czwartek, 3 września 2020

Wydawnictwo NieZwykłe Książka pt.: "Money Man" - Rozdział 2

 


ROZDZIAŁ DRUGI


Po wyjściu z toalety na własnej skórze odczułam, jak bardzo jej drzwi wygłuszały wszelkie dźwięki. Hałas dobiegający z przyjęcia uderzył we mnie niczym potężna fala. O mały włos nie zatoczyłam się do tyłu, ale owładnięta determinacją, aby wydostać się stąd za wszelką cenę, ruszyłam przed siebie. Chwiejąc się lekko na nogach z powodu wypitego alkoholu – albo porządnego rżnięcia – szłam dalej.

Za jedno byłam wdzięczna. W trakcie dokonywania pośpiesznego odwrotu zorientowałam się, że byliśmy jedynymi osobami w toalecie. Prawdopodobnie dlatego, że dochodziła północ.

Po przedarciu się przez oblegające parkiet tłumy w końcu udało mi się odnaleźć Lizzy. Siedziała w tym samym miejscu, w którym ją zostawiłam, przyklejona do faceta, który dosiadł się do niej w tym samym czasie, co nieznajomy do mnie.

Przez chwilę zastanawiałam się, czy ci faceci nie są przypadkiem przyjaciółmi, ponieważ podeszli do nas od tyłu w dokładnie tym samym momencie, gdy tańczyłyśmy razem, mocno wstawione, robiąc niezłe show.

Wcześniej spojrzałam na gościa jedynie przelotnie, odwracając się w stronę swojego boga seksu. Teraz, gdy lepiej mu się przyjrzałam, przekonałam się, że towarzysz Lizzy jest wyjątkowo atrakcyjny i nieco wyższy od niej. Miał grzywę ciemnoblond włosów i seksowny zarost.

Najwyraźniej w trakcie mojej nieobecności wkroczyli na tę samą ścieżkę, co ja. Całując się namiętnie, jak kochankowie, którzy nie widzieli się od wieków, ocierali się o siebie w sposób, który dawał jasno do zrozumienia, że chcieliby znaleźć się w jakimś ustronnym miejsce. Kim jestem, żeby ich oceniać? Moim ustronnym miejscem okazała się kabina toaletowa.

Nie chciałam im przerywać, ale sprawa była szczególnie nagląca. Oprócz tego, że czułam się jak dziwka, musiałam poradzić sobie psychicznie z odrzuceniem. Pewnie byłam najgorszą jednorazową przygodą, jaka mu się w życiu przytrafiła. To samo powiedział Scott, wymieniając powody, dla których mnie zdradził. Ledwie udało mi się powstrzymać mdłości. Musiałam stamtąd wyjść, żeby kompletnie się nie rozsypać.

Gorączkowo poklepałam Lizzy po plecach. Moja przyjaciółka odkleiła się nieśpiesznie od towarzysza, który wyglądał jak supermodel. Kto by przypuszczał, że w Nowym Jorku jest tylu gorących singli? Był zabójczo przystojny. Co ja sobie myślałam? Zachowałam się jak dziwka.

Lizzy popatrzyła na mnie spod zmrużonych powiek. Znałam to spojrzenie. Nie była zadowolona, że jej przerywam.

– Słuchaj, ja stąd spadam. Albo idziesz ze mną, albo zobaczymy się później – powiedziałam, wspinając się na palce, by dosięgnąć jej ucha.

Lizzy była ode mnie wyższa o dobrych kilka centymetrów, nawet gdy miałam na sobie obcasy.

– Co się stało? – spytała, unosząc ręce w geście poddania i szukając w moich oczach wyjaśnienia.

– Później ci powiem – odparłam, odwracając się i czując nagle, że od puszczenia pawia dzieli mnie zaledwie parę sekund. W głowie miałam natłok wspomnień z przeszłości pomieszanych z doświadczeniami z teraźniejszości. Musiałam jak najszybciej opuścić klub i zaczerpnąć świeżego powietrza. Wybiegając, słyszałam, jak Lizzy woła mnie po imieniu.

Po wyjściu na zewnątrz uderzyło mnie zimne powietrze, a z ust wyleciały mi kłęby pary. Puszyste płatki śniegu tańczyły w powietrzu, gdy podeszłam pośpiesznym krokiem do krawężnika i wyciągnęłam rękę z nadzieją, że jakimś cudem uda mi się złapać o tej porze taksówkę. Skarciłam się w myślach za to, że nie ściągnęłam na telefon aplikacji Ubera, jak to sugerowała Lizzy. Na całe szczęście nie bawiliśmy się na Times Square. Gdy zapatrzyłam się na brudny chodnik, z oczu popłynęły mi łzy. Chciałam osunąć się na kolana, ale zmieniłam zdanie. Ta noc przeszła do historii jako jeden z największych błędów, jakie kiedykolwiek popełniłam.

Wtedy poczułam, że ktoś dotyka mojego ramienia. Odwróciłam się gwałtownie, aby sprawdzić kto to. Westchnęłam z ulgą, gdy okazało się, że to Lizzy. Wyciągnęła przed siebie mój płaszcz, pomagając mi go założyć. To dlatego było mi tak cholernie zimno.

W jej oczach kryło się pytanie. Dlaczego zachowywałam się jak wariatka? Ciekawe, co by powiedziała, gdyby dowiedziała się, co zrobiłam. Nie ty pierwsza zaliczyłaś jednorazowy numerek, wiesz?”. Właśnie tak by powiedziała, a potem wymieniła wszystkich, którzy uznaliby mnie winną całej tej sytuacji.

– Co jest, do cholery, Bails? – zapytała Lizzy, gdy opatuliłam się wełnianym płaszczem.

Wtedy poczułam to ze zdwojoną mocą. Prawdziwy gejzer gotowy do wybuchu. Ten piąty owocowy drink był o jednym drinkiem za dużo. Żółta taksówka, którą próbowałam przywołać, zatrzymała się w chwili, gdy zwymiotowałam całą zawartość żołądka na chodnik, na którym jeszcze niedawno chciałam usiąść. Wymiociny, które buchnęły z moich ust, wylądowały na ziemi, rozbryzgując się dokoła. Bóg jeden wie co jeszcze oprócz drinków zapaskudziło buty moje i Lizzy. Jej szpilki od Jimmy’ego Choo wyglądały na nienadające się do odratowania, ale nie przeszkodziło jej to w przytrzymywaniu mi włosów tak, jak zrobiłaby to wyłącznie najlepsza przyjaciółka.

– Wsiadacie, czy nie? – rozległ się dobiegający zza uchylonej szyby głos.

Taksówkarz wyglądał na niewzruszonego faktem, że właśnie opróżniłam całą zawartość żołądka. Po tym, jak wstrząsnął mną ostatni odruch wymiotny, Lizzy otworzyła drzwi i pomogła mi wejść do środka. Gdy taryfa zaczęła odjeżdżać, popełniłam błąd w postaci obejrzenia się za siebie.

Część mnie miała nadzieję, że właśnie przytrafił mi się najlepszy seks w życiu. Zupełnie jakby los chciał podarować mi pierwszy prezent w tym roku, w drzwiach hotelu pojawił się Pan Seksowny. Ześlizgnęłam się na siedzeniu, zanim zdążył mnie zauważyć.

Jazda powrotna nie powinna być długa, ale ponieważ uczestnicy sylwestrowej imprezy na Times Square szukali innych miejsc, w których mogliby kontynuować świętowanie, ulice były zatłoczone. Podróż taksówką była zabójcza dla mojego buntującego się żołądka. Na każdym zakręcie i najechaniu na wybój walczyłam ze sobą, żeby się nie porzygać.

Gdy w końcu znalazłyśmy się w domu, Lizzy zrobiła mi kubek herbaty imbirowej, o który ogrzałam zmarznięte dłonie. Owinęłam się kocem i siedziałam na fotelu przed gazowym kominkiem, wpatrując się nieobecnym wzrokiem w przyjaciółkę.

– Dlaczego musiałyśmy opuścić to niesamowite przyjęcie? – spytała, opierając podbródek o zwiniętą dłoń. Byłam wdzięczna, że nie wyglądała na wkurzoną.

Dodatkowo zapunktowała u mnie za to, że nie próbowała wycisnąć ze mnie odpowiedzi w trakcie jazdy taksówką i zaczekała, aż wzięłam prysznic. Szorowałam się tak zawzięcie, jakbym próbowała zmyć ślady po zatruciu radioaktywnym. Dopiero po tym, jak się przebrałam i umyłam zęby, spytała mnie w końcu, o co chodzi, w typowy dla siebie, miły sposób.

– Uprawiałam seks w toalecie – wypaliłam, z góry wiedząc, jak potoczy się nasza rozmowa.

Siedząca naprzeciwko Lizzy nie zareagowała od razu. Przerzuciła nogi przez oparcie fotela. Z oczami rozszerzonymi ze zdziwienia wychyliła się do przodu, jakby chciała podzielić się jakąś tajemnicą.

– Z facetem, z którym zeszłaś z parkietu?

Pokiwałam głową, czując na piersi przygniatający ciężar.

– Jasna cholera, Bails. Jak było? Miałaś orgazm?

Mogłam się po niej spodziewać, że będzie chciała usłyszeć wszystkie szczegóły.

– Nie o to chodzi! – krzyknęłam, czując pod powiekami ukłucie łez z powodu moich niechlubnych wyborów. – Uprawiałam seks z facetem, którego nawet nie znam.

Przewracając oczami i machając lekceważąco ręką, stwierdziła:

– Bails, zasługujesz na porządne bzykanko. Opowiadaj. Było dobrze?

Nie potrafiąc okłamać najlepszej przyjaciółki, zamilkłam na chwilę. Jak było? Tak bardzo przepełniał mnie żal i poczucie winy, że do tej pory nie zastanawiałam się nad tym pytaniem.

– Fantastycznie – wyszeptałam, przyznając to nie tylko przed nią, ale i przed sobą.

– To w czym, kurwa, problem? – spytała, śmiejąc się pod nosem. Z minuty na minutę ogarniała mnie coraz większa irytacja. Zaczęłam podnosić się z fotela.

Lizzy nie miała pojęcia o bagażu, który dźwigałam na barkach. Zasady dotyczące zachowania, które zostały mi wbite do głowy, nie zniknęły po tym, jak odeszłam z naszej społeczności. Odegrały znaczącą rolę w każdej podjętej przeze mnie decyzji, nawet długo po odejściu.

– Bails, poczekaj. Niepotrzebnie się przejmujesz. Zasługujesz na to po tym wszystkim, przez co przeszłaś przez tego dupka Scotta. Założę się, że przez trzy lata waszego związku ani razu nie doprowadził cię do orgazmu.

Wspomnienie Scotta powinno było wywołać ukłucie łez pod powiekami. Przecież go kochałam, prawda? Mimo to poczułam jedynie, jak ogarnia mnie odrętwienie. Może tak naprawdę nigdy go nie kochałam. Czy to możliwe, że trwałam w tym związku dlatego, że tak mnie wychowano?

Słowa Lizzy utkwiły mi głęboko w pamięci. Przez chwilę ciekawość wzięła górę nad sumieniem. Czy Scott kiedykolwiek doprowadził mnie do orgazmu? To pytanie było wręcz niedorzeczne. Byliśmy ze sobą bardzo długo. Nasze życie intymne wydawało się w porządku. Bo było, prawda? Chyba nadal byłam zbyt pijana, bo nie mogłam przypomnieć sobie szczegółów.

Myślenie o seksie sprawiło, że wróciłam wspomnieniami do spotkania z bezimiennym nieznajomym. Było przypomnieniem faktu, że powinnam nosić na piersi szkarłatną literę „D” oznaczającą dziwkę.

Co ja najlepszego zrobiłam?

Wszystko zaczęło się na parkiecie. Przez niego rozgorzały we mnie namiętne, erotyczne fantazje. Pomimo wzrostu jego ciało idealnie pasowało do mojego. Ocierał się o mnie i poruszał w taki sposób, że wzbudziło to we mnie przypływ żądzy. Prawie nie musiał mnie dotykać, żebym zapłonęła z pożądania. Wszystkie doznania, które we mnie rozniecił, powędrowały prosto między moje nogi. Kiedy mną zawładnęły, musiał to zauważyć. W jego oczach również płonęła żądza.

Wtedy wziął mnie za rękę i zabrał z parkietu. Poszłam chętnie, skuszona obietnicą tego, co miało za chwilę nastąpić. Miałam trzy albo nawet cztery orgazmy. Ze Scottem nigdy nie miałam wielokrotnych orgazmów. Tego jednego byłam pewna.

– Bails… – Miałam wrażenie, jakby ktoś mnie wzywał z oddali. – Bailey!

Wrzask Lizzy wyrwał mnie z zamyślenia. Przestałam obracać na palcu prawej dłoni pierścionek, którego nigdy nie zdejmowałam. Lizzy rzadko używała mojego pełnego imienia, więc uniosłam głowę, czując, jak policzki oblewa mi rumieniec. Rozciągnęła usta w przebiegłym uśmieszku.

– Opowiadaj wszystko ze szczegółami, bo inaczej wykopię cię z mieszkania.

Nie miałam dokąd pójść, przynajmniej nie teraz. Wiedziałam, że i tak by tego nie zrobiła, ale zdradziłam jej cały przebieg dzisiejszego zajścia, chcąc się wreszcie przed kimś wygadać. Może wtedy ciężar, który przygniata mi pierś, zniknie. Przecież i tak już nigdy nie spotkam tego faceta.

– O kurwa, to było niezłe – powiedziała Lizzy. – Z tego, co zdążyłam zauważyć, był naprawdę przystojny.

Niezaprzeczalnie przystojny. Pozostałe kobiety w klubie patrzyły na mnie z zazdrością, co tylko umocniło mnie w przekonaniu, że powinnam dać się ponieść grzesznym doznaniom.

– Seksowny czy nie, mam nadzieję, że już nigdy go nie spotkam – przyznałam, czując, jak policzki nadal płoną mi ze wstydu.

Lizzy była moją przyjaciółką, ale nie miałam w zwyczaju rozpowiadać na prawo i lewo szczegółów swoich podbojów, szczególnie jeśli chodziło o seks. Opowiedziałam jej jedynie o moim pierwszym razie ze Scottem. Po wysłuchaniu całej historii Lizzy w mgnieniu oka uznała, że to było nudne i od tamtej pory nie pytała o nasze życie intymne.

Lizzy zacisnęła usta w charakterystyczny dla siebie sposób.

– Bails, nie masz się czego wstydzić. Przecież nie przeleciałaś go sama. Do tanga trzeba dwojga.

Miała rację, ale nie tak zostałam wychowana. Nie znała całej prawdy o separatystycznej społeczności, w której dorastałam. Nasze życie było oparte na tradycyjnych, religijnych wartościach. Kobiety miały być tak czyste i niewinne jak pierwszy śnieg. Seks przedmałżeński był niedopuszczalny. Pozbawieni nowoczesnych technologii nie potrafiliśmy sobie wyobrazić, że życie mogłoby wyglądać inaczej. Lizzy nigdy w pełni nie zrozumiałaby losu, przed którym uciekłam.

Potarłam palcem pierścionek, który był dla mnie zarówno źródłem pociechy, jak i bólu. Symbolizował przeszłość, z którą nie do końca potrafiłam się rozstać.

– Pewnie myśli, że jestem dziwką.

Znowu to słowo. Ukryłam twarz w dłoniach. Niech szlag trafi moje dzieciństwo, w trakcie którego bardziej przejmowałam się tym, co powie o mnie jakiś mężczyzna, niż własnymi uczuciami.

– Kogo to obchodzi? Zaliczyłaś świetny numerek w noc, która miała być twoją nocą poślubną. Można powiedzieć, że pieprząc tego faceta, wyruchałaś Scotta.

Moja noc poślubna. Gdybym nie zostawiła Scotta kilka tygodni temu, to byłaby moja noc poślubna.

Lizzy parsknęła śmiechem zadowolona z własnego żartu. Gdybyśmy rozmawiały o kimś innym, to mogłoby to być całkiem zabawne. Ale chodziło o mnie. Nie powinnam była się tak zachować.

– Idę do łóżka – powiedziałam, wstając z fotela. Musiałam to odespać.

Lizzy była dobrą przyjaciółką i wiedziała, kiedy odpuścić.

– Dobranoc, Bails. Nie zapomnij o randce z facetem, z którym umówiła cię na jutro moja mama.

Jęknęłam pod nosem i przewróciłam oczami. Wybranie się na randkę było ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę. Dostrzegając moje poirytowanie, Lizzy zaśmiała się ponownie. Poszłam do sypialni, która stała się moim tymczasowym lokum, a przynajmniej do chwili, aż nie znajdę własnego mieszkania, bo Scott zajął nasz niedoszły dom, i to z kobietą, z którą mnie zdradził.

8 komentarzy:

  1. Czyta sie porzyjemnie i z ciekawościa

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie przeczytałabym.
    Teraz kiedy wieczory zaczną się coraz dłuższe....

    OdpowiedzUsuń
  3. Coraz bardziej Mnie wciąga Dagmara Krajewska

    OdpowiedzUsuń
  4. Tyle już przewinęło mi się Aniu romansów a i tak czytam z wielkim zaciekawieniem każdy rozdział kolejnych książek co nam podsuwasz :)

    OdpowiedzUsuń