ROZDZIAŁ TRZECI
Z moich ust wydobywała
się para. Nawet gruby płaszcz nie chronił przed chicagowską zimą.
Śnieg trzeszczał pod moimi nogami, gdy szłam za matką do
ceglanego budynku, w którym znajdował się najbardziej ekskluzywny
salon ślubny w Środkowym Zachodzie. Umberto, jak zawsze, kroczył
za nami niczym cień. Kolejny żołnierz ojca zamykał pochód, idąc
za moimi siostrami.
Kiedy weszłyśmy do
oświetlonego sklepu przez mosiężne drzwi obrotowe, od razu
podbiegła do nas właścicielka oraz dwie sprzedawczynie.
– Wszystkiego
najlepszego, panno Scuderi – powiedziała śpiewnie.
Zmusiłam się do
uśmiechu. Powinnam świętować osiemnaste urodziny, ale zamiast
tego musiałam martwić się nadchodzącym ślubem. Przyszłego męża
nie widziałam od dnia, w którym uciął Raffaele palec. Wysyłał
mi za to drogą biżuterię na kolejne urodziny, gwiazdkę,
walentynki oraz w rocznicę naszych zaręczyn, i do tego ograniczał
się nasz kontakt przez ostatnie trzydzieści miesięcy. Widziałam w
internecie zdjęcia, na których pojawiał się z innymi kobietami,
ale kiedy do prasy dotrze informacja o naszych zaręczynach, nie
będzie już mógł się z nimi pokazywać.
Nie spodziewałam się, że
przestanie sypiać ze swoimi dziwkami. Poza tym miałam to gdzieś.
Może dopóki będzie miał inne kobiety, nie pomyśli o mnie w ten
sposób.
– Czy dobrze mnie
poinformowano? Do ślubu pozostało zaledwie pół roku? –
zaszczebiotała kobieta. Tylko okazywała ekscytację, jednak nie
mogłam się jej dziwić – miała dziś sporo zarobić. Ślub,
przypieczętowujący unię między chicagowską i nowojorską mafią,
musiał być okazały. Pieniądze nie grały roli.
Przytaknęłam. Od dnia, w
którym zamienię jedną złotą klatkę na drugą, dzieliło mnie
tylko sto sześćdziesiąt sześć dni. Mimo że Gianna nie wyraziła
na głos swojej opinii, jej spojrzenie mówiło wszystko. Miała
prawie siedemnaście lat i w końcu prawie nauczyła się
zachowywać swoje odczucia dla siebie.
Właścicielka
zaprowadziła nas do przymierzalni. Umberto i pozostali mężczyźni
zostali za kurtyną, a Lily i Gianna opadły na białą pluszową
kanapę, podczas gdy matka zaczęła przeglądać suknie ślubne na
wieszakach. Stanęłam na środku pomieszczenia. Widok tego całego
białego tiulu, jedwabiu, koronki i brokatu, a także myśl o tym, co
te rzeczy reprezentowały, sprawiły, że w moim gardle powstała
gula. Niedługo miałam zostać mężatką. Ściany przymierzalni
zdobiły cytaty o miłości, które wydawały mi się mało zabawnym
żartem, biorąc pod uwagę okrutne realia mojego życia. Czymże
była miłość, jeśli nie głupiutką mrzonką?
Czułam na sobie wzrok
właścicielki salonu i jej asystentek, więc wyprostowałam plecy,
zanim podeszłam do matki. Nikt nie mógł się dowiedzieć, że
byłam pionkiem w grze o władzę, a nie szczęśliwą panną młodą.
W końcu wróciła do nas właścicielka salonu i pokazała nam
najdroższe suknie.
– Jaka suknia
spodobałaby się przyszłemu mężowi? – zapytała przymilnie.
– Najlepsza byłaby
niewidzialna – wypaliła Gianna, na co matka spiorunowała ją
wzrokiem. Spłonęłam rumieńcem, ale kobieta tylko się zaśmiała,
jakby komentarz mojej siostry był zachwycająco zabawny.
– Takie atrakcje
zarezerwowane są na noc poślubną, czyż nie? – Puściła do mnie
oko.
Wybrałam najdroższą
suknię z kolekcji, brokatową z górą zdobioną perełkami i
srebrzystymi nićmi, układającymi się w delikatny kwiecisty wzór.
Suknia jak ze snu.
– To platynowe nici
– oznajmiła kobieta, tłumacząc w ten sposób kosmiczną cenę. –
Myślę, że panu młodemu spodoba się pani wybór.
Znała go zatem lepiej niż
ja. Luca wciąż był dla mnie obcym człowiekiem.
***
Wesele miało się odbyć
w ogromnym ogrodzie rezydencji Vitiellich w Hamptons. Przygotowania
do uroczystości ruszyły pełną parą i choć nie zdążyłam
jeszcze dotrzeć na miejsce, matka informowała mnie na bieżąco o
postępach prac, mimo że jej o to nie prosiłam.
Kiedy razem z rodziną
przyjechałam do Nowego Jorku, zaszyłyśmy się z siostrami w naszym
apartamencie w manhattańskim hotelu Mandarin Oriental. Salvatore
Vitiello zaproponował, żebyśmy pięć dni dzielących nas od ślubu
spędzili w jego rezydencji, ale ojciec mu podziękował. Po trzech
latach niepewnej współpracy wciąż sobie nie ufali, co mnie
cieszyło. Nie chciałam przestąpić progu tamtego domu, dopóki nie
będę musiała.
Ojciec pozwolił mi
dzielić apartament z Lily i Gianną, więc on i matka mieli
oddzielny tylko dla siebie. Oczywiście, przed każdymi z trojga
drzwi do naszych pokoi koczował ochroniarz.
– Naprawdę musimy
uczestniczyć w jutrzejszym przyjęciu zorganizowanym na cześć
panny młodej? – zapytała Lily, siedząc na sofie i machając
gołymi nogami, przerzuconymi przez oparcie. Matka ciągle
powtarzała, że Nabokov musiał myśleć o Lilianie, gdy pisał
Lolitę. Gianna prowokowała słowami, a Lily ciałem. Młodsza
z sióstr skończyła w kwietniu czternaście lat i wykorzystywała
swoje dopiero co pojawiające się krągłości, aby wkurzać
wszystkich wokół. Wyglądała jak nastoletnia modelka Thylane
Blondeau, z tym że Lily miała odrobinę jaśniejsze włosy i
brakowało jej przerwy między jedynkami.
Martwiłam się o nią.
Wiedziałam, że w ten sposób buntuje się przeciwko życiu w
klatce, i choć żołnierzy ojca bawiły podejmowane przez nią próby
flirtu, pozostali mężczyźni z chęcią potraktowaliby jej
zachowanie na poważnie.
– Jasne, że musimy
– mruknęła Gianna. – Aria jest przecież szczęśliwą panną
młodą, pamiętasz?
Lily parsknęła.
– Oczywiście. –
Nagle wstała. – Nudzi mi się. Chodźmy na zakupy.
Ten pomysł nie przypadł
Umberto do gustu – nawet gdy pomagał mu jeszcze jeden ochroniarz,
to i tak twierdził, że niemal jest niemożliwe, by nad nami
zapanować, ale ostatecznie, jak zawsze, przystał na naszą
zachciankę.
***
Kiedy byłyśmy w sklepie
z ciuchami dla fanek rocka, które tak interesowały Lily, dostałam
wiadomość od Luki. Pierwszy raz od dawna skontaktował się
bezpośrednio ze mną, więc wbiłam wzrok w ekran telefonu. W
przymierzalni Gianna zerknęła mi przez ramię.
– Spotkajmy się u
ciebie w hotelu o szóstej wieczorem. Luca – przeczytała. – Jak
miło, że poprosił o spotkanie.
– Czego może
chcieć? – szepnęłam. Miałam nadzieję, że nie będę musiała
na niego patrzeć do dnia naszego ślubu.
– Dowiemy się
tylko w jeden sposób – odpowiedziała siostra, przeglądając się
w lustrze.
***
Denerwowałam się, gdyż
od dawna nie widziałam Luki. Poprawiłam włosy, a po chwili
przygładziłam koszulkę. Gianna namówiła mnie, żebym włożyła
czarne, opięte jeansy, które dziś kupiłam, ale teraz
zastanawiałam się, czy ubranie się w coś mniej przykuwającego
uwagę nie byłoby lepszym pomysłem. Od spotkania dzielił mnie
jeszcze tylko kwadrans, a nawet nie wiedziałam, gdzie miało się
odbyć. Założyłam, że zadzwoni, gdy dotrze tutaj i poprosi, abym
zeszła do lobby.
– Przestań się
wiercić – beształa mnie Gianna ze swojego miejsca na sofie, gdzie
czytała magazyn.
– Naprawdę uważam, że
wybrałam zły strój.
– Mylisz się.
Mężczyznami łatwo manipulować. Lily ma zaledwie czternaście lat,
a już to rozgryzła. Ojciec powtarza, że jesteśmy słabszą płcią,
ponieważ nie nosimy broni, ale dysponujemy jej innym rodzajem i
lepiej, żebyś zaczęła go używać, Ario. Jeśli chcesz przetrwać
małżeństwo z tym mężczyzną, to będziesz musiała nauczyć się
wykorzystywać swoje ciało, aby wodzić go za nos. Faceci, nawet
tacy zimnokrwiści dranie, mają słabość – wisi im ona między
nogami.
Nie wierzyłam, że Lucą
można było tak łatwo manipulować. Nie wyglądał mi na faceta,
który łatwo tracił kontrolę, prócz chwil, w których sam z niej
rezygnował. Nie byłam też pewna, czy chciałam, aby w taki sposób
postrzegał moje ciało.
Wzdrygnęłam się,
słysząc pukanie do drzwi i od razu spojrzałam na zegarek. Za
wcześnie na wizytę Luki, poza tym nie przyszedłby do naszego
apartamentu, prawda?
Lily wybiegła ze swojej
sypialni i popędziła do drzwi, zanim ja czy Gianna zdążyłyśmy
się ruszyć. Najmłodsza z moich sióstr miała na sobie strój
rockmenki, składający się z dopasowanych czarnych spodni ze skóry
i przylegającej do ciała koszulki w tym samym kolorze. Wydawało
jej się, że wygląda niezwykle dorośle, ale w naszych oczach była
czternastolatką, która za bardzo starała się uchodzić za
starszą.
Otworzyła drzwi i wypięła
biodro, próbując przybrać seksowną pozę. Gianna jęknęła, ale
nie zwróciłam na to uwagi, bo Lily zaszczebiotała:
– Hej, Luca.
Podeszłam bliżej, żeby
go zobaczyć. Patrzył z góry na moją młodszą siostrę i widać
było, że nie wiedział, kto otworzył drzwi. Stali za nim Matteo,
Romero i Cesare. Wow, przyprowadził swoją świtę. A gdzie się
podziewał Umberto?
– Liliana,
najmłodsza siostra – powiedział w końcu Luca, ignorując
flirciarską minę Lily.
Siostra ściągnęła
brwi.
– Nie jestem aż
tak młoda.
– Jesteś –
rzuciłam dobitnie, podchodząc do niej i kładąc dłonie na jej
ramionach. Była zaledwie kilka centymetrów niższa ode mnie. –
Idź do Gianny.
Lily spojrzała na mnie z
niedowierzaniem, ale się oddaliła.
Serce biło mi jak
oszalałe, gdy odwróciłam się twarzą do Luki. Zatrzymał na
chwilę wzrok na moich nogach, a później powoli przesuwał go w
górę, aż dotarł do mojej twarzy. Ostatnim razem, gdy go widziałam
w jego spojrzeniu nie dostrzegłam tego, co teraz i z obawą
uświadomiłam sobie, że było to pożądanie.
– Nie wiedziałam,
że spotkamy się w moim apartamencie – palnęłam, po czym dotarło
do mnie, iż należało się z nim przywitać, a przynajmniej nie
zachowywać się tak bezczelnie.
– Wpuścisz mnie?
Wahałam się przez
chwilę, po czym zrobiłam krok w tył, przepuszczając mężczyzn.
Tylko Cesare został na korytarzu i zamknął drzwi.
Matteo podszedł do
Gianny, która szybko usiadła prosto i posłała mu najokropniejsze
spojrzenie, na jakie było ją stać, podczas gdy Lily, oczywiście,
uśmiechnęła się do niego.
– Mogę zobaczyć
twoją spluwę? – zapytała uwodzicielsko.
Matteo wyszczerzył zęby
w uśmiechu, ale zanim zdołał odpowiedzieć, wtrąciłam się:
– Nie, nie możesz.
Czułam na sobie wzrok
Luki ponownie podziwiającego moje nogi i tyłek. Gianna przekazała
mi wzrokiem: „A nie mówiłam?”. Chciała, żebym wykorzystała
przeciw narzeczonemu swoje ciało, ale problem tkwił w tym, że
wolałabym, aby Luca je ignorował, ponieważ obawiałam się
jakiejkolwiek alternatywy.
– Nie powinniście
przebywać z nami bez przyzwoitki – mruknęła Gianna. – To
niestosowne.
Niemal prychnęłam. Jakby
Giannę obchodziły zasady.
Luca zmrużył oczy.
– Gdzie Umberto?
Czy nie powinien pilnować wejścia?
– Zapewne zrobił
sobie przerwę na toaletę lub papierosa – stwierdziłam,
wzruszając ramionami.
– Często zostawia
was bez ochrony?
– O, tylko cały
czas – powiedziała prześmiewczo Gianna. – Widzisz, wymykamy się
w każdy weekend, bo założyłyśmy się, która z nas poderwie
więcej facetów.
Lily zachichotała
dźwięcznie.
– Jeśli mogę na
słówko, Aria – poprosił Luca, patrząc na mnie tymi swoimi
zimnymi oczami.
Gianna wstała i podeszła
do nas.
– Och, na litość
boską, żartowałam! – powiedziała, próbując stanąć między
mną a Lucą, ale Matteo złapał ją za rękę i odciągnął.
Lily obserwowała wszystko
szeroko otwartymi oczami, a Romero stał oparty o drzwi, udając, że
to, co się tu dzieje nie jest jego sprawą.
– Puść mnie albo
połamię ci palce – warknęła Gianna.
Matteo zabrał rękę,
uśmiechając się szeroko.
– Chodź –
powiedział Luca, dotykając moich pleców. Powstrzymałam się, żeby
nie westchnąć głośno. Jeśli zauważył moją reakcję, to jej
nie skomentował. – Który pokój jest twój?
Serce zaczęło mi bić w
niebezpiecznie wolnym rytmie, gdy wskazałam ruchem głowy drzwi po
lewej. Luca poprowadził mnie do drugiego pomieszczenia, ignorując
sprzeciw Gianny.
– Zadzwonię do
ojca! Nie wolno ci.
Weszliśmy do mojego
pokoju, Luca zamknął za nami drzwi. Nie mogłam powstrzymać
ogarniającego mnie strachu. Gianna nie powinna się odzywać. Kiedy
Luca stanął twarzą do mnie, wyjaśniłam:
– Gianna żartowała.
Nawet się jeszcze z nikim nie całowałam, przysięgam. – Na
moją twarz wstąpił rumieniec, ale nie chciałam zezłościć Luki
z powodu czegoś, co nie miało nigdy miejsca.
Przez chwilę intensywnie
wpatrywał się w moje oczy.
– Wiem.
Uchyliłam wargi.
– Och... To
dlaczego się złościsz?
– Czy wyglądam na
zdenerwowanego?
Postanowiłam nie
odpowiadać.
Uśmiechnął się
ironicznie.
– Nie znasz mnie za
dobrze.
– Nie z własnej
winy – mruknęłam pod nosem.
Dotknął mojego
podbródka, a ja zamieniłam się w posąg z soli.
– Przypominasz
płochliwą łanię schwytaną przez wilka. – Nie zdawał sobie
nawet sprawy z trafności tego porównania i moich wyobrażeń o nim.
– Nie obejdę się z tobą w ten sposób.
Chyba na mojej twarzy
odmalowały się targające mną wątpliwości, bo zaśmiał się
krótko, pochylając głowę w kierunku mojej.
– Co robisz? –
zapytałam podenerwowana.
– Nie martw się,
nie wezmę jeszcze tego, co moje. Kilka dni nie zrobi mi różnicy,
skoro czekałem już trzy lata.
Niewiarygodne, że to
powiedział. Oczywiście nie mogła mnie ominąć noc poślubna z
prawdziwego zdarzenia, ale wmówiłam sobie, iż nie interesowałam
Luki.
– Ostatnio nazwałeś
mnie dzieckiem.
– Wydoroślałaś –
zauważył z drapieżnym uśmieszkiem. Jego usta znajdowały się
zaledwie kilka centymetrów od moich. – Utrudniasz to. Nie mogę
cię pocałować, kiedy tak na mnie patrzysz.
– To może będę
tak na ciebie patrzeć w naszą noc poślubną – rzuciłam mu
wyzwanie.
– Może zatem wezmę
cię od tyłu.
Mina mi zrzedła, a
cofając się, uderzyłam o ścianę.
Luca pokręcił głową.
– Wyluzuj. Żartowałem
– zapewnił cicho. – Nie jestem potworem.
– Czyżby?
Przybrał surowy wyraz
twarzy i stanął prosto, znów nade mną górując. Od razu
pożałowałam swoich słów.
– Chciałem omówić
z tobą środki bezpieczeństwa – wyjaśnił formalnym, pozbawionym
emocji tonem. – Gdy wprowadzisz się do mnie po ślubie, Cesare i
Romero będą cię chronić. Ale chcę, aby do tego czasu towarzyszył
ci Romero.
– Mam Umberto –
zapewniłam, na co pokręcił głową.
– Który robi sobie
za dużo przerw na toaletę. Od teraz Romero nie opuści twojego
boku.
– Będzie mnie też
pilnował, gdy będę pod prysznicem?
– Jeśli go o to
poproszę.
Uniosłam głowę,
próbując ostudzić w sobie gniew.
– Pozwoliłbyś
innemu mężczyźnie patrzeć na moje nagie ciało? Naprawdę musisz
mu ufać, skoro nie obawiasz się, że wykorzystałby sytuację.
W jego oczach buchnął
płomień.
– Romero jest
lojalny. – Pochylił się nade mną. – Nie martw się, będę
jedynym, który zobaczy cię nago. Już nie mogę się doczekać. –
Powiódł wzrokiem po moim ciele.
Złożyłam dłonie na
piersiach, omijając go wzrokiem.
– A co z Lily? Ona,
ja i Gianna wspólnie zajmujemy ten apartament. A widziałeś, jak
potrafi się zachowywać. Będzie flirtować z Romero. Zrobi
wszystko, aby go sprowokować. Muszę mieć pewność, że będzie
bezpieczna.
– Romero jej nie
dotknie. Liliana tylko się bawi. Jest małą dziewczynką. A on lubi
pełnoletnie i chętne kobiety.
A ty nie?, prawie
zapytałam, jednak ostatecznie zdusiłam w sobie słowa i kiwnęłam
głową.
Zerknęłam na łóżko,
które boleśnie przypominało mi o tym, co mnie czeka.
– Chciałem zapytać
o coś jeszcze. Bierzesz pigułki antykoncepcyjne?
Krew odpłynęła mi z
twarzy, gdy na niego spojrzałam.
– Oczywiście, że
nie.
Luca przyjrzał mi się
bacznie, emanując tym swoim wzbudzającym postrach spokojem.
– Matka powinna
zacząć podawać ci je przed ślubem.
Byłam całkiem pewna, że
wystarczy chwila, abym wpadła w histerię.
– Matka nigdy nie
zrobiłaby czegoś takiego. Nawet ze mną nie rozmawia na ten temat.
Luca uniósł brew.
– Ale wiesz, do
czego dochodzi podczas nocy poślubnej między kobietą i mężczyzną?
Drwił ze mnie, drań
jeden.
– Wiem, jak to
wygląda między normalnymi parami. W naszym przypadku jednak raczej
chodzi ci o gwałt.
Oczy Luki rozbłysły od
emocji.
– Chcę, abyś
zaczęła brać tabletki. – Podał mi małe opakowanie pigułek.
– Nie muszę
przejść wcześniej badań?
– Od kilku dekad
mamy lekarza, który dla nas pracuje. On mi to dał. Od razu zacznij
je brać, bo działają dopiero po czterdziestu ośmiu godzinach.
Nie mogłam w to uwierzyć.
Wydawało się, że odliczał czas do chwili, w której będzie mógł
się ze mną przespać. Żołądek mi się skurczył.
– A jeśli tego nie
zrobię?
Luca wzruszył ramionami.
– To użyję
prezerwatywy. W każdym razie w noc poślubną będziesz moja.
Otworzył drzwi i gestem
wskazał, żebym się ruszyła. Niczym w transie przeszłam do
salonu. Choć nie chciałam wkurzyć Luki, było już za późno na
żal. To nie będzie ostatni raz gdy go rozzłościłam.
Umberto stał przy Giannie
i Lily. Wyglądał na zdenerwowanego. Zmarszczył brwi, patrząc na
Lucę.
– Co tu robisz?
– W przyszłości
powinieneś lepiej wykonywać swoje obowiązki i ograniczyć przerwy
do minimum – polecił mu Luca.
– Odszedłem tylko
na kilka minut, poza tym przed pozostałymi drzwiami stoją inni
ochroniarze.
Gianna uśmiechnęła się
drwiąco, a Matteo nie odrywał od niej wzroku.
– Na co się
gapisz? – warknęła na niego siostra.
Matteo się nachylił.
– Na twoje seksowne
ciałko.
– To sobie patrz –
wzruszyła jednym ramieniem – bo tylko tyle możesz zrobić, jeśli
chodzi o moje seksowne ciałko.
– Przestań –
ostrzegł ją Umberto.
Nie patrzyłam na niego, a
na wyrachowaną twarz Matteo.
– Do ślubu ochronę
nad nią przejmie Romero – zarządził Luca. Umberto otworzył
usta, ale mój narzeczony uniósł dłoń. – Tak postanowiłem. –
Następnie odwrócił się do Romero, który od razu się
wyprostował. Oddalili się od nas o kilka kroków, a Gianna
przywarła do mnie.
– Co się dzieje?
– Romero jest moim
nowym ochroniarzem.
– Przyszły mąż
zaczyna cię kontrolować.
– Ciii. –
Obserwowałam Lucę i Romero. Ten drugi zerknął po chwili na Lily,
po czym kiwnął głową i coś powiedział. Kiedy do nas wrócili,
Luca oznajmił, że jego ochroniarz zostanie z nami. Odkąd
praktycznie nazwałam go potworem, zachowywał się ozięble.
– A co ja mam
robić? – zapytał Umberto.
– Możesz strzec
drzwi.
– Albo dołączyć
do nas na wieczorze kawalerskim – zaproponował Matteo.
– Nie interesuje
mnie taka zabawa – odparł Umberto.
Luca wzruszył ramionami.
– Jak wolisz.
Scuderi będzie bawić się z nami.
Ojciec miał z nimi pójść?
Nie wiedziałam nawet, co planowali.
Luca odwrócił się
twarzą do mnie.
– Pamiętaj, o czym
rozmawialiśmy.
Milczałam, zaciskając
palce na opakowaniu. Luca i Matteo wyszli bez słowa, a Romero
przytrzymał drzwi.
– Ty też możesz
wyjść – powiedział do Umberto, który spiorunował go wzrokiem,
ale wyszedł chwilę później. Romero zamknął drzwi i przekręcił
klucz w zamku.
Gianna rozdziawiła usta.
– Poważnie?
Chyba jaja sobie robisz?!
Romero oparł się o drzwi
i splótł ręce na piersiach, nawet nie reagując na jej słowa.
– Chodź, Gianna. –
Zaciągnęłam ją do kanapy, na którą opadłam.
Lily już siedziała w
fotelu, uważnie obserwując Romero. Gianna spojrzała na moją dłoń.
– Co to?
– Tabletki
antykoncepcyjne.
– Nie mów, że ten
dupek dał ci je, aby mógł cię przelecieć w noc poślubną.
Zacisnęłam wargi.
– Nie zamierzasz
ich brać, prawda?
– Muszę. Nie
powstrzymam w ten sposób Luki, a jedynie go rozzłoszczę.
Gianna pokręciła głową,
ale spojrzałam na nią błagalnie.
– Nie chcę się
kłócić. Obejrzyjmy coś, dobra? Potrzebuję rozproszyć myśli.
Po chwili siostra kiwnęła
głową. Wybrałyśmy jakiś film, ale ciężko było się na nim
skupić, kiedy przebywał z nami Romero.
– Będziesz tak
stał tam całą noc? – zapytałam w końcu. – Stresuję się
przez ciebie. Nie mógłbyś przynajmniej usiąść?
Podszedł do pustego
fotela i zajął miejsce. Zrzucił z ramion marynarkę, ukazując
białą koszulę i kaburę z dwoma pistoletami i długim nożem.
– Wow – szepnęła
Lily, ruszając do mężczyzny, który ciągle skupiał uwagę na
drzwiach. Siostra stanęła przed nim, więc musiał na nią
spojrzeć. Uśmiechnęła się i szybko usiadła mu na kolanach, a
Romero się spiął. Zerwałam się z sofy i ściągnęłam ją z
mężczyzny.
– Co się z tobą
dzieje, Lily? Nie możesz się tak zachowywać. Któregoś dnia źle
to się dla ciebie skończy. – Wielu mężczyzn nie rozumiało, że
prowokacyjne ciuchy i czyny nie oznaczały, iż kobieta tego
chciała.
Romero usiadł prosto.
– Nie skrzywdzi
mnie. Luca mu zabronił, prawda?
– Mógłby skraść
twoją cnotę, a następnie poderżnąć ci gardło, żebyś nikomu
się nie wygadała – oznajmiła bezceremonialnie Gianna.
Spiorunowałam ją
wzrokiem.
Lily szeroko otworzyła
oczy.
– Nie zrobiłbym
tego – zapewnił Romero. Odrobinę się przestraszyłyśmy, gdy
nagle się odezwał.
– Mogłeś tego nie
mówić – mruknęła Gianna. – Teraz będzie się umizgiwać do
ciebie.
– Idź spać, Lily
– rozkazałam. Siostra postąpiła, jak poleciłam, ale głośno
narzekała.
– Przepraszam –
powiedziałam. – Nie wie, co robi.
Romero kiwnął głową.
– Nie martw się.
Mam siostrę w jej wieku.
– Ile masz lat?
– Dwadzieścia.
– A od kiedy
pracujesz dla Luki? – Gianna wyłączyła telewizor, by w pełni
skupić się na przesłuchaniu.
Oparłam się na sofie.
– Od czterech lat,
ale oficjalnie należę do rodziny od sześciu.
– Musisz być
dobry, skoro Luca powierzył ci ochronę Arii.
Romero wzruszył
ramionami.
– Nie chodzi tylko
o to, że umiem walczyć. Luca wie, że jestem lojalny.
– Co znaczy, że
nie będziesz przystawiał się do Arii.
Przewróciłam oczami.
Romero zapewne żałował opuszczenia swojego posterunku przy
drzwiach.
– Luca wie, że
może mi zaufać w kwestii bezpieczeństwa tego, co należy do niego.
Gianna zacisnęła usta.
Byłoby lepiej, gdyby tego nie powiedział.
– Zatem gdyby naga
Aria wyszła ze swojego pokoju, a tobie by stanął, bo nic nie
możesz na to poradzić, Luca nie uciąłby ci fiuta?
Romero zatkało, po czym
zaczął się we mnie wpatrywać, jakby naprawdę obawiał się, że
mogłabym zrobić coś takiego.
– Zignoruj ją. Do
niczego takiego nie dojdzie.
– Dokąd Luca i
pozostali wybierają się na wieczór kawalerski?
Romero nie odpowiedział.
– Zapewne do klubu ze
striptizem, a później do jednego z burdeli należących do rodziny
– mruknęła Gianna. – Dlaczego mężczyźni sypiają z kim
popadnie, a my musimy zachować dziewictwo do nocy poślubnej? I
dlaczego Luce wolno bzykać każdą laskę, podczas gdy Aria nie może
nawet pocałować żadnego chłopaka?
– Nie ja ustalam
zasady – odparł Romero.
– Ale pilnujesz,
abyśmy ich przestrzegały. Nie jesteś naszym stróżem, jesteś
naszym strażnikiem, jak w więzieniu.
– Przyszło ci
kiedykolwiek do głowy, że strzegę bezpieczeństwa chłopców,
którzy nie wiedzą, kim jest Aria? – zapytał.
Na moim czole pojawiła
się bruzda.
– Luca zabiłby każdego,
kto chciałby cię dotknąć. Oczywiście, możesz wyjść na miasto,
poflirtować z jakimś chłopakiem i żyć dalej, bo to nie tobie
Luca wypruje flaki.
– Luca nie jest
moim narzeczonym – zauważyła Gianna.
– Twój ojciec
zabiłby każdego, aby tylko nie stracić tego, co najcenniejsze.
Po raz pierwszy dotarło
do mnie, że oddanie mnie Luce wcale nie oznaczało, iż Gianny nie
spotka podobny los. Nagle dopadło mnie straszne zmęczenie.
– Idę się
położyć.
Przez większość nocy
leżałam i zastanawiałam się, jak mogłabym wyplątać się z tego
małżeństwa. Jedyną możliwością wydawała się ucieczka. Gianna
na pewno zwiałaby ze mną, ale co z Lilianą? Nie mogłabym zapewnić
im obu bezpieczeństwa. A Fabiano? I moja matka? Nie mogłam
wszystkiego zostawić za sobą. Takie było moje życie. Innego nie
znałam. Może byłam tchórzem, a może poślubienie mężczyzny
pokroju Luki wymagało więcej odwagi niż ucieczka.
Barzdzo ciekawe , wciagające i aż chce sie czytac dalej ....
OdpowiedzUsuńciekawie się ta ksiązka zapowiada, napewno wciągnie czytelnika
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa ksiazka
OdpowiedzUsuńWciągająca
OdpowiedzUsuńbardzo fajny rozdział
OdpowiedzUsuńciekawy ten rozdział
OdpowiedzUsuńKsiążka,która niepozornie wygląda a potem trudno się od niej oderwać.
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest na to potwierdzeniem :)
Oj coś czuję że szybko bym ją przeczytała
OdpowiedzUsuń