Zapraszam na opinię o
książce pt.: „Jak smakuje szczęście”, jaką otrzymałam od
Wydawnictwa WasPos.
Kinga i Milena mają za
sobą wiele tragicznych przeżyć. Milena ułożyła sobie życie,
mieszka z mężczyzną, którego kocha i jest pewna, że z
wzajemnością, zachodzi w bliźniaczą ciążę, jest po prostu
szczęśliwa. Tylko czy aby na pewno? A może to tylko pozory, a
prawda jest zupełnie inna?
Kinga nie może poradzić sobie ze śmiercią ukochanej mamy, która chorowała na raka. Jej odejście, a później wielki zawód miłosny sprawiają, że zamknęła się w sobie. Nie poszła na studia, pracuje w kawiarni, mieszka z przyjaciółką, unika związków z mężczyznami. Jest wręcz wrogo do nich nastawiona, jednak do czasu. Artur, na którego wpada wielokrotnie, jakby był jej przeznaczeniem, pomału łamie jej mur. Czy mu się uda? Czy Kinga odnajdzie swoje szczęście?
Do książki mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony ją przeczytałam i nie żałuje tego. Z drugiej daleko mi do zachwycania się nią. Nie jest to książka, którą czyta się jednym tchem, nie mogąc się oderwać, mało się w niej dzieje, co sprawia, że momentami jest trochę nudna.
Kolejna sprawa to fakt, że miały być dwie główne bohaterki – Kinga i Milena. Książka jednak napisana jest głównie oczami Kingi, która wspomina o siostrze. Rozdziały oczami Mileny są prawie na samym końcu książki, osobiście po przeczytaniu opisu na okładce byłam pewna, że będzie się ją czytać zamiennie, raz z perspektywy Kingi, raz Mileny.
Kinga jest bohaterką po przejściach. Nie może się pozbierać po traumatycznych przeżyciach, zraniona, płaczliwa, nie chce dopuścić do siebie nikogo. Jest dość wybuchowa, potrafi nakrzyczeć na obcego mężczyznę, czy własną przyjaciółkę, z drugiej pomaga zupełnie obcej dziewczynie (wysłuchuję jej historię, pozwala się wygadać, tłumaczy, że jest wyjście z sytuacji, w jakiej się znalazła). Z jednej strony bardzo kocha siostrę i tatę, są dla niej najważniejsi na świecie, z drugiej, kiedy zostaje skrzywdzona przez narzeczonego siostry, ukrywa to, nic jej nie mówi.
Jak smakuje szczęście to książka, której przeczytania nie żałuję, jednak nie zaliczę jej do historii, którymi się zachwycam. To książka z tych, co się przeczyta i dość szybko o niej zapomni. Dobra, kiedy nie mamy czasu na czytanie kilkuset stron naraz, potrzebujemy pozycji „lekkiej”, którą da się czytać na raty. Czy polecam? Tak, jeśli szukacie pozycji lekkiej, która nie wywoła u Was lawiny uczuć, którą chcecie czytać „na raty”.
Kinga nie może poradzić sobie ze śmiercią ukochanej mamy, która chorowała na raka. Jej odejście, a później wielki zawód miłosny sprawiają, że zamknęła się w sobie. Nie poszła na studia, pracuje w kawiarni, mieszka z przyjaciółką, unika związków z mężczyznami. Jest wręcz wrogo do nich nastawiona, jednak do czasu. Artur, na którego wpada wielokrotnie, jakby był jej przeznaczeniem, pomału łamie jej mur. Czy mu się uda? Czy Kinga odnajdzie swoje szczęście?
Do książki mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony ją przeczytałam i nie żałuje tego. Z drugiej daleko mi do zachwycania się nią. Nie jest to książka, którą czyta się jednym tchem, nie mogąc się oderwać, mało się w niej dzieje, co sprawia, że momentami jest trochę nudna.
Kolejna sprawa to fakt, że miały być dwie główne bohaterki – Kinga i Milena. Książka jednak napisana jest głównie oczami Kingi, która wspomina o siostrze. Rozdziały oczami Mileny są prawie na samym końcu książki, osobiście po przeczytaniu opisu na okładce byłam pewna, że będzie się ją czytać zamiennie, raz z perspektywy Kingi, raz Mileny.
Kinga jest bohaterką po przejściach. Nie może się pozbierać po traumatycznych przeżyciach, zraniona, płaczliwa, nie chce dopuścić do siebie nikogo. Jest dość wybuchowa, potrafi nakrzyczeć na obcego mężczyznę, czy własną przyjaciółkę, z drugiej pomaga zupełnie obcej dziewczynie (wysłuchuję jej historię, pozwala się wygadać, tłumaczy, że jest wyjście z sytuacji, w jakiej się znalazła). Z jednej strony bardzo kocha siostrę i tatę, są dla niej najważniejsi na świecie, z drugiej, kiedy zostaje skrzywdzona przez narzeczonego siostry, ukrywa to, nic jej nie mówi.
Jak smakuje szczęście to książka, której przeczytania nie żałuję, jednak nie zaliczę jej do historii, którymi się zachwycam. To książka z tych, co się przeczyta i dość szybko o niej zapomni. Dobra, kiedy nie mamy czasu na czytanie kilkuset stron naraz, potrzebujemy pozycji „lekkiej”, którą da się czytać na raty. Czy polecam? Tak, jeśli szukacie pozycji lekkiej, która nie wywoła u Was lawiny uczuć, którą chcecie czytać „na raty”.
Moja
ocena – 5\10
Serdecznie zapraszam na
stronę Wydawnictwo WasPos oraz na FB.
Kazda ksiazke da sie przeczytac ja lubie takie i ta misie podobala
OdpowiedzUsuńWygląd na fajną czasem warto przeczytać nie tylko lekkie pozycję
OdpowiedzUsuńTematyka trudna, ja od czasu do czasu sięgam po takie książki.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że byłoby mi też ciężko ale z ciekawości pewnie bym przeczytala całą
OdpowiedzUsuńWolę ciekawsze historie, które faktycznie wciągają
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie,zatem jest warta swojej uwagi.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu recenzji sięgnęła bym po książkę i poznała lpsy bohaterów Dagmara Krajewska
OdpowiedzUsuńChyba nie mój gust
OdpowiedzUsuńTrudna tematyka ale chętnie bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńLubię, gdy książka wciąga mnie, ale ta wydaje się mimo wszystko interesująca 🙂
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy opis
OdpowiedzUsuńCiekawe czy w tej książce znajdziemy odpowiedź jak "smakuje" szczęście,zapowiada się ciekawa historia dwóch sióstr.
OdpowiedzUsuńpanie może jednak po tą książkę sięgną pomimo średniej oceny
OdpowiedzUsuńSuper się czyta
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńPaulina Wiśniewska