Rozdział
trzeci
Matteo
Może
Gianna tego jeszcze nie rozumiała, ale małżeństwo miało stać
się jej klatką, czy tego chciała, czy nie.
Poprzedniej nocy, po naszym
pocałunku, wróciłem na imprezę, żeby upić się do
nieprzytomności i natknąłem się na swojego ojca-bydlaka
oraz Rocca Scuderi. Rozmawiali o Giannie; miała poślubić jakiegoś
starego zgreda, który był znany z traktowania kobiet twardą ręką.
Nic wtedy nie powiedziałem, ponieważ znałem ojca. Gdyby pomyślał,
że proszę o rękę Gianny, ponieważ jej pożądam, lubię ją lub
chcę ją chronić przed gorszym losem, nigdy nie zgodziłby się
mnie z nią zeswatać.
Teraz, rankiem, po prezentacji
prześcieradła, szybko złapałem Lucę, gdy razem z Arią ruszył
do sypialni.
– Chyba będziecie musieli,
gołąbeczki, odłożyć miłosną gimnastykę na później. Muszę z
tobą porozmawiać, Luca.
Luca i Aria odwrócili się do
mnie. Aria oblała się rumieńcem i spojrzała do góry, na mojego
brata, z mieszanką zmartwienia i zażenowania. Luca posłał mi
wkurzone spojrzenie, po czym skierował wzrok na swoją żonę.
– Idź sama. Sprawdź, czy
służące spakowały wszystkie twoje rzeczy. Niedługo do ciebie
przyjdę. – Szybko zniknęła w sypialni.
– Prześcieradło było
atrapą, co? Mój starszy brat oszczędził swoją dziewiczą pannę
młodą.
Luca zgromił mnie wzrokiem,
robiąc krok w moją stronę.
– Ciszej, kurwa.
– Co się stało? Wypiłeś za
dużo i nie mógł ci stanąć? – zapytałem.
– Spierdalaj. Jak gdyby
alkohol kiedykolwiek mnie powstrzymał – powiedział.
– No to o co chodzi?
Spiorunował mnie spojrzeniem.
– Zaczęła płakać –
wyznał.
Zaśmiałem się. Wyciągnąłem
rękę, sięgając do kabury z nożem znajdującej się na jego
przedramieniu i pociągnąłem za nią, odsłaniając małą ranę.
Luca wyrwał mi się.
– Zaciąłeś się.
Wyglądał, jakby rozważał,
czy nie chciałby mnie poćwiartować na małe kawałeczki. Ponieważ
nadal potrzebowałem jego pomocy, postanowiłem ograniczyć
dokuczanie mu do minimum.
– Wiedziałem. Zeszłej nocy
powiedziałem Giannie, żeby nie martwiła się o Arię. Masz słabość
do dam w opresji.
– Ja nie… – Zmarszczył
brwi. – Byłeś sam na sam z Gianną?
Skinąłem głową i odciągnąłem
go od sypialni, w razie gdyby Aria próbowała nas podsłuchiwać.
Przekazałaby wszystko siostrze.
– Pocałowałem ją i smakuje
nawet lepiej, niż wygląda – oznajmiłem.
– Nie wierzę, kurwa, że w
moją pierdoloną noc poślubną zaszedłeś dalej ode mnie –
wymamrotał Luca.
– Panie nie mogą się oprzeć
mojemu wdziękowi.
Położył rękę na moim
ramieniu.
– To nie jest śmieszne,
Matteo. Mafii z Chicago nie będzie do śmiechu, jeśli zaczniesz
sobie rozdziewiczać ich dziewczyny.
– Nikogo nie rozdziewiczyłem.
Pocałowałem ją – zaznaczyłem.
– Ta, jakby to miał być
koniec.
– Chcę ją rozdziewiczyć,
ale nie jestem idiotą.
Luca przybrał wyraz twarzy
mówiący „na pewno?”.
– Chcę ją poślubić –
oznajmiłem.
Luca zatrzymał się gwałtownie.
– Powiedz mi, że żartujesz.
– Nie żartuję. Właśnie
dlatego potrzebuję twojej pomocy. Ojciec nie porozmawia w moim
imieniu ze Scuderim, jeśli będzie myślał, że chcę Gianny z
jakiegokolwiek innego powodu niż dla zemsty albo zrobienia jej na
złość. Znasz go.
– Więc co mam zrobić? –
zapytał.
– Pomóż mi go przekonać, że
Gianna mnie nienawidzi i obraziła mnie, więc chcę ją poślubić,
żeby była nieszczęśliwa – wyjaśniłem.
– A tak nie jest? Ta
dziewczyna cię nie znosi i właśnie dlatego jej pragniesz. Czym to
się różni od historii, którą mamy powiedzieć ojcu?
– Nie chcę, żeby była
nieszczęśliwa.
Spojrzał na mnie z
powątpiewaniem.
– Ostateczny rezultat może
być taki sam. Ona doprowadzi cię do szaleństwa. Zdajesz sobie z
tego sprawę, prawda? Naprawdę nie jestem pewien, czy chcę mieć ją
u siebie, w Nowym Jorku.
– Jakoś sobie z tym
poradzisz. A Aria ucieszy się, że jest przy niej siostra –
zauważyłem.
– Ty naprawdę myślisz, że
to przemyślałeś, co?
– Bo przemyślałem. Ojciec i
tak niedługo wybierze dla mnie jakąś sukę, która sprawi, że
będę nieszczęśliwy – stwierdziłem.
– Więc wolisz sam wybrać
sobie sukę, która sprawi, że będziesz nieszczęśliwy.
Strząsnąłem z siebie jego
dłoń.
– Gianna nie jest suką.
– Chcesz mnie przez nią
uderzyć – oznajmił Luca, uśmiechając się krzywo.
– Jest wiele powodów, dla
których chciałbym cię uderzyć.
– Chodź. Poszukamy ojca. –
Pokręcił głową.
Ruszyliśmy korytarzem i w dół
schodów w stronę biura ojca. Właśnie wychodził z pokoju.
Przybrałem wkurzoną minę.
– Nie wierzę, kurwa, w jej
tupet – krzyknąłem.
– Nic na to nie poradzisz –
powiedział Luca, a następnie zwrócił się do ojca. – Ruda córka
Scuderiego sprowokowała Matteo.
Ojciec uniósł brwi, ukazując
umiarkowane zainteresowanie.
– Jak? – Gestem zaprosił
nas do biura, a następnie zamknął za nami drzwi.
Udawałem wściekłego, podczas
gdy Luca wymyślił niedorzeczną historię, na której końcu Gianna
zapewniła mnie, że jej ojciec nigdy nie oddałby jej Nowemu Jorkowi
i że nikt go do tego nie przekona.
– Powiedziała to tak, jakbym
był od niej gorszy. Ta suka musi za to zapłacić. Nie obchodzi
mnie, czego chce. Chcę ją w swoim łóżku.
W oczach ojca pojawiło się
podekscytowanie. Ten sadysta naprawdę kupił tę bajeczkę, ponieważ
w jego pokręconym, głodnym władzy, zwyrodniałym umyśle miała
ona sens.
– Chyba mógłbym porozmawiać
ze Scuderim. Z chęcią się jej pozbędzie. Ciężko ją poskromić.
– Uśmiechnął się szerzej. – Będziesz musiał nauczyć ją
manier, Matteo.
– Nie martw się –
powiedziałem. Zamierzałem nauczyć ją wielu rzeczy.
Dwa dni później mój ojciec i
Scuderi dogadali się, a Gianna została moja. Teraz musiałem tylko
znaleźć dobrą chwilę na to, żeby jej o tym powiedzieć.
***
Gianna
Czcionka
niedostępna w Wordzie
Czasami
nocą, kiedy odtwarzałam w głowie nasz pocałunek, zastanawiałam
się, czy Matteo i ja naprawdę bylibyśmy takim złym pomysłem, ale
pewnego dnia Aria zadzwoniła i powiedziała mi o tym, że widziała,
jak Luca ją zdradza. Była to pobudka, której tak potwornie
potrzebowałam. Mężczyźni z mafii zawsze zabijali, zawsze
zdradzali i zawsze niszczyli wszystko, czego się dotknęli. Nie
zamierzałam nikomu pozwolić na to, żeby mnie tak traktował. Nie
chciałam nawet dawać im na to szansy. Chociaż moje ciało bardzo
pragnęło znowu pocałować Matteo, postanowiłam go od siebie
odtrącić. Ta jedna pieszczota to już i tak zbyt wiele. Gdybym
znowu pozwoliła mu się do siebie zbliżyć, nigdy nie dałby mi
spokoju.
Oczywiście, gdy w kilka tygodni
po ślubie Arii przyjechałam do Nowego Jorku, Matteo był w
mieszkaniu Luki, żeby zjeść z nami kolację. Szeroki uśmiech,
jaki mi posłał, kiedy siostra prowadziła mnie do stołu, sprawił,
że krew się we mnie zagotowała. Powiedział komukolwiek o naszym
pocałunku? Ja nie podzieliłam się tym sekretem nawet z Arią, a
mówiłam jej wszystko. To miała być długa kolacja.
***
Następnego
dnia przekonałam Arię, żeby zabrała mnie do klubu na tańce,
ponieważ rozpaczliwie chciałam zapomnieć o Matteo. Właśnie wtedy
po raz pierwszy spróbowałam wolności i z pewnością smakowała
dobrze. Nie tak dobrze jak Matteo, przypominał mi wkurzający
głosik, lecz wkrótce został zagłuszony dudnieniem muzyki na
parkiecie w Sphere. To było ożywcze doświadczenie – nieznajomi
rozbierali mnie wzrokiem, pragnęli mnie. Nigdy wcześniej nie byłam
tak seksownie ubrana, ponieważ nigdy mi na to nie pozwolono i co
dziwne, czułam, że mam władzę. Tańczyłam z jakimś wysokim
gościem, kiedy nagle odepchnął go na bok nie kto inny, jak Matteo
pierdolony Vitiello.
– Co ty, kurwa, robisz? –
warknął.
– Co ty, kurwa, robisz?
To nie twój interes. – Mój partner do tańca odzyskał równowagę
i podszedł do nas, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, Matteo
uderzył go pod żebrami, przez co tamten uklęknął; zaraz znaleźli
się przy nas dwaj ochroniarze i odciągnęli go.
Stałam kompletnie oniemiała.
– Czy ty, kurwa, zwariowałeś?
Matteo zbliżył twarz do mojej
i złapał mnie za ramię.
– Już nigdy tego nie zrobisz.
Nie pozwolę ci zabawiać się z innymi facetami – oznajmił.
– Z nikim się nie zabawiałam.
Po prostu tańczyłam. – Wtedy dotarły do mnie jego słowa. – Z
innymi facetami? Więc myślisz, że tylko dlatego, że cię
raz pocałowałam, możesz mi mówić, co powinnam robić ze swoim
życiem? Wiadomość z ostatniej chwili: nie jestem twoją
własnością, Matteo.
Uśmiechnął się chytrze.
– Och, ależ jesteś. –
Przeciągnął wzrokiem po moim skąpo ubranym ciele,
zatrzymując się na chwilę na nagich nogach. – Każdy centymetr
twojego ciała należy do mnie.
Strząsnęłam jego rękę.
– Jesteś nienormalny. Nie
zbliżaj się do mnie. – Nie mówiąc już nic więcej, ruszył za
Lucą, ale zostawił ze mną jednego ze swoich głupich goryli. Byłam
tak zła, że chciałam za nim pobiec i zacząć okładać go
pięściami, by zetrzeć go na proch.
Zamiast tego podeszłam do Arii,
która zamarła na środku parkietu; wyglądała na zagubioną.
– Co za dupek –
wymamrotałam.
Po chwili spojrzała na mnie.
– Kto?
– Matteo. Miał czelność
zabronić mi tańczyć z innymi facetami. A kim on niby jest? Moim
właścicielem? Walić go. – Aria wyglądała, jakby myślami była
daleko stąd. – Wszystko dobrze?
Skinęła głową.
– Tak. Chodźmy do baru. –
Fagasy Luki, Romero i Cesare, ruszyli za nami i Aria nakrzyczała na
nich. – Możecie pilnować nas z daleka? Doprowadzacie mnie do
szału.
Osłupiała patrzyłam, jak
szybkim krokiem idzie do baru i zamawia dla nas drinki. Romero i
Cesare bacznie przyglądali się nam z daleka. No i skończyła się
wolność i dobra zabawa. Znowu poczułam złość na Matteo, ale ją
przełknęłam. Nie chciałam pozwolić mu zepsuć sobie wieczora.
– Możesz iść tańczyć –
powiedziała Aria, posyłając mi słaby uśmiech i chwytając drink,
jakby to było jej koło ratunkowe.
– Za jakiś czas. Pobladłaś.
– Nic mi nie jest.
Nie wyglądała, jakby nic jej
nie było i nie byłam pewna, dlaczego nie chciała mi powiedzieć, o
co się martwiła. Jednak nie miałam prawa narzekać. W końcu sama
nie przyznałam się jej jeszcze do pocałunku.
– Muszę do ubikacji –
poinformowałam ją po kilku minutach ciszy.
– Ja muszę chwilę
posiedzieć.
Zawahałam się, zastanawiając
się, czy powinnam ją tak zostawiać, ale przecież nie była sama.
Dzięki zaborczości Luki Romero nie spuszczał z niej wzroku.
Ruszyłam na tył baru, gdzie
znajdowały się łazienki, starając się nie wyładowywać złości
na Cesare, który chodził za mną jak wkurzający cień. Kiedy kilka
minut później wróciłam do baru, rozpętało się piekło. Cesare
wspierał chwiejącą się Arię, podczas gdy Romero trzymał nóż
wbity w nogę jakiegoś obleśnego typa.
– Pójdziesz za mną. Jeśli
spróbujesz uciec, zginiesz – warknął Romero.
– Aria? – wyszeptałam.
Serce łomotało mi w piersi. Wyglądała, jakby mnie nie słyszała.
– Weź jej drinka. Ale nie pij
– rozkazał mi Cesare. Podniosłam szklankę, zbyt roztrzęsiona,
żeby wkurzać się na protekcjonalny ton jego głosu.
Ruszyliśmy na tyły budynku, a
następnie zeszliśmy do piwnicy. Aria ledwo mogła ustać na nogach.
Przez cały czas przebywałam obok niej. Kiedy weszliśmy do czegoś,
co wyglądało na biuro, moje spojrzenie przesunęło się na
rozłożonego w fotelu Matteo. Przyjrzał mi się, po czym omiótł
wzrokiem otoczenie. Wstał.
– Co się dzieje?
– Prawdopodobnie tabletka
gwałtu – wyjaśnił Romero.
Tabletka gwałtu? Spojrzałam
zmrużonymi oczami na dupka, który odurzył moją siostrę. Chciałam
go skrzywdzić, lecz w twarzy Matteo zobaczyłam coś, dzięki czemu
wiedziałam, że moje pragnienie zostanie spełnione. Obiecały mi to
jego oczy. Zdawałam sobie sprawę z tego, jak chore to było, jednak
z jakiegoś powodu jeszcze bardziej chciałam go za to pocałować.
Coś było ze mną bardzo nie
tak.
***
Zanim
Luca i Matteo zaczęli zajmować się tym bydlakiem, odesłano mnie i
Arię. Romero wyprowadził nas przez tylne drzwi na zewnątrz, gdzie
czekał na nas SUV. Kiedy usiadłam na tylnym siedzeniu i Aria
położyła głowę na moich kolanach, poczułam ukłucie w sercu.
Była taka bezbronna. Głaskałam jej blond włosy, słuchając jej
paplaniny. Przeraziło mnie to, że ktoś chciał ją skrzywdzić.
Chyba po raz pierwszy cieszyłam się z obecności ochroniarzy. Gdyby
nie oni, to ten chory sukinsyn porwałby Arię i ją zgwałcił. Ale
teraz miał dostać to, na co zasłużył i, co dziwne, nie
przeszkadzało mi to. Nienawidziłam mafii i tego, co sobą
reprezentowała, lecz w tej chwili nie potrafiłam zmusić się do
tego, żeby współczuć facetowi, który zaatakował Arię. Może to
był znak tego, jak bardzo to życie mnie ukształtowało, jak bardzo
popaprana byłam. Nie mogłam zapomnieć wyrazu twarzy Matteo. Tej
iskry podekscytowania, kiedy wyciągał nóż, zanim wyszłam z
pokoju z Arią. On i Luca byli bestiami. Nie miałam jeszcze
pewności, kto z tej dwójki był bardziej niebezpieczny, ale, co
najgorsze, części mnie spodobała się ta potworna odsłona Matteo.
***
Minął
prawie miesiąc, odkąd po raz ostatni widziałam Matteo. Z jakiegoś
powodu nadal nie mogłam zapomnieć tego, jak powiedział, że byłam
jego. Za każdym razem, gdy wspominałam nasz pocałunek, pozwalałam
tym słowom wysunąć się na pierwszy plan moich myśli, pozwalając
złości wymieść całe pożądanie. A nadal wspominałam ten głupi
pocałunek, ponieważ sprawy w domu miały się bardzo źle. Cały
czas kłóciłam się z ojcem, głównie przez mój nawyk mówienia
tego, co przychodziło mi na myśl; właśnie to zrobiłam dzisiaj.
– Mam w dupie, czego się ode
mnie oczekuje.
Matka uciszyła mnie, patrząc
na mnie szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami, ale ja już dawno
przestałam kogokolwiek słuchać. Jeśli jeszcze choć raz miałabym
usłyszeć od ojca, że powinnam zachowywać się jak kobieta z
klasą, chyba bym zwariowała.
– Dlaczego tak trudno ci to
zrozumieć? Nie chcę być damą, a już na pewno nie chcę zostać
dobrą żoneczką jakiegoś dupka z mafii. Wolałabym poderżnąć
sobie gardło, niż tak skończyć.
Chociaż dobrze wiedziałam, co
zaraz nastąpi, nawet nie próbowałam zrobić uniku. Ojciec uderzył
mnie otwartą dłonią w twarz. To był jeden z jego lżejszych
ciosów, co zazwyczaj nie zwiastowało niczego dobrego. Bił mocno,
tylko jeśli brakło mu słów, żeby złamać mojego ducha. Kiedy
uderzenia były słabsze, wiedziałam, że nie spodoba mi się to, co
zaraz powie. Złapał mnie silnie za ramiona, zmuszając do
spojrzenia sobie w oczy.
– To może zacznij już szukać
jakiegoś ostrego noża, Gianno, ponieważ Vitiello i ja
postanowiliśmy wydać cię za jego syna, Matteo – oznajmił.
Otworzyłam szeroko usta.
– Co?
– Musiałaś zrobić na nim
niezłe wrażenie, ponieważ sam poprosił ojca, żeby to załatwił.
– Nie zrobisz tego! –
wrzasnęłam.
– Zrobię. I to nie był mój
pomysł. Matteo zdawał się nalegać na poślubienie ciebie.
– Co za bydlak.
Ojciec zacisnął dłonie i
skrzywiłam się z bólu. Lily patrzyła szeroko otwartymi,
niebieskimi oczami. Ona i Aria doświadczały czasem brutalniejszej
strony naszego ojca, jednak zazwyczaj rezerwował policzkowanie i
okrucieństwo dla mnie – swojej złej córki.
– Właśnie dlatego cieszę
się, że nie będziesz już na naszym terytorium. Jeśli wydałbym
cię za któregoś z naszych żołnierzy, musiałbym ukarać jednego
z naszych za pobicie cię na śmierć za twoją bezczelność. Ale
jeśli Matteo Vitiello postanowi wbić w ciebie trochę rozsądku,
nie będę musiał nic robić, ponieważ nie mogę ryzykować wojny z
Nowym Jorkiem.
Przełknęłam urażoną dumę.
Wiedziałam, że lubił mnie najmniej i tak naprawdę nie
potrzebowałam jego aprobaty czy czułości, lecz te słowa i tak
zabolały. Matka, oczywiście, nic nie powiedziała, tylko wpatrywała
się w swój talerz, składając i rozkładając głupią serwetkę.
Oczy Lily zaszły łzami, jednak rozumiała, żeby nie otwierać ust,
gdy ojciec był w słabym nastroju. Ona i Aria zawsze miały lepszy
instynkt samozachowawczy ode mnie.
– Kiedy to postanowiłeś? –
zapytałam twardo, chcąc ukryć swoje uczucia.
– Matteo przyszedł do mnie z
ojcem zaraz po ślubie Arii.
I nagle zdałam sobie sprawę z
tego, kiedy Matteo postanowił mnie poślubić. To było w dzień po
naszym pocałunku, po tym, jak powiedziałam mu, że nigdy nie
zostanę jego żoną. Ten arogancki dupek nie potrafił znieść
ataku na swoje ego. Zamierzał zostać moim mężem, żeby coś
udowodnić – zawsze dostawał to, czego chciał i to on miał
władzę, podczas gdy ja byłam marionetką w rękach mafii.
– Nie wyjdę za niego ani
nikogo innego. Nie obchodzi mnie, co powiesz. Nie obchodzi mnie, co
mówi rodzina Vitiello. Nic mnie to, kurwa, nie obchodzi.
Ojciec potrząsnął mną tak
mocno, że zadźwięczało mi w uszach.
– Zrobisz, co ci każę,
dziewczyno, albo, przysięgam, będę cię bił, aż zapomnisz, jak
masz na imię – zagroził.
Zgromiłam go wzrokiem. Nigdy
nie nienawidziłam kogoś równie mocno, co mężczyzny stojącego
teraz przede mną, a jednak część mnie, jakaś pełna nadziei,
głupia, słaba część mnie go kochała.
– Po co to robisz? To nie jest
konieczne. Już oddaliśmy im Arię, żeby zawrzeć pokój. Dlaczego
zmuszasz mnie do małżeństwa? Dlaczego nie możesz pozwolić mi
pójść do college’u i być szczęśliwą?
Skrzywił się z obrzydzeniem.
– Pójść do college’u?
Naprawdę jesteś aż tak głupia? Zostaniesz żoną Matteo. Będziesz
mu grzała łóżko i rodziła dzieci. Koniec dyskusji. A teraz idź
do swojego pokoju, zanim stracę cierpliwość.
Lily posłała mi błagające
spojrzenie. Moja młodsza siostra przejęła dawny obowiązek Arii i
teraz to ona pilnowała, żebym nie wpadała w kłopoty. Gdyby nie
ona, kontynuowałabym kłótnię. Nie obchodziłoby mnie, ile razów
wymierzyłby mi ojciec; nie zmieniłoby to mojego zdania.
Odwróciłam się na pięcie i
pobiegłam do pokoju, gdzie chwyciłam za telefon i rzuciłam się
na łóżko. Szybko wybrałam numer Arii, która odebrała po drugim
sygnale. Na dźwięk jej głosu powstrzymywane do tej pory łzy
wypłynęły mi z oczu. Przynajmniej nasz cholerny ojciec ich nie
zobaczył.
– Aria – wyszeptałam. Łzy
już zaczynały płynąć szybciej.
– Co się stało, Gianna? Co
się dzieje? Stała ci się krzywda?
– Ojciec oddaje mnie Matteo. –
Te słowa brzmiały tak niedorzecznie. Nikt ze świata zewnętrznego
nie potrafiłby ich zrozumieć. Nie byłam jakimś meblem, który
mógł zostać komuś przekazany, a jednak właśnie tak wyglądała
moja rzeczywistość.
– Jak to: oddaje cię Matteo?
– powtórzyła.
– Salvatore Vitiello
powiedział ojcu, że Matteo chce się ze mną ożenić. Ojciec się
zgodził!
– Ojciec ci to wyjaśnił? Nie
rozumiem. Przecież jestem w Nowym Jorku. Nie musi wydawać cię za
niego.
– Nie wiem. Może chciał mnie
ukarać za to, że mówię, co myślę. Wie, jak bardzo nie cierpię
naszych mężczyzn i jak nienawidzę Matteo. Chce, żebym cierpiała.
– To nie była do końca prawda. Tak naprawdę nie nienawidziłam
Matteo, przynajmniej nie bardziej niż każdego innego członka
mafii. Nienawidziłam tego, co sobą reprezentował i co robił,
nienawidziłam tego, że poprosił ojca o moją rękę, jakby moje
zdanie się w ogóle nie liczyło.
– Gianna… Tak mi przykro.
Może poproszę Lucę, by przekonał Matteo do zmiany zdania. –
zaproponowała.
– Nie bądź naiwna, Aria.
Luca wie. Jest bratem Matteo i przyszłym capo. Takie decyzje
nie zapadają bez jego wiedzy.
– Kiedy podjęli tę decyzję?
– zapytała.
Po tym, jak byłam na tyle
głupia, żeby go pocałować.
– Kilka tygodni temu, jeszcze
przed tym, jak cię odwiedziłam. – Nie mogłam jej powiedzieć, że
zdarzyło się to na jej ślubie. Wtedy zaczęłaby obwiniać za to
siebie.
– Nie wierzę! Zamorduję go.
Wie, jak bardzo cię kocham. Wie, że znalazłabym jakiś sposób, by
do tego nie dopuścić.
W tej chwili Aria zabrzmiała
jak ja i chociaż moje serce urosło z miłości do niej, ponieważ
była gotowa mnie chronić, to nie mogłam na to pozwolić. Może
tego nie widziała, ale Luca był potworem i nie chciałam, żeby ją
skrzywdził, na pewno nie z mojego powodu; tym bardziej że już i
tak było na cokolwiek za późno.
– Nie rób sobie przeze mnie
problemów. Już jest za późno. Nowojorczycy i nasi
przypieczętowali umowę. Dokonało się, a Matteo nie wypuści mnie
ze swoich łapsk.
Nie miałam co do tego
wątpliwości. Nawet gdyby już mnie nie chciał, to nigdy by tego
nie przyznał. Zawsze sądziłam, że uda mi się uniknąć ślubu i
znajdę jakiś sposób na pójście do college’u oraz ułożenie
sobie życia poza światem mafii.
– Chcę ci pomóc, tylko nie
wiem jak – powiedziała ponuro Aria.
– Kocham cię, Aria. Nie
podcięłam sobie żył tylko dlatego, że po ślubie zamieszkam z
tobą w Nowym Jorku. – Nigdy nie uznawałam samobójstwa za realną
opcję, nigdy nie czułam się na tyle nieszczęśliwa, żeby to
zrobić, lecz czasami sprawy wyglądały tak, jakby to był jedyny
wybór, jaki mi pozostał. Jedyny sposób na to, by samej zadecydować
o własnym losie i zniszczyć plany mojego ojca. Jednak nigdy nie
zamierzałam tego tak naprawdę zrobić. Nie potrafiłabym skrzywdzić
w ten sposób swojego rodzeństwa i pomimo beznadziejnej przyszłości,
jaka mnie czekała, zbyt mocno chwytałam się życia.
– Gianna, jesteś
najsilniejszą osobą, jaką znam. Obiecaj, że nie zrobisz nic
głupiego. Jeśli zrobisz coś sobie, to nie będę mogła z tym żyć.
– Jesteś o wiele silniejsza
ode mnie. Ja tylko dużo gadam i postępuję brawurowo, ale to ty
jesteś twarda. Poślubiłaś Lucę, mieszkasz z nim. Nie wyobrażam
sobie takiego życia. – W Nowym Jorku widziałam przebłyski
mrocznej duszy Matteo, kiedy obiecał mi zabić dla mnie faceta,
który zaatakował Arię, i potem gdy był pokryty krwią jak Luca. W
tych oczach nie było żalu ani poczucia winy. Czasami zdawało mi
się, że to on był bardziej niebezpieczny z tej dwójki, ponieważ
nie potrafił nad sobą panować. Niekiedy myślałam, że swoją
towarzyskością ukrywał to, jaki popaprany był.
– Coś wymyślimy, Gianna –
powiedziała Aria.
Jednak nie mogła nic zrobić.
***
Tego
wieczora Matteo pierdolony Vitiello miał czelność do mnie
zadzwonić. Zignorowałam go. Nie było, kurwa, takiej opcji, żebym
z nim teraz rozmawiała. Nie po tym, co zrobił. Jeśli myślał, że
to koniec i że już wygrał, to się grubo mylił.
Milego czytania
OdpowiedzUsuńOj chętnie przeczytam cslkdc
OdpowiedzUsuńDużo fajnych książek,powieści,jak znajdę kiedyś czas to może nadrobię.
OdpowiedzUsuńzachęca do poczytania
OdpowiedzUsuńFajny fragment
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział,który czyta się wielkimi emocjami :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele opinii ale ten fragment mnie zdecydowanie przekonał ze warto po nią sięgnąć
OdpowiedzUsuńczyta się dobrze ten fragment
OdpowiedzUsuń