwinięcie się na kanapie oraz obejrzenie
filmu.
Okej,
możecie nazwać mnie aspołeczną.
Nie
zrozumcie mnie źle, uwielbiam wychodzić z domu. W weekendy. Jeśli
następnego dnia muszę pracować (a zdarza się to niemal
codziennie), nie ma mowy, żeby wyciągnąć mnie z łóżka
wcześniej. Tina nazywa mnie zombiakiem. Nie myli się. Kiedy już
zasnę, śpię kamiennym snem. Nic nie słyszę, nic nie widzę.
Tylko gdy ktoś mną potrząśnie, oprzytomnieję. Nieznacznie. W
każdym razie, o ile znajdzie się ktoś na tyle głupi, żeby to
zrobić.
Wzdycham,
odrywając się od drzwi. Idę do swojej również świeżo
wyremontowanej i nieskazitelnie czystej łazienki, po czym wchodzę
do kabiny prysznicowej, pozwalając, by gorąca woda zmyła ze mnie
wszelkie negatywne uczucia.
Czas
na wyciszenie.
Szoruję
się niemal do czerwoności, a później zakręcam kran, wychodzę i
owijam włosy ręcznikiem. Nawilżam twarz, idę naga do pokoju,
zakładam piżamę oraz jedwabne majtki, po czym zmierzam przed
telewizor.
Moja
piżamka jest niesamowicie wygodna. Dość niechlujna, ale kiedy
jesteś singielką, komfort stawiasz na pierwszym miejscu. Czarna
koszulka na ramiączkach kończy się tuż nad pępkiem, a czerwone
spodenki z Myszką Minnie i kapcie z tym samym motywem dopełniają
mój strój.
Widzicie?
Cholernie
niechlujnie.
Ale,
jeśli chodzi o bieliznę, lubię się rozpieszczać, nawet jeżeli
nikt jej nie ogląda. Dzięki temu czuję się seksownie.
Czeszę
włosy, wyciągam z zamrażarki lody o smaku truskawkowego sernika,
chwytam łyżkę i padam na kanapę. Włączam telewizor. Trafiam na
film dla nastolatek z lat osiemdziesiątych, z czego bardzo się
cieszę.
Jej!
Uwielbiam
filmy dla nastolatek z tego okresu! Tyle w nich gniewu i
rozgoryczenia! Zupełnie jak u mnie!
Z
łezką w oku wspominam nastoletnie czasy. Zero problemów. Tak
naprawdę jedynym zmartwieniem było to, w kim zabujasz się w tym
tygodniu. I liceum. I ostatnie krzyki mody. I pryszcze. I hormony.
Wiecie
co, cofam to.
Nie
chciałabym wrócić do tamtych czasów.
Z
uwagą śledzę film, gdy nagle rozlega się głuchy łomot, a potem
słyszę kobiecy chichot. Mrugam, po czym uśmiecham się krzywo.
Mój
sąsiad najwyraźniej miał dzisiaj szczęście.
Po
dziesięciu minutach coś znów uderza głośno w ścianę za
telewizorem. Sprzęt kołysze się, a ja nagle zaczynam się martwić,
że mój telewizor za dwa tysiące dolarów spadnie ze ściany i się
rozbije.
Kolejne
uderzenie, a po nim długi kobiecy jęk.
O
kurde. Serio?
Przy
mojej cholernej ścianie?
Odpuść
im, po prostu dobrze się bawią.
I
psują mi film, do diabła!
Po
kolejnych pięciu minutach walenia w ścianę mam dość. Wyłączam
telewizor i idę do łóżka. Gdy już leżę, wzdycham radośnie.
Uwielbiam
spać!
Przykrywam
się aż po brodę, po czym oddycham głęboko. W pewnym momencie
słyszę stłumiony kobiecy krzyk:
– O
BOŻE! TAK! TAK! Taaaaaaaak!
A
potem zapada cisza.
Cóż,
to było zabawne.
Przynajmniej
ktoś dzisiaj zaliczył.
Touché,
mózgu.
Zakopuję
się pod kołdrą, a potem zapadam w sen.
(w
tym miejscu znajdują się trzy babeczki)
– O
Boże. Tak. Tak, kotku! Tak!
Co,
do diabła?
Unoszę
powieki. Natychmiast wiem, że coś jest nie w porządku.
To
jeszcze nie ranek, więc dlaczego się obudziłam?
Patrzę
na budzik. Dwudziesta czwarta trzydzieści siedem.
– Mocniej,
kotku! Tak! Oooooooch, Boże! Tak! – Wrócił cholerny wyjec zza
ściany.
Głupi
sąsiedzi.
Zakrywam
głowę poduszką, jęcząc.
– O,
tak! Pieprz mnie! Głębiej!
Zastrzelcie
mnie po prostu, dobra?
– Tak!
Tak! Taaaaaaak! – I cisza.
Nasłuchuję
przez chwilę, ale nic nie słyszę. Szybko zasypiam.
(w
tym miejscu znajdują się trzy babeczki)
– Och,
Boże! Właśnie tak, kotku! Tak! O mój Boże! Tak!
Jaja
sobie robicie?
Zerkam
na zegarek. Pierwsza czterdzieści pięć.
Gotuję
się ze złości.
Wyrwanie
mnie ze snu raz jest wystarczająco złe, ale dwa razy?! Pocieram
twarz dłonią.
Och,
dobry Boże, daj mi siłę!
Muszę
się naprawdę kontrolować, żeby nie wpaść do tamtego mieszkania
i nie przemówić im do rozsądku.
– Proszę,
kotku! Dalej! Tak! Tak! Och, Boże, tak!
Co
za samolubna kobieta. Doszła już tej nocy przynajmniej trzy razy.
Zostaw
coś dla innych, paniusiu.
– Kotku,
proszę! Tak! Tak! Taaaaak! – I cisza.
Dzięki
Bogu!
Okrywam
się szczelniej kołdrą i wzdycham. Gdy już prawie zasypiam,
zaczyna się.
ŁUP-ŁUP-ŁUP.
Patrzę
gniewnie w sufit.
No,
bez żartów!
ŁUP-ŁUP-ŁUP.
Kim
jest ten koleś? Cholernym cyborgiem?!
ŁUP-ŁUP-ŁUP.
Zaczynam
cicho łkać w poduszkę. Kocham sen tak mocno, że będę płakać z
powodu jego utraty.
A
potem gapiąc się w sufit, gotuję się ze złości.
(w
tym miejscu znajdują się trzy babeczki)
Powieki
mi drgają.
Zerkam
na zegarek. Druga pięćdziesiąt siedem.
Minęły
już cztery godziny. Na przemian płakałam, klęłam oraz się
modliłam. Nic nie pomaga. Zaciskam zęby.
Mam
beznadziejnych sąsiadów!
Już
ich nienawidzę. Nie wyślę im nawet życzeń na święta. Nigdy.
– Och,
Boże! Tak, kotku! Mocniej, kotku! Och! Och! Och!
Powieki
znów mi drgają. Od długiego patrzenia w sufit aż pieką mnie
oczy.
Nie
mogę spać w takich warunkach!
Zadzwoń
na policję.
Nie,
to by trwało zbyt długo. A ja potrzebuję snu natychmiast!
– Tak!
Kooootkuuuu! Taaaaaaak!
WYSTARCZY!
Mam
dość!
Odrzucam
kołdrę. Wpadam do łazienki, gdzie wiążę włosy w niechlujny kok
na czubku głowy. Maszeruję korytarzem, walę w drzwi sąsiadów i
czekam.
Ktoś
odblokowuje zamek, po czym drzwi się otwierają. Staje przede mną
niska, ale bardzo ładna, szczupła blondynka o niebieskich oczach,
która ma na sobie jedynie męską koszulę. Uśmiecha się
przyjaźnie.
Krzywię
się i mówię:
– Wybaczcie,
że przeszkadzam w tym festiwalu miłości, ale jest trzecia w nocy,
do cholery, a ja muszę rano wstać do pracy.
Spogląda
na mnie ze skruchą. Już otwiera usta, by się odezwać, gdy z
korytarza dobiega męski głos:
– Przepraszam
panią. – W słabym świetle nie widzę gościa wyraźnie, bo
pochyla głowę, zapinając guziki koszuli w drodze do drzwi. – To
się więcej nie powtórzy – obiecuje, po czym unosi głowę.
Serce
podchodzi mi do gardła.
Wzdrygam
się, a następnie zamieram.
– Duch?
– szepczę.
Wygląda
na zaskoczonego.
– Nat,
co ty tutaj robisz? – wydusza.
Odwracam
wzrok, po czym odpowiadam cicho:
– Ja…
mieszkam obok. – Chrząkam i robię swoją słynną wredną minę.
– Bądźcie trochę ciszej, z łaski swojej. – Odwracam się, by
odejść.
Duch
jednak zatrzymuje mnie, kładąc mi dłoń na ramieniu.
– Nat,
zaczekaj.
Wyrywam
się, sycząc:
– Jestem
zmęczona. Nie mam ochoty na pogaduszki, do cholery. Chcę tylko
spać. Więc, na litość boską, rżnij ją ciszej.
Odwracam
się na pięcie, a następnie gnam do swojego mieszkania.
Cóż,
to było zabawne.
Muszę
uspokoić oddech.
Okej,
nie spodziewałam się zobaczyć Ducha z inną kobietą. Okazało
się, że to widok o wiele bardziej bolesny, niż chciałabym
przyznać. Czuję przenikliwy ból w piersi. Pocieram ją delikatnie.
Nagle
słyszę stłumiony głos Ducha:
– Tasha,
chyba powinnaś już iść.
Podchodzę
do ściany z szeroko otwartymi oczami.
– Pewnie,
kochasiu. Wybacz. Trochę się zapomniałam. Kto to był, tak w
ogóle?
– Nikt.
Au.
To
cholernie boli.
Gardło
mi się zaciska, a oczy zachodzą mgłą. Idę do łóżka, by
schować się pod kołdrą.
A
potem robię coś, czego jeszcze nigdy nie robiłam z powodu
mężczyzny.
Płaczę.
(w
tym miejscu znajdują się trzy babeczki)
Tasha
wychodzi z mieszkania, a ja opieram się o drzwi, zastanawiając nad
zaistniałą sytuacją.
Co
się właśnie stało?
Pieprzyliśmy
się z Tashą. Dość głośno. Ale dobrze się bawiliśmy. A potem
znikąd zmaterializowała się moja fantazja. W moim mieszkaniu.
Kiedy pieprzyłem inną kobietę.
Niedobrze.
Kłuje
mnie w piersi.
Co
ci zależy? Ona ma cię gdzieś.
Tak…
z pewnością. Chociaż, jak mnie rozpoznała, nie wyglądała na
szczęśliwą.
Nie.
Nat nic nie czuje. Nigdy.
Tak.
Na pewno. Nie spotkałem drugiej takiej kobiety. To skończona suka.
Niech
to licho, ale zdecydowanie jest seksowna.
Czyż
nie?
Nawet
w śmiesznej piżamie z myszą oraz kapciach wyglądała gorąco,
przez co natychmiast przeszła mi ochota na Tashę. Nat nie miała na
sobie nawet grama makijażu, a jej rude włosy związane na czubku
głowy wyglądały głupio. Była ubrana tylko w kusą koszulkę.
Żadnego stanika.
Seksownie.
Nie
wiem, dlaczego czułem potrzebę, by wytłumaczyć jej, że tylko
pieprzyłem się z Tashą. Związki nie są dla mnie. Ludzie w końcu
zamieszkują ze sobą. Śpią w jednym łóżku. Nie mogę do tego
dopuścić.
Mam
koszmary. Cóż, w zasadzie to wspomnienia.
Wspomnienia
ojca, matki, dzieciństwa, bólu i krzywdy. Tego wszystkiego, co
wiązało się z dorastaniem w moim domu.
Gdy
zamieszkałem z rodziną Nika i Maksa, wiedziałem, że coś jest nie
w porządku. Przez długi czas patrzyli na mnie ze współczuciem.
Nigdy nie wybudzałem się z koszmarów. Pewnej nocy matka Nika,
Cecilia, próbowała mnie jednak przytulić, kiedy się rzucałem.
Zaatakowałem ją, dzięki czemu dowiedziałem się, do czego byłem
zdolny. Uderzyłem Cecilię w twarz. Popłakałem się ze
zmartwienia, że ojciec Nika mnie wykopie. Nie mogłem przecież
wrócić do domu. Ale Ilia okazał się dla mnie lepszym ojcem niż
mój. Był dobrym człowiekiem, choć jeśli wszedłeś mu w drogę,
było po tobie.
Planowałem
zabić swojego ojca. Ilia obiecał, że zajmie się tym dla mnie,
jeżeli naprawdę tego chcę. Należał bowiem do rosyjskiego gangu o
nazwie Chaos. Traktował mnie jak swojego syna, więc kiedy po jego
śmierci Nik został zrekrutowany, Max i ja też do niego
dołączyliśmy. Byłem mu to winny.
Nigdy
nie wiedziałem, jak to jest mieć rodzinę, dopóki Nik się ze mną
nie zaprzyjaźnił. Wcześniej nie miałem nawet żadnego
przyjaciela. Wstawił się za mną, jeszcze zanim w ogóle mnie
poznał. W liceum zaczepiali mnie, bo chodziłem w podartych albo
brudnych ubraniach. Pewnego dnia Nik podszedł do mnie w takiej
sytuacji, pytając, czy potrzebuję pomocy. Nigdy się nie dowie, jak
wiele znaczył dla mnie ten gest. Od tej pory włóczyłem się za
nim, lecz byłem zdziwiony, że mi na to pozwolił. W liceum wszyscy
chcieli przyjaźnić się z Nikiem, ale on był wybredny. Gdy
poznałem jego ojca, zrozumiałem, dlaczego przyjaźnił się
wyłącznie z ludźmi, przy których mógł być sobą.
Potem
Ilia zaproponował, bym spał u nich, kiedy w domu nie będę czuł
się bezpiecznie. Czyli zawsze. Tym sposobem przyszedłem do nich
pewnego dnia i już zostałem. Miałem nawet własny pokój. Cecilia,
do której mówię mamo, następnego dnia kupiła mi mnóstwo ubrań
oraz trzy pary butów.
Nie
wiedziałem nawet, że ludzie mogą mieć tyle butów. Miałem tylko
jedną, rozpadającą się parę.
Od
tamtego dnia Nik zaczął przedstawiać mnie jako swojego brata. A ja
naprawdę uważałem Nika i Maksa za swoich braci.
Pewnego
razu na WF-ie Nik zobaczył moje blizny i siniaki. Zapytał mnie o
nie, ale uciekłem. Przez tydzień nie pojawiałem się w domu. Kiedy
w końcu wróciłem, mama płakała z ulgi. Wcześniej nikt się o
mnie nie martwił. Dała mi szlaban i powiedziała, żebym więcej
jej tak nie straszył.
Uśmiecham
się na to wspomnienie. Przyjąłem karę bez słowa sprzeciwu. Łzy
miłości płynące po twarzy mamy były warte tygodnia prac
domowych.
Mama
lubi Nat. Kazała mi wyciągnąć kij z tyłka, a potem się z nią
umówić.
Tak.
Szczerze
mówiąc, wolałbym, żeby mrówki ogniowe gryzły mnie po jajach.
A
więc jędza została moją nową sąsiadką.
Niech
mnie licho.
Uśmiecham
się krzywo.
Przynajmniej
będzie na co popatrzeć.
O nie dręcz mnie 😂 co dalej bedzie??
OdpowiedzUsuń:) oj aż się nie moge doczekać a tu cdn...mam nadzieje
OdpowiedzUsuńWow cudna opowieść teraz to bym ją poczytała z przyjemnością Dagmara Krajewska
OdpowiedzUsuńciekawi mnie bardzo
OdpowiedzUsuńWciągające fragmenty. Z chęcią bym przeczytała całość
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńKażdy rozdział musi być ciekawy i wciągający :)
OdpowiedzUsuńmożna się wciągnąc w tą ksiązkę
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie...
OdpowiedzUsuńRewelacja poprostu
OdpowiedzUsuńO mam ochotę to przeczytać
OdpowiedzUsuńJuż po pierwszy rozdziale jestem zaintrygowana na dalsze losy bohaterów.
OdpowiedzUsuńksiążka już zdobyła uznanie wśród tutaj pań
OdpowiedzUsuń