wtorek, 1 września 2020

Wydawnictwo NieZwykłe Książka pt.: "Money Man" - Rozdział 1

 


ROZDZIAŁ PIERWSZY


Nie spodziewałam się, że spędzę Nowy Rok przyciśnięta do ściany kabiny w toalecie i że będzie mi towarzyszyć obcy facet. Ale z drugiej strony był tak olśniewająco przystojny, że każda kobieta dostałaby zadyszki… tak jak ja teraz. Jednak wydarzenia z poprzednich tygodni powinny nauczyć mnie rozumu.

Ochrypłym jękiem wyrwał mnie z zamyślenia, gdy znalazł pod moją spódniczką podwiązki, które założyłam całkiem niepotrzebnie. Z moich ust wyrwał się dźwięk świadczący jednak o czymś zupełnie innym niż to, do czego próbował mnie przekonać spowity alkoholowym zamroczeniem umysł. To właśnie z powodu ostatnich wydarzeń, a nie na przekór im, znalazłam się w tym miejscu. Upiłam się i byłam o krok od przelecenia gościa, którego ledwie znałam, w eleganckiej i pozornie czystej toalecie ekskluzywnego klubu przylegającego do Hotelu Eventi.

Przeszedł mnie prąd, gdy facet z rozmysłem zaczął pieścić palcami skórę po wewnętrznej stronie moich ud. Co ja, do cholery, wyprawiam? Nie jestem taka. Do tej pory spałam jedynie z dwoma mężczyznami. Wszystkie powody, dla których nie powinnam tego robić, rozpłynęły się, gdy zaczął całować mnie po szyi, skubiąc ją delikatnie i sprawiając, że wierciłam się niczym rozchichotana nastolatka.

– Rozsuń nogi – powiedział nieznoszącym sprzeciwu tonem.

Niski tembr jego głosu miał akcent, którego mój zamroczony umysł nie potrafił nazwać. Mimo to w mojej głowie pojawił się obraz seksownego szkockiego górala z jednego z moich historycznych romansów.

Ciekawe, jakby to brzmiało, gdyby nazwał mnie dzieweczką.

Z jego piersi wyrwał się grzmiący śmiech.

– Dzieweczką?

Cholera, powiedziałam to na głos? Wypowiedział to słowo w tak seksowny sposób, że w życiu czegoś takiego nie słyszałam.

Nie miałam czasu na myślenie, szczególnie że opuszkami palców znalazł się u zbiegu moich ud. Cała zapłonęłam, gdy przycisnął je do mojej szparki. Stringi nie stanowiły praktycznie żadnej bariery. Z minuty na minutę byłam coraz bardziej mokra. Powinnam czuć się skrępowana, ale jego ruchy sprawiały, że miałam ochotę błagać go, żeby wziął mnie tak, jak jeszcze nigdy tego nie robiłam.

– Jesteś cała mokra – wymamrotał, po czym ustami miękkimi jak płatki kwiatów dotknął mojego obojczyka. Następnie zaczął wygłodniale przygryzać kącik moich ust, zostawiając na nim posmak drogiego wina, którym częstowano dzisiaj wszystkich gości – łącznie z tymi na parkiecie, którzy oczekiwali na końcowe odliczanie. Przez chwilę zastanawiałam się, gdzie podziały się nasze kryształowe kieliszki. Mieliśmy je ze sobą, gdy mnie tu przyprowadził.

Myśli uleciały mi z głowy, gdy zręcznie wsunął mi dłoń pod bluzkę. Równie szybko uwolnił z koronkowego stanika moją prawą pierś, jednocześnie wsuwając palec, a może i dwa, głęboko w moje wilgotne wnętrze. Otworzyłam gwałtownie oczy. Kiedy właściwie je zamknęłam?

Gdy zaczął ssać mój sutek, moje pożądanie wzrosło po tysiąckroć. Spojrzałam w dół i dostrzegłam dwa napełnione do połowy kieliszki stojące na podłodze, po czym pod wpływem czystej przyjemności odrzuciłam głowę w tył, uderzając nią w wyłożoną kafelkami ścianę kabiny. Westchnienie, które mi się wymknęło, wcale nie było spowodowane bólem. Rozkosz przerosła wszystkie odczucia po przypadkowym zderzeniu ze ścianą. Wyparowały wszelkie wątpliwości, których nie zdążył stłumić alkohol.

– Tak – powiedziałam błagalnym tonem, potrzebując mocniejszych wrażeń.

– Co „tak”?! – warknął, jakbym była miodem dla kryjącego się w jego wnętrzu wygłodniałego niedźwiedzia.

Wciągnął moją pierś głęboko do ust, cały czas pieszcząc mnie palcami. Potem, jakby odczytując targające mną pragnienia, z wprawą przejechał kciukiem po mojej łechtaczce.

Przytłoczona narastającymi doznaniami poprosiłam:

– Pieprz mnie.

Błaganie było najmniejszym z moich zmartwień – moje ego już dawno zamilkło. Gdy wstrząsnął mną pierwszy orgazm, z moich ust wyrwał się głośny okrzyk. Nieznajomy nie przestawał, kontynuując pieszczoty i przedłużając moją rozkosz. Po wspięciu się na szczyt kolana zrobiły mi się jak z waty. Wysunął palce i chwycił mnie za pośladki jedną ręką, przytrzymując w miejscu.

Cholera, ależ był silny. Choć byłam skrajnie podniecona, uznałam to za niesamowicie seksowne. Wolną ręką odsunął na bok wąski paseczek moich stringów.

– Teraz będę cię pieprzył – oznajmił dobitnie.

Wyswobodził się ze spodni, rozdarł zębami opakowanie prezerwatywy i nałożył ją jednym, płynnym ruchem. Stało się to tak szybko, że usłyszałam jedynie dźwięk rozrywanego plastiku.

Dopiero później przeszło mi przez myśl, że sądząc po tempie, w jakim to zrobił, na pewno nieraz miewał takie przygody z kobietami.

Wsunął masywne udo między moje nogi, rozsuwając je szeroko i zachęcając, abym objęła nimi jego biodra. Wiedziona namiętnością spełniłam jego żądanie. Podniósł mnie z podłogi i położył na sobie. Nie miałam nawet czasu, aby pomyśleć, gdy wsunął się we mnie do samego końca. Wciągnęłam gwałtownie powietrze, częściowo pod wpływem przyjemności, a częściowo bólu. Zrobiłam oczy wielkie jak spodki, gdy rozciągnął mnie do granic możliwości. Skarciłam się w duchu za to, że nie zdążyłam mu się dokładniej przyjrzeć. Był zdecydowanie większy od każdego z mężczyzn, z którymi dotychczas byłam.

Nieznajomy zastygł w bezruchu i jęknął przeciągle.

– Rozsuń szerzej nogi. Jesteś tak cholernie ciasna, że zrobię ci krzywdę. – Zrobiłam to, o co prosił, czując, jak wślizguje się jeszcze głębiej. – Właśnie tak, dzieweczko.

– Ja… ja… – wyjąkałam, gdy zaczął się we mnie rytmicznie poruszać.

Wrażenia były nieporównywalne z niczym innym. Zakończenia nerwowe w moim ciele dosłownie iskrzyły, gdy z każdym pchnięciem trafiał prosto w mój magiczny guziczek. Robił to tak cudownie, że nie potrafiłam wykrztusić z siebie ani słowa.

W miarę jak doznania narastały, zacisnęłam uda wokół jego talii, wbijając mu w plecy obcasy szpilek. Przycisnął mnie do ściany, ale miałam to gdzieś. Szczególnie po orgazmie numer dwa i trzy, po których płynąca w tle dyskretna muzyka zamieniła się w końcowe odliczanie o północy.

Dziesięć. Jego pchnięcia stały się bardziej gorączkowe. Dziewięć. Wszedł we mnie ostro i głęboko. Osiem. Przycisnął mocno usta do mojej szyi, w miejscu, w którym bił puls, i wnikał we mnie raz za razem. Będę miała siniaki. Siedem. Wstrząsnął mną kolejny orgazm. Sześć. „Kurwa mać”, szepnął mi do ucha przez zaciśnięte zęby. Pięć. Wczepiłam palce w jego włosy, przysuwając jego twarz ku swojej. Cztery. Ugryzłam go w dolną wargę, odurzona pożądaniem i desperacją. Trzy. Pieprzył mnie tak ostro, że aż uderzałam plecami o ścianę. Dwa. Wciągnął do ust moją dolną wargę, po czym przygryzł ją zębami. Jeden. Doszedł, przygniatając mnie do ściany ostatnim, mocarnym pchnięciem, i po raz ostatni doprowadził mnie na szczyt. Z jego ust wyrwał się gardłowy pomruk. Tak niski i prymitywny, że musiałam sprawdzić, czy nadal miałam do czynienia z człowiekiem.

Szczęśliwego, pieprzonego Nowego Roku.

Przez długą chwilę staliśmy w bezruchu. Żar, który wznieciliśmy, ostygł o wiele za szybko. Wtulaliśmy się w siebie, a obcasy moich szpilek nadal wbijały mu się w plecy. Niestety dla nas obojga, nieznajomy wysunął się ze mnie, a ja rozluźniłam uścisk nóg, pozwalając, aby postawił mnie z powrotem na ziemię. Zjechałam plecami po ścianie, a po chwili moje dziesięciocentymetrowe obcasy uderzyły ze stukotem o podłogę. Mimo takich butów przy moim metrze sześćdziesiąt pięć byłam od niego zdecydowanie niższa.

– O tak, dzieweczko – powiedział z lekko kpiącym uśmieszkiem, przypominając mi, że sama poprosiłam, by tak mnie nazywał. – Szczęśliwego Nowego Roku – dodał, wytrzymując moje spojrzenie. Oczy miał równie zielone, co lasy porastające Szkocję – miejsce, które od zawsze pragnęłam zobaczyć. Wpatrując się w nie, z łatwością mogłabym wyobrazić sobie, że jadę bez siodła na koniu, a on mnie ściga. Zacisnęłam mocno uda, pewna, że już sama fantazja sprawi, że spłonę z pożądania.

Mój mózg wybrał ten moment, aby ponownie się włączyć. W ułamku sekundy zastygłam jak sparaliżowana, gdy dotarło do mnie, co przed chwilą zrobiłam. Porządne dziewczyny nie miewają jednorazowych przygód z nieznajomymi. Co pomyślałaby sobie o mnie moja matka? Nie wspominając już o ojcu, który nie do końca pogodził się z moją decyzją o porzuceniu przeze mnie naszej społeczności.

Nie potrafiąc spojrzeć nieznajomemu w oczy, zamknęłam własne. Nadal więził mnie w uścisku masywnych ramion. Odruchowo wygładziłam materiał spódniczki.

– Lubisz sobie pokrzyczeć, co, dzieweczko? A może zrobiłaś to specjalnie dla mnie?

Otworzyłam gwałtownie oczy, czując, jak moje policzki czerwienieją ze wstydu. Kątem oka dostrzegłam jego wygięte w półuśmiechu usta. Nieznajomy bez namysłu podniósł coś z podłogi – zapewne swój kieliszek – i wyszedł, nie zaszczycając mnie nawet jednym spojrzeniem.

Gdy zostałam sama, myśląc ze wstydem o tym, czego przed chwilą się dopuściłam, wróciłam wspomnieniami do piorunującego wzroku ojca i ostrych słów reprymendy.

„Ubieraj się”, rzekł nieznoszącym sprzeciwu tonem po tym, jak odprawił Turnera.

Mężczyźni już tacy są. To ja wyszłam na grzesznicę, która pomachała mu przed nosem zakazanym owocem. Ojciec odwrócił wzrok, by nie patrzeć, jak zakładam zakrywającą mnie od szyi do stóp suknię, którą zmuszone były nosić kobiety w naszej społeczności.

„Gdyby przyłapał was ktoś inny, zostałabyś napiętnowana albo, co gorsza, ekskomunikowana”, powiedział ojciec z obrzydzeniem w głosie.

Poczułam się pewniej. Nie podobały mi się zasady, według których kobiety były tylko klaczami rozpłodowymi, ale nie chciałam też, by patrzył na mnie jak na jedną z tych światowych kobiet, przed którymi mnie ostrzegał.

„Pomyśl tylko o hańbie, którą sprowadzisz na rodzinę i siostry, jeśli on powie o wszystkim swojemu ojcu”.

Nawet przez chwilę nie pomyślałam o siostrach. Jeśli prawda wyjdzie na jaw, zostaną napiętnowane za moje grzechy. Będą miały szczęście, jeśli w ogóle zostaną wybrane na współżony.

„Nie zrobi tego. Kocha mnie”, rzuciłam błagalnym tonem.

„Lepiej módl się, żeby jego rodzina zgodziła się na ślub”.

Powiedziawszy to, ojciec odwrócił się do mnie plecami, lekceważąc mnie w taki sam sposób jak nieznajomy. Nie miało znaczenia, że nie wyszłam za mąż ani że matka pomogła mi uciec. Wybiegając z toalety, nadal czułam się, jakbym miała na piersi wypaloną wielką, szkarłatną literę. Chciałam zwiększyć dystans między mną a moimi grzechami najbardziej, jak się dało.

Jak mogłam pozwolić, żeby nieznajomy kochał się ze mną po zaledwie paru minutach, najwyżej godzinie znajomości?

Rozpaczliwie próbowałam wydostać się z tego miejsca. Musiałam odszukać koleżankę, z którą tu przyszłam – czy też najlepszą przyjaciółkę, która nie zrobiła nic, by powstrzymać mnie przed popełnieniem tego kolosalnego błędu.


8 komentarzy: